Awans do Ekstraligi jak kara - taki tytuł nosił czwartkowy felieton Marty Półtorak. Władze ENEA Ekstraligi odpowiedziały na postawione przez byłą prezes PGE Marmy Rzeszów tezy.
[ad=rectangle]
Stanowisko Speedway Ekstraligi:
Była prezes PGE Marmy Rzeszów, Marta Półtorak, w swoim tradycyjnym felietonie zamieszczanym w "Sportowych Faktach", gani i krytykuje Enea Ekstraligę, tłumacząc, że "żywią ją kluby". Zapomina jednak o tym, że przez cztery lata obecności w najwyższej klasie rozgrywkowej, z tytułu praw telewizyjnych oraz ze środków sponsora tytularnego, PGE Marma uzyskała ponad 1,3 mln zł.
Jeżeli Enea Ekstraliga przejada pieniądze klubowe, to warto wspomnieć, iż rzeszowianie w latach 2008, 2011 - 2012 i 2013 startowali w najwyższej klasie rozgrywkowej. W tym czasie wpłacili do Ekstraligi - tytułem prowadzenia rozgrywek i opłaty członkowskiej - 160 tys. zł (nie licząc opłat sędziowskich), a otrzymali - z tytułu praw telewizyjnych i od sponsora rozgrywek - ponad 1,3 mln zł. Wniosek jest prosty: Enea Ekstraliga w dużej mierze wspierała rzeszowski klub, który - pomimo wysokiego budżetu - sportowo radził sobie bardzo przeciętnie, bo w 2009 i 2010 roku PGE Marma rywalizowała przecież w I Lidze, a w bieżącym sezonie także nie jest wśród najlepszych drużyn w Polsce.
Marta Półtorak chwali widowisko, które obejrzała podczas niedawnego meczu w Bydgoszczy, w ramach Nice PLŻ. Podobno takich meczów, jak ten bydgoski w Enea Ekstralidze, nie oglądała przez ostatnie lata zbyt wielu. O tym, które mecze są ciekawsze - niech zadecydują kibice - oglądając je na trybunach lub przed telewizorami. Enea Ekstraliga bardzo cieszy się z tego, że niedawna I Liga, a obecna Nice PLŻ staje się coraz bardziej profesjonalna. Serdecznie gratulujemy tego Piotrowi Szymańskiemu, przewodniczącemu GKSŻ, a także całemu sztabowi ludzi, który z nim współpracuje. Dzięki wspomnianej profesjonalizacji rozgrywek, a także wymuszaniu lepszej organizacji klubów m.in. PGE Marma Rzeszów, która - być może - awansuje do Enea Ekstraligi, będzie jeszcze lepiej przygotowana do wymagań najwyższej klasy rozgrywkowej. Być może pozwoli to pani Marcie - na przykład - utrzymać się w 2015 roku w Enea Ekstralidze, a jednocześnie nie wydawać na ten cel horrendalnych pieniędzy.
Była pani prezes musi baczniej śledzić to, co dzieje się teraz w Enea Ekstralidze, gdyż w jednym ze swoich felietonów pisała, że Enea Ekstraliga odstrasza sponsorów. Tymczasem w tym roku spółka pozyskała do współpracy dwie znaczące firmy ogólnopolskie: Apart ze swoją marką Aztorin oraz Toya z marką Yato.
"Obecnie spółka Ekstraliga Żużlowa nie wnosi nic. Jest to organ, który tworzy koszty. Kluby muszą pracować na jeszcze jeden twór, który trzeba wyżywić" - zaznacza Marta Półtorak i zapomina na jakie policzalne i niepoliczalne koszty naraziła cały polski żużel, gdy jej drużyna nie wyjechała na tor w 2013 roku w związku z wydarzeniami podczas meczu w Lesznie. Po werdykcie Trybunału PZM PGE Marma musiała zapłacić potem 45 tys. zł za naruszenie przepisów regulaminu dyscyplinarnego. Ile stracił wizerunek Enea Ekstraligi wśród obecnych i przyszłych sponsorów?
W kontekście późniejszych wydarzeń całkiem sporo, więc za takie "wyżywienie", jakie serwuje nam była pani prezes Enea Ekstraliga bardzo dziękuje, ale nie skorzysta.
Przemysław Szymkowiak
PR Enea Ekstraliga