Trenerzy Fogo Unii kiwali z niedowierzaniem głowami po pierwszym wyścigu młodzieżowym. Para Piotr Pawlicki - Tobiasz Musielak przegrała bowiem 1:5 z Rafałem Malczewskim i Arturem Czają. - Mam nadzieję, że był to jedynie wypadek przy pracy - ocenił w rozmowie z naszym portalem menedżer Byków, Paweł Jąder.
Piotr Pawlicki, który był rewelacją przedsezonowych zawodów, wystąpił w niedzielę w zaledwie trzech wyścigach, zdobywając w nich łącznie pięć punktów. Jak tłumaczy menedżer, lepiej spisywali się tego dnia jego koledzy z zespołu. - Była możliwość wystawienia do kolejnych biegów Piotrka lub Tobiasza. Postawiliśmy na drugiego z nich, bo uznaliśmy, że w pierwszych trzech wyścigach pokazał się z trochę lepszej strony. Piotrka stać na wiele więcej niż pokazał w niedzielę, bo jest naprawdę klasowym zawodnikiem. W tym meczu nie spisywał się najlepiej, a my, decydując o obsadzie biegów, kierujemy się dyspozycją dnia - wyjaśnił Jąder.
Nie wiadomo czy leszczynianie sięgnęliby po przekonujące zwycięstwo nad Włókniarzem, gdyby nie solidna postawa Kennetha Bjerre i Nickiego Pedersena. Sztab szkoleniowy nie zamierza jednak krytykować pozostałych zawodników, którzy mają poprawić swoje wyniki w trakcie kolejnych meczów Enea Ekstraligi. - Z powodu stresu, a także paru nieprzemyślanych akcji straciliśmy kilka punktów. Muszę jednak bronić zawodników, bo niemożliwym jest to, by kibice czy obserwatorzy ze wszystkich byli zadowoleni. Musielibyśmy zrobić w meczu 70 punktów, by nie było jakichkolwiek zastrzeżeń - stwierdził menedżer Byków.
Choć leszczynianie wychodzili jako piersi spod taśmy, tracili wysokie pozycje z powodu prostych błędów na dystansie. Zdaniem Pawła Jądera, przyczyną nie była jednak niedzielna ingerencja ze strony komisarza toru. - Tor wyglądał podobnie jak w czasie sobotniego treningu i nie sądzę, by dla naszych zawodników był w jakimś sensie nowością. Różne czynniki, chociażby pogoda powodują jednak, że nie da się utrzymać nawierzchni w identycznym stanie. Zawodnicy musieli po prostu lekko skorygować swoje motocykle - wyjaśnił Jąder.
Bally powinien wrócić na mecze domowe w Lesznie