- Zostałem zepchnięty przez autobus, który nagle zaczął zmieniać pas. Wszedłem na czołowe zderzenie z innym samochodem. Potem dopiero obudziłem się gdy rozcinali mój samochód, ponieważ miałem zaklinowane nogi. Na pewno mam złamaną nogę, prawdopodobnie także nos. Jak przypominam sobie siłę tego uderzenia, to cieszę się, że żyję - powiedział Wawrzyk serwisowi ringpolska.pl.
Już teraz wiadomo, że nie dojdzie od skutku planowana na 31 maja walka Andrzeja Wawrzyka z Albertem Sosnowskim (trwają poszukiwania nowego rywala dla "Dragona").
Nam nie pozostaje nic innego jak życzyć Andrzejowi Wawrzykowi szybkiego powrotu do pełni zdrowia.
Źródło: ringpolska.pl