Spojrzenie z Zachodu (11): "Pepe" znów w kadrze? Jestem za

Inaczej być nie mogło. Genialna forma Piotra Protasiewicza sprawiła, że jak bumerang powróciła kwestia powrotu do reprezentacji "Pepety". Opcja ma pewnie tylu samo zwolenników co przeciwników.

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
Obecna dyspozycja Protasiewicza sprawia jednak, że nad jego ewentualnym powrotem do kadry nie można przejść obojętnie. Protasiewicz był filarem reprezentacji przez długie lata. Począwszy od zdobycia przez Piotra tytułu indywidualnego mistrza świata juniorów (1995 r.) Protasiewicz zakładał plastron z orzełkiem na piersi bardzo często. Oczywiście, z różnym skutkiem rzecz jasna. Obok Tomasza Golloba w ostatnich dwóch dekadach był zawodnikiem, który w kadrze odgrywał wiodącą rolę. Przed kilkoma laty trener kadry Marek Cieślak postanowił jednak, że reprezentacja powinna opierać się na generacji młodszych zawodników i dla doświadczonego już Protasiewicza zabrakło miejsca. Cieślak jednak zmienił zdanie przed kilkoma dniami zostawiając lukę i możliwość powrotu żużlowcowi Falubazu.
Patrząc na występy Protasiewicza na arenie międzynarodowej można wysnuć kilka wniosków. Na pewno słabo wypadał w cyklu Grand Prix. Mimo kilkuletniej przygody nie potrafił się przełamać i ani razu - jako stały uczestnik - nie zakończył sezonu w pierwszej ósemce. Najlepiej spisał się w 2003 roku. Wówczas w klasyfikacji generalnej był jedenasty. Lepiej szło mu w zawodach o Drużynowy Puchar Świata. W ostatnich latach słabszy występ przytrafił mu się tylko podczas pamiętnego przekładanego finału w Lesznie (2009 r). W pozostałych imprezach nie zawodził. Wniosek? Protasiewiczowi, jak każdemu innemu żużlowcowi, przytrafiały się zarówno lepsze jak i gorsze momenty. Bilans jego występów w reprezentacji jest jednak pozytywny.

Uważam, że - na miejscu Marka Cieślaka - dziś, tu i teraz, gdyby zawody o Drużynowy Puchar Świata odbywały się za tydzień, postawiłbym na Protasiewicza. Za Piotrem przemawia kilka argumentów. Po pierwsze: doświadczenie. Podczas takich imprez odgrywa ono niebagatelne znaczenie. Kilkunastoletnia przygoda Piotra w kadrze może i powinna mieć duże znaczenie w rywalizacji przeciwko Duńczykom i Australijczykom, bo przecież z tymi nacjami Polacy walczyć będą o złoto. Po drugie: tor w Bydgoszczy. Ktoś powie, że mógł się zmienić od czasów, gdy Protasiewicz startował w barwach bydgoskiej Polonii. Stadionowa geometria i tzw. "agrafki" pozostały jednak bez zmian, a "Pepe" przyjeżdżając już jako zawodnik Falubazu nad Brdę, najczęściej "fruwał" na całej długości i szerokości. Po trzecie: brak pewniaków. Na dziś pewny w kadrze jest chyba tylko Jarosław Hampel. Nie wiadomo, w jakiej dyspozycji po kontuzji zobaczymy Krzysztofa Kasprzaka. Janusz Kołodziej, Maciej Janowski i Patryk Dudek są oczywiście naturalnymi kandydatami do jazdy w reprezentacji, ale Protasiewicz w obecnej dyspozycji w niczym im nie ustępuje. Na pewno zaś bije na głowę braci Pawlickich z Unii Leszno, którzy otrzymali duży kredyt zaufania od władz polskiego żużla przyznającej nominacje do rywalizacji o przyszłoroczny cykl Grand Prix. .

Protasiewiczowi zarzucano przez lata, że jest "tylko" dobrym ligowcem, ale podczas zawodów o stawkę się "spala" i nie daje rady. Pokażcie mi zatem żużlowca, który w ciągu kilkunastu lat nie zanotował - w rywalizacji z tuzami światowego żużla - gorszych momentów? Ten "solidny ligowiec" przed kilkoma laty wywalczył - o czym niektórzy być może już zapomnieli - awans do cyklu Grand Prix. Z jazdy musiał jednak jak pamiętamy zrezygnować ze względu na zapisy o występie jednego żużlowca z GP w drużynie. Są tacy, którzy mówią, że w polskim żużlu czas już na zmianę warty. Wśród tych drugich był także Marek Cieślak. Cieszę się, że "Narodowy" zmienił zdanie, bo - jak sam twierdził - "tylko krowa nie zmienia poglądów".

Uważam, że w reprezentacji powinni jechać najlepsi. Jeśli ci młodsi są w stanie przebić swoją formą tych starszych, niech startują. O nominacjach i powołaniach w żadnym wypadku nie powinna decydować metryka. Jeśli tak się stanie, to już za kilka lat powinniśmy pożegnać się z Jarosławem Hampelem (32 lata) i Krzysztofem Kasprzakiem (30 lat). Nie pieje z zachwytu nad Protasiewiczem. Chciałbym jednak, żeby mój kraj reprezentowali najlepsi. Wiek absolutnie nie może mieć tu żadnego znaczenia. Jeśli "Pepe" utrzyma swoją bardzo wysoką dyspozycję, powrót do kadry powinien być naturalnym stanem rzeczy i kwestią pozadyskusyjną.

Maciej Noskowicz - Polskie Radio Zachód/Program Pierwszy Polskiego Radia

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Piotr Protasiewicz powinien znaleźć się w reprezentacji Polski na Drużynowy Puchar Świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×