Najpierw utrzymajmy się w lidze, a potem pomyślimy o play-off - rozmowa ze Sławomirem Kryjomem

Unibax Toruń przegrał w szlagierowym meczu Enea Ekstraligi ze Spar Falubazem Zielona Góra 53:37. W zespole z Torunia zawiodła większość zawodników.

Damian Gapiński
Damian Gapiński

Damian Gapiński: Co się dzieje z dream-teamem, który miał wygrywać mecz za meczem, a tymczasem ma na koncie dwie porażki na wyjeździe?

Sławomir Kryjom: Na pewno przyjdzie czas na analizę meczu w Zielonej Górze. Przede wszystkim trzeba wziąć jednak pod uwagę fakt, że praktycznie pierwszy raz od ponad roku jechaliśmy w pełnym składzie. To nie jest tak, że zawodnik po kontuzji wyjedzie na tor i będzie spisywał się tak, jak przed kontuzją. To, że nasi zawodnicy cały czas leczą urazy było widać aż za bardzo. Widać po nich gołym okiem, że nie ma tak zwanego automatyzmu przy podejmowaniu decyzji. Jest tak zwane skradanie się, a nie ściganie. Powiem szczerze, że wynikiem jestem bardzo rozczarowany. Niektórzy zawodnicy powinni wziąć sobie bardzo do serca to wszystko, o czym sobie mówiliśmy w ciągu minionego tygodnia. Nie pompowaliśmy tego medialnego balonu. Wręcz przeciwnie - staraliśmy się zdjąć z zawodników tę całą presję, która była związana z meczem. Widać, że nie przyniosło to absolutnie żadnego efektu.

Zawiodła praktycznie cała drużyna. Na ten moment wygląda to tak, że jest w składzie kilku dobrych zawodników uzupełniających parę, ale brakuje zdecydowanego lidera. Gdzie tkwi problem?

- Nie chcę już teraz dogłębnie analizować postawy poszczególnych zawodników. Emil Sajfutdinow jest świeżo po kontuzji. Wielki szacunek dla Darcy'ego Warda, który podjął dzisiaj wyzwanie, a równie dobrze mógł powiedzieć, że nie weźmie udziału w dzisiejszych zawodach. Jeżeli chodzi o Chrisa Holdera, to myślę, że trzeba jeszcze chwilę poczekać na odpowiedź na pytanie, czy będzie regularnie punktował dla naszej drużyny. Do tego dochodzą juniorzy, którzy jutro będą mieli maturę, więc nie wiem, czy przypadkiem myślami nie byli już na egzaminie. Generalnie bardzo źle to wyglądało z naszej strony i przepraszamy naszych kibiców za ten mecz. Nikt jednak nie wsiądzie za zawodników na motor i nie będzie zdobywał punktów dla klubu. Wszystko jest w ich rękach. Mają stworzone idealne warunki w klubie. Czas najwyższy, aby zaczęli z tego korzystać.
Generalnie wśród wymienionych nazwisk brakuje Tomasza Golloba, który raczej nie narzeka na problemy zdrowotne, a zawiódł najbardziej.

- No tak. Liczby nie kłamią. Tomek słabo pojechał również w Gdańsku. Tak jak powiedziałem jednak wcześniej - myślę, że z wszystkimi zawodnikami czeka mnie poważna rozmowa i chyba nadszedł czas, aby uderzyć pięścią w stół. Póki co, nie istniejemy na wyjazdach i taka jest brutalna prawda. Tak naprawdę obrazu meczów wyjazdowych nie zamażą wysokie zwycięstwa u siebie, bo mamy zespół, który powinien wygrywać w każdych warunkach i wszędzie, a póki co tak się nie dzieje.

Ile czasu zatem potrzeba, aby zespół spisywał się na miarę oczekiwań?

- My tak naprawdę nie mamy już czasu, bo musimy wygrywać kolejne spotkania. Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Na pewno w przypadku Warda i Sajfutdinova potrzeba 2-3 tygodni.

Darcy Ward napisał na Twitterze, że nie powinien wystartować w meczu z Falubazem, ale były naciski. To dość rozbieżne stanowisko w świetle twoich słów o tym, że zrobił przysługę startując w tym spotkaniu?

- Nie będę ukrywał, że w klubie prowadziliśmy rozmowy na ten temat. Darcy startował również w Grand Prix z urazem i pojechał świetne zawody. Nie ukrywam, że liczyłem, że być może się uda. Dzisiaj wiem, że jeżeli nie będzie czuł się na siłach, aby za tydzień wystąpić przeciwko Unii Tarnów, to nikt na siłę go na motocykl nie będzie go sadzał. Jego miejsce w tym meczu zajmie prawdopodobnie Wiktor Kułakow.

Po tym meczu wydaje się, że zespół nie ma nie tylko lidera sportowego, ale również osoby z boku, która mogłaby go odpowiednio zmobilizować do walki? Pytanie, które mi się nasuwa brzmi: Czy da się prowadzić zespół "na telefon"?

- Oczywiście, że wolałbym prowadzić ten zespół na miejscu. Aczkolwiek mamy w klubie dwóch bardzo doświadczonych trenerów, którzy "zjedli zęby na żużlu" i absolutnie nie uważam, żeby drużyna nie miała właściwej opieki w czasie meczu. Żeby rozgrywać mecz dobrze taktycznie, to trzeba mieć pewniaków w zespole. Wprowadzanie wcześniejsze rezerwy tylko dlatego, żeby nazywała się rezerwą, mija się z celem. Czekaliśmy na to, jak zapunktują zawodnicy. Holder pojechał z rezerwy i przywiózł punkty. Generalnie nie jest to jednak łatwe, aby dokonać zmiany nie mając w drużynie zdecydowanego lidera, który ciągnie wynik zespołu. Dopiero w końcówce Holder pojechał dobrze. Reszta wypadła poniżej oczekiwań.

"Na papierze" wydaje się, że ten zespół nie ma luki. Po analizie spotkań wyjazdowych dochodzę do wniosku, że tych luk jest co najmniej pięć.

- Trzeba sobie wyjaśnić jedną rzecz. Ekstraliga jest bardzo silna. Po dzisiejszej kolejce wiem, że drużyny jadące u siebie są wysoce wyspecjalizowane w dopasowaniu się do własnego toru. To było dzisiaj widać w Zielonej Górze, ale również dwa tygodnie temu w Toruniu podczas meczu z Betardem. Każdy jest u siebie silny. W zespołach nie jeżdżą kelnerzy. Nasz skład jest silny i na papierze wygląda to obiecująco. Chciałbym jednak mieć wszystkich zawodników zdrowych, a na dzień dzisiejszy wygląda to tak, że mamy w zespole więcej fizjoterapeutów niż osób funkcyjnych. Jak nie ma zdrowia, to trudno oczekiwać odpowiedniego wyniku. Inna sprawa jest taka, że dzisiaj jeździliśmy z bardzo dobrą drużyną, aktualnym mistrzem Polski, który ma w swoim składzie znakomitych zawodników. Dzisiaj ta ekipa okazała się od nas lepsza, ale jestem przekonany, że kiedy przyjedzie do Torunia, to będziemy piekielnie mocni i podejrzewam, że bonus w tym dwumeczu jest nadal w naszym zasięgu.

Bonus jest w waszym zasięgu, a czy w zasięgu jest nadal awans do pierwszej czwórki?

- Matematyka nie kłamie. Ten margines błędu w naszym przypadku cały czas się kurczy. Nadal mamy minus sześć punktów i okupujemy ostatnie miejsce w tabeli. Najpierw trzeba pomyśleć o utrzymaniu się w lidze, a później będziemy myśleli o play-offach.

W mediach pojawiły się informacje o tym, że Roman Karkosik w przypadku porażki w Zielonej Górze może już teraz wycofać się ze sponsorowania toruńskiego żużla. Czy takie ultimatum zostało drużynie przedstawione?

- Pierwsze słyszę. Na pewno takich rozmów nie było. Jestem przekonany, że ten sezon spokojnie odjedziemy do końca i takie decyzje nie zostaną podjęte.

Rozmawiał: Damian Gapiński

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×