Radosław Gerlach: Tak wysokie zwycięstwo nad Lokomotivem Daugavpils, to chyba nie jest dobra informacja dla pani, jako sponsora rzeszowskiej drużyny.
Marta Półtorak: Oczywiście, że dla sponsora nie jest to najlepsza informacja. Każdy profesjonalnie działający klub musi być jednak przygotowany na taką ewentualność. Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takiego wyniku. Liczyłam, że drużyna z Daugavpils pojedzie lepiej. Joonas Kylmaekorpi i Maksims Bogdanows w przeszłości radzili sobie całkiem nieźle na naszym torze. Poza tym Łotysze mają w swoim składzie młodziutkiego Lebiedevsa, który do tej pory spisywał się znakomicie. Jestem zaskoczona końcowym rezultatem tego pojedynku.
[ad=rectangle]
Transfery, jakie w przerwie zimowej dokonała PGE Marma, to strzały w "10-tkę". Kenni Larsen zdobywa komplety punktów. Z kolei Maciej Kuciapa jeździ jak w najlepszych latach swojej kariery.
- Okazuje się, że to jest naprawdę dobra drużyna. Jesteśmy zadowoleni ze wszystkich transferów, jakich dokonaliśmy w zimie. Nie mamy dziur w składzie, a to jest najważniejsze. Janusz Ślączka ma ból głowy, którego z zawodników wystawić do biegu 14-tego, bo każdy tak dobrze jedzie. Odwrotnie jest chociażby w Daugavpils, gdzie tamtejszy trener nie wie jakich zmian dokonywać, bo każdy jego zawodnik słabo punktuje. Bardzo się cieszę, że tak to się wszystko układa. Każdy z naszych chłopców jedzie na miarę swoich możliwości. Kenni Larsen, to obecnie klasa sama w sobie. Maciej Kuciapa również spisuje się doskonale. Liczyłam na taki sam powrót Dawida Lamparta przed rokiem i wtedy się nie udało. Warto popatrzeć chociażby na Scotta Nichollsa, który po kilku słabszych sezonach odnalazł się doskonale w barwach naszego zespołu. Myślę, że przeżywa obecnie swoją drugą młodość.
No właśnie, w przeszłości wspominała pani, że sylwetka na motocyklu Scotta Nichollsa, to kwintesencja tego sportu.
- Ze Scottem różnie bywało ze skutecznością, ale w moim odczuciu jest to zawodnik pięknie jeżdżący. Mimo, że choć jest to już doświadczony żużlowiec, to w dalszym ciągu prezentuje dobrą dyspozycję.
A Paweł Miesiąc zawodzi?
- To nie jest zawodnik, który jest jakąś dziurą w składzie. Dla niego nie ma straconych pozycji, to prawdziwy walczak. Paweł nigdy nie odpuszcza. Był ważnym ogniwem w Bydgoszczy, gdzie wygrał dwa wyścigi.
Czy mecze nie są zbyt nudne, jeśli każde domowe spotkanie z udziałem PGE Marmy kończy się pogromem?
- Kiedy oglądam pojedynki I-ligowe, to one swoim poziomem w żadnym stopniu nie odbiegają od pojedynków ekstraligowych. Uważam nawet, że w tym sezonie jest tu więcej walki na torze niż w Ekstralidze, kiedy tam jeszcze jeździliśmy. Wówczas liczył się tylko start i pierwszy łuk. Jak zawodnicy wyszli ze startu, tak dojeżdżali do mety. W I lidze jest więcej biegów z historią. Mecz w Bydgoszczy przypomniał mi speedway sprzed wielu lat.
Przychylne opinie za swoją pracę zbiera również nowy trener - Janusz Ślączka.
- Potwierdza się fakt, że ludzie związani z tym klubem od wielu lat, potrafią zrobić dla nas więcej, aniżeli ci, którzy traktują nas jako epizod. Zamiana trenerów zrobiła dobrze nie tylko Januszowi. Darek Śledź również odnalazł się w zespole z Gniezna. Odnoszę wrażenie, że wszyscy są zadowoleni.
Okienko transferowe powoli dobiega końca. Czy do PGE Marmy trafi jeszcze polski senior?
- Nie przewidujemy żadnych ruchów na pozycjach seniorskich. Ci zawodnicy, którzy są wartościowi już dawno znaleźli swoich pracodawców. Jeśli mielibyśmy kontraktować zawodników, którzy swoją formą nie są porównywali z tymi, których mamy obecnie, to chyba lepiej użyć do tego celu naszych juniorów. Dysponujemy sześcioma zawodnikami. Uważam, że jest to odpowiednia liczba. Ktoś jedzie słabiej, to kolega zastępuje go w następnym meczu. Nie potrzebujemy sytuacji, by pięciu zawodników czekało w rezerwie.
W dalszym ciągu największym kontrkandydatem do awansu jest zespół GKM'u Grudziądz?
- Patrząc na nazwiska, to faktycznie Grudziądz wydaje się dość mocny. Obecnie Gniezno znajduje się "w czubie" tabeli. Myślę, że oba te zespoły mogą powalczyć o awans. Wszystko okaże się w play-offach. Mniej więcej wiemy już, która drużyna jest w stanie się tam dostać. Oczywiście pod warunkiem, że nie przytrafią się wypadki losowe.
W chwili obecnej, to jednak PGE Marma wydaje się być krok z przodu przed rywalami.
- Życzyłabym sobie, żeby tak było do końca. Wszelakie rozstrzygnięcia zapadną jednak dopiero w play-offach. Ktoś może mieć słabszy dzień, a ktoś "dzień konia". Natomiast wiem, że każdy będzie miał w Rzeszowie trudno. Rzeszów jest twierdzą nie do zdobycia.
Każda twierdza jak twierdza jest d Czytaj całość