Sukces rodzi się w głowie (6): Kontuzja, czyli jak wygrać z samym sobą

Żużlowiec od samego początku swojej przygody ze sportem musi zmierzyć się z lękiem przed kontuzją. Nie ma co się oszukiwać, żużel, to sport wysokiego ryzyka i kontuzjogenny.

W tym artykule dowiesz się o:

Dlatego zawsze gdzieś w tyle głowy pojawia się myśl, żeby nie upaść i nic sobie nie zrobić. Pracując z mało doświadczonym i co ważne mało objeżdżonym zawodnikiem jest to podstawowy element pracy. Jak już pisałam wcześniej, jest spora grupa zawodników, która co zawody mierzy się ze strachem. Na szczęście są i tacy, którzy absolutnie nie myślą o tym... nie myślą do czasu własnej kontuzji. Tu pojawia się inny rodzaj lęku - przed kolejną kontuzją oraz przed powrotem na tor. Lęk odczuwany po kontuzji jest tym większy jeżeli żużlowiec pamięta swój wypadek. Jeśli stracił przytomność to wierzcie mi, że to najlepsze co mogło go spotkać. Praca jest wtedy o wiele krótsza, a powrót do jazdy na wysokich obrotach szybszy. Jest też trzecia opcja, która co sezon się powtarza. Czyli zawodnik, któremu coś dolega, ale chce dokończyć sezon i dopiero po nim poddać się ewentualnej operacji i wyleczyć się na 100 proc.
[ad=rectangle]
Wyobraźcie sobie młodego chłopaka, którego rodzice zgodzili się na uprawianie sportu żużlowego. Biorą oni na siebie odpowiedzialność za tę decyzję, ich wyobraźnia sięga dużo dalej niż dziecka, które zaczyna się ścigać. Nic więc dziwnego, że co trening, co zawody powtarzają mu "tylko bezpiecznie". Jeżeli chłopak weźmie to zbyt do siebie, może bać się kontuzji na tyle mocno, że w decydujących momentach zamknie gaz. O takich zawodnikach mówimy "mistrz treningu". Bo lęk pojawia się tylko w momencie rywalizacji startowej już w oficjalnych zawodach. Strach, z którym chłopak musi się zmierzyć jest w nim tak zakorzeniony, że nawet nie jest w stanie podać jego źródła. Na pytanie: czego się boisz? Wymieni wszystko inne tylko nie strach przed kontuzją. Żeby oswoić chłopaków z upadkami, które zdarzają się stosunkowo często w żużlu, w sezonie przygotowawczym odbywają się treningi poświęcone tylko temu elementowi. Ważne jest, by nawykowo układać ciało w bezpiecznej pozycji. Dodatkowo jeśli trening jest prowadzony dobrze, bo zawodnik zna ćwiczenia, które obudowują mu newralgiczne części ciała i wówczas kontuzja jest mniej prawdopodobna. Od początku zawodnik powinien być tez uczony jak właściwie się rozgrzewać przed zawodami.

Kolejna grupa to zawodnicy, którzy wracają do ścigania po kontuzji. Tu istnieje wiele podczynników. W jakim etapie sezonu zdarzyła się kontuzja? Ma to duży wpływ na frustrację, która może się pojawić np. w związku z wyeliminowaniem żużlowca z decydujących zawodów. Zapewne doskonale pamiętacie plagę kontuzji jaka dotknęła finalistów IMŚJ tuż przed finałem dwa lata temu. Złość, frustracja, zniechęcenie, ból, stracone szanse, to wszystko zawodnik musi pokonać w codziennej rehabilitacji. A smutek z jakim zawodnik ogląda zawody nie biorąc w nich udziału jest nie do opisania. W takiej sytuacji żużlowiec musi skupić się całym sobą na tym, by być przygotowany do powrotu perfekcyjnie. Rehabilitacja nie poprawia tylko sprawności, ale daje niesamowitą siłę psychiczną. Wszystkie koszty jakie ponosi żużlowiec, by wrócić po kontuzji mają stać się jego przewagą psychologiczną nad rywalami. Ćwiczenia musi robić bardzo często sam i nie może oszukiwać. Jeśli to robi, to prędzej czy później kontuzja się odnowi. Wsparcie rodziny przejawiające się przede wszystkim w nie poruszaniu tematów związanych z żużlem jest nieocenione. Wierzcie mi, ze żużlowiec po prostu ma dość pytań o to, kiedy wróci na tor.

Wyzerowanie blokady psychicznej przed torem gdzie zdarzył się upadek, przed rywalami, którzy zajęli jego miejsce w składzie. To wszystko trzeba przepracować, by wrócić jeszcze silniejszym. Pierwsze treningi po kontuzji, to zawsze wielka niewiadoma, staram się być na każdym u swoich stałych zawodników. Zazwyczaj przed jak i po takim treningu mamy spotkania, by umówić wszystkie elementy nad którymi można popracować. Podobnie jest z pierwszymi zawodami. Podchodząc do nich zawodnik musi wiedzieć ile czasu i pracy poświecił na to, by wrócić na tor. Im więcej, tym w jego głowie jest większe poczucie, że jest dobrze przygotowany.

Żużel to chyba jedyna dyscyplina sportu, w której powszechne jest startowanie z kontuzją. Do tej pory tylko złamanie zmuszało zawodnika do przerwania sezonu, operacji i rehabilitacji. Jednak Rune Holta, czy Nicki Pedersen pokazali, że nawet złamanie nie może ich wyeliminować z trwającego sezonu. Granice kiedy powiedzieć sobie dość ciągle się przesuwają. Najgorzej jak kontuzja przydarza się w momencie, kiedy zawodnikowi wszystko idzie doskonale. Wówczas właściwie nikt nie jest w stanie go przekonać do zakończenia sezonu. On sam głęboko wierzy, ze jest tak blisko osiągnięcia swojego celu, że nic nie może stanąć mu na przeszkodzie. Nawet kontuzjowana ręka, noga, bark...

Co się dzieje kiedy zawodnik podejmuje walkę nie tylko z rywalami na torze, ale i z własną słabością? Tu również bardzo ważne jest budowanie swojej wewnętrznej przewagi i siły psychologicznej. Bo w takiej sytuacji jak się przegrywa, to głównie głową. To właśnie mózg może dopuścić do świadomości lęk, strach i obawy że może być jeszcze gorzej. To w mózgu są punkty odpowiedzialne za posiadany przez każdego próg bólu. To właśnie głowa może odegrać decydującą rolę w tak mało komfortowej sytuacji. Dlatego ważne by żużlowiec podjął decyzję odnośnie swoich dalszych startów z kontuzją wspólnie z lekarzami, rehabilitantami i teamem. Od podjęcia decyzji cała jego ekipa musi mówić wspólnym głosem i skupić się na kontuzji jak na przeszkodzie, którą muszą wspólnie pokonać. Motywacja zadaniowa może tu sprawić cuda jeżeli oczywiście nikt nie będzie zawodnikowi mieszał w głowie. Spokój to ważny element, by taką przeszkodę pokonać. Dlaczego? Bo zawodnik z każdej strony słyszy pytania o to czy boli, jak się czuje itp. A im więcej takich pytań, tym więcej analiz i wątpliwości w głowie zawodnika. Jest to zupełnie niepotrzebne, bo w takim sporcie jak żużel zawodnik musi być przygotowany na wszystko i musi mieć wolę walki. I jeśli zawodnik podejmie decyzję, że jedzie dalej, to złość sportowa i wola walki muszą być na najwyższym pułapie. Bez charakteru wojownika nie da się wygrać żadnej bitwy, a jeżdżąc z kontuzją, co wyścig zawodnik musi stoczyć najważniejsza bitwę i to z samym sobą.

Julia Chomska

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: