Awaria wydarzyła się tuż po starcie, z kolei upadek wyniknął w ferworze walki o dwa punkty z jeźdźcem przyjezdnych. Te wydarzenia nie przeszkodziły jednak wywalczyć Gingerowi w pozostałych trzech wyścigach siedmiu punktów i bonusa. - W jednym biegu trochę poniosła mnie ambicja, ale też nie spodziewałem się takiej reakcji Mirka Jabłońskiego. Widziałem, że jedzie przy bandzie i myślałem, że szybko się wysunie. Tymczasem ściął na krawężnik, gdzie ja jechałem. Byłem tak rozpędzony, ciągnąłem do końca prostą, że ciężko było mi zawrócić i wyhamować. Dobrze, że wywróciłem się sam, a nie zabrałem jeszcze kolegi bo mogło być nieciekawie. Natomiast co do awarii to miałem coś takiego pierwszy raz. Urwał się w pół kabelek, który łączy motoplat ze świecą. Im bardziej dodawałem gazu tym motocykl bardziej gasł, a potem kompletnie "zdechł". Lipa - tłumaczył.
[ad=rectangle]
Splot tych okoliczności uratował KantorOnline Włókniarz Częstochowa jedynie przed większym blamażem. Koncentracja wśród Jaskółek była bowiem od początku zawodów na wysokim poziomie. - Już podczas obchodu po torze trener nas uczulał, że zawodników z Częstochowy nie można lekceważyć. Wszyscy potrafią jechać, nawet młodzieżowcy. Szkoleniowiec widział ich na wielu juniorskich zawodach i miał o nich naprawdę dobre zdanie. Tak też zrobiliśmy, skupiliśmy się i podeszliśmy do nich jak do każdych innych. Na torze też chyba było to widać, że ich nie oszczędziliśmy - wyjaśnił.
Kolejnym rywalem tarnowian będzie Fogo Unia Leszno. Na "Smoku" aktualni brązowi medaliści ścigali się w przedsezonowym sparingu. Tego zbliżającego się i który miał miejsce dwa miesiące temu nie można absolutnie porównywać. - Będzie raczej całkowicie inaczej przygotowany tor. Na sparingu było mocno przyczepnie i porobiły się hopki. Greg Hancock nie jeździł na tych silnikach jakie ma teraz, do tego jeszcze doszedł wypadek Mateusza Borowicza i Janusza Kołodzieja. Gdybym w tych zawodach zdobył w trzech biegach, ile zrobiłem wtedy w sześciu (dziewięć - przyp. red) to będę zadowolony - zakomunikował.
Lekko łatwo i przyjemnie jak w dotychczasowych kilku starciach z całą pewnością więc nie będzie. - Nie można mówić, że mieliśmy do tej pory jakieś spacerki, bo jeździliśmy już z Zieloną Górą, Gorzowem czy Toruniem. Będziemy na pewno chcieli powalczyć tam o jak najlepszy rezultat. Nie skupiamy się na konkretnej ilości oczek, która nas zadowoli, tylko mamy odjechać piętnaście wyścigów na wysokim poziomie i powalczyć z gospodarzami, bo to leszczynianie będą mieli do dyspozycji swój obiekt, a na nim są niezwykle mocni - dodał.
[event_poll=25214]
W kilku rozmowach w przerwie zimowej junior biało-niebieskich podkreślał, że będzie szukał angażu w brakującej mu w kalendarzu startów lidze angielskiej. Teraz te priorytety zagraniczne trochę zostały zweryfikowane w trakcie trwania rozgrywek. Enea Ekstraliga, regularna jazda w Danii, wkrótce start w IMŚJ oraz niedługo kilka zaproszeń do Szwecji to dawka, która jest na ten moment wystarczająca. - Na razie jest okej. Liga duńska i trzy spotkania zaliczone, a w środę znów się do niej wybieram. W poniedziałek dowiem się czy jadę też do Szwecji, bo tam mam zakontraktowane trzy mecze, aby pokazać dobry speedway i żeby trochę mi spadła średnia. Wszystko ma to na celu znaleźć angaż w wyższej lidze za rok. O Anglii więc nie myślę i skupiam się na tym co jest. A jak widać jest tego trochę - poinformował.
Zawodnik pamięta również o kolegach z formacji juniorskiej. - Nie odrzucam całkowicie w kąt krajowego podwórka młodzieżowego. Mimo, że jest mnóstwo tych juniorów w Tarnowie, a zdarzy się taka sytuacja, że koledzy znajdą się w finałach MDMP i MMPPK, to chciałbym ich wspomóc - zakończył.
Kacper Gomólski: Jakbym "zebrał" jeszcze kolegę mogło być nieciekawie
Największym pechowcem w zespole Grupy Azoty Unii Tarnów podczas niedzielnej jednostronnej potyczki (64:26) przeciwko częstochowianom był Kacper Gomólski. Zanotował upadek i defekt.