Łodzianie w minioną niedzielę odnieśli wielki sukces. Orzeł osłabiony brakiem liderów pokonał KMŻ Lublin. Teraz przed zespołem Lecha Kędziory spotkanie wyjazdowe w Gnieźnie. Działacze klubu na czele z prezesem Witoldem Skrzydlewskim poważnie rozważają, żeby w tym meczu wystąpić w juniorskim składzie.
Sternicy Orła twierdzą, że uzgodnili z działaczami Carbon Startu, że pierwsze spotkanie pomiędzy tymi drużynami nie odbędzie się to, jak to wynika z terminarza w Gnieźnie, lecz w Łodzi. Gnieźnianie, ich zdaniem, mieli nawet wyrazić na to zgodę, a później wycofać się z tych zapewnień. - Zastanawiamy się nad takim typowo juniorskim zestawieniem. Nie wiem, jak odbiorą to gnieźnianie, ale to oni nie dotrzymali słowa. Podczas spotkania prezesów w Łodzi zaproponowałem, żeby pierwszy mecz pomiędzy naszymi zespołami odbył się w Łodzi. Druga strona zgodziła się na to rozwiązanie, a później zmieniła zdanie i powiedziała, że będzie to możliwe pod warunkiem, że za to zapłacimy. Jeśli ktoś nie dotrzymuje słowa, to nie powinien mieć później wielkich oczekiwań od nas - wyjaśnił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Skrzydlewski.
Wiele wskazuje więc na to, że Orzeł do Gniezna może pojechać na wycieczkę. Łodzianie są zadowoleni z sukcesu, który odnieśli w niedzielę na własnym torze, ale nie popadają w huraoptymizm. Drużyna ma poważne problemy kadrowe. Kontuzjowani są liderzy - Antonio Lindbaeck i Jason Doyle. Nic więc dziwnego, że klub już teraz rozgląda się za wzmocnieniami. - Trener rozmawia już z jednym polskim zawodnikiem i dwoma zagranicznymi. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - dodał na zakończenie Skrzydlewski.