Spojrzenie z Zachodu (11): "Pepe" znów w kadrze? Jestem za
Inaczej być nie mogło. Genialna forma Piotra Protasiewicza sprawiła, że jak bumerang powróciła kwestia powrotu do reprezentacji "Pepety". Opcja ma pewnie tylu samo zwolenników co przeciwników.
Uważam, że - na miejscu Marka Cieślaka - dziś, tu i teraz, gdyby zawody o Drużynowy Puchar Świata odbywały się za tydzień, postawiłbym na Protasiewicza. Za Piotrem przemawia kilka argumentów. Po pierwsze: doświadczenie. Podczas takich imprez odgrywa ono niebagatelne znaczenie. Kilkunastoletnia przygoda Piotra w kadrze może i powinna mieć duże znaczenie w rywalizacji przeciwko Duńczykom i Australijczykom, bo przecież z tymi nacjami Polacy walczyć będą o złoto. Po drugie: tor w Bydgoszczy. Ktoś powie, że mógł się zmienić od czasów, gdy Protasiewicz startował w barwach bydgoskiej Polonii. Stadionowa geometria i tzw. "agrafki" pozostały jednak bez zmian, a "Pepe" przyjeżdżając już jako zawodnik Falubazu nad Brdę, najczęściej "fruwał" na całej długości i szerokości. Po trzecie: brak pewniaków. Na dziś pewny w kadrze jest chyba tylko Jarosław Hampel. Nie wiadomo, w jakiej dyspozycji po kontuzji zobaczymy Krzysztofa Kasprzaka. Janusz Kołodziej, Maciej Janowski i Patryk Dudek są oczywiście naturalnymi kandydatami do jazdy w reprezentacji, ale Protasiewicz w obecnej dyspozycji w niczym im nie ustępuje. Na pewno zaś bije na głowę braci Pawlickich z Unii Leszno, którzy otrzymali duży kredyt zaufania od władz polskiego żużla przyznającej nominacje do rywalizacji o przyszłoroczny cykl Grand Prix. .
Protasiewiczowi zarzucano przez lata, że jest "tylko" dobrym ligowcem, ale podczas zawodów o stawkę się "spala" i nie daje rady. Pokażcie mi zatem żużlowca, który w ciągu kilkunastu lat nie zanotował - w rywalizacji z tuzami światowego żużla - gorszych momentów? Ten "solidny ligowiec" przed kilkoma laty wywalczył - o czym niektórzy być może już zapomnieli - awans do cyklu Grand Prix. Z jazdy musiał jednak jak pamiętamy zrezygnować ze względu na zapisy o występie jednego żużlowca z GP w drużynie. Są tacy, którzy mówią, że w polskim żużlu czas już na zmianę warty. Wśród tych drugich był także Marek Cieślak. Cieszę się, że "Narodowy" zmienił zdanie, bo - jak sam twierdził - "tylko krowa nie zmienia poglądów".
Uważam, że w reprezentacji powinni jechać najlepsi. Jeśli ci młodsi są w stanie przebić swoją formą tych starszych, niech startują. O nominacjach i powołaniach w żadnym wypadku nie powinna decydować metryka. Jeśli tak się stanie, to już za kilka lat powinniśmy pożegnać się z Jarosławem Hampelem (32 lata) i Krzysztofem Kasprzakiem (30 lat). Nie pieje z zachwytu nad Protasiewiczem. Chciałbym jednak, żeby mój kraj reprezentowali najlepsi. Wiek absolutnie nie może mieć tu żadnego znaczenia. Jeśli "Pepe" utrzyma swoją bardzo wysoką dyspozycję, powrót do kadry powinien być naturalnym stanem rzeczy i kwestią pozadyskusyjną.
Maciej Noskowicz - Polskie Radio Zachód/Program Pierwszy Polskiego Radia
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>