Bolało, ale walczyłem dla Polski - rozmowa z Krzysztofem Kasprzakiem - żużlowcem Stali Gorzów

Krzysztof Kasprzak powrócił na tor po rehabilitacji kontuzjowanego kolana i dzielnie walczył w Pradze. Zdobył 7 punktów, co zważywszy na jego zdrowie, uznał za sukces.

Maciej Kmiecik: Jak czujesz się po pierwszych zawodach odjechanych z urazem kolana?

Krzysztof Kasprzak: Byłem surowy, bo trzy tygodnie nie ścigałem się na torze z rywalami. Biorąc to wszystko pod uwagę pojechałem dobre zawody, w których zdobyłem 7 punktów. Miałem na dodatek dwa razy czwarte pole, które było tragiczne. Gdybym zamiast dwa razy czwartego pola miał dwa razy wewnętrzne, może te 8-9 punktów bym uciułał.
[ad=rectangle]
Wspomniałeś o polach startowych. Wychodzi na to, że losowanie numerów przed zawodami robi się kluczowe dla układu turnieju...

- Niestety, w Pradze czwarte pole zawsze skazane jest na porażkę. Jest ono wyślizgane, w dziurze. Śledziliśmy w teamie układ pól i jak ktoś miał czwarte, to z reguły przyjeżdżał ostatni. Przytrafiło się to nawet takiemu zawodnikowi, jak Greg Hancock.

A co powiesz o przygotowaniu toru w Pradze? Ścigania tutaj za wiele kibice nie obejrzeli...

-Trudno, żeby było inaczej jak tor był betonowy na większej części, a bardzo przyczepny pod samą bandą. Kto się nie dostał pierwszy na przyczepną nawierzchnię, przywoził do mety zero. Tak było ze mną w tym ostatnim wyścigu.

Z trybun można było odnieść wrażenie, że jeździłeś asekuracyjnie. Tak faktycznie było?

- Tak. Jak wspomniałem, nie jeździłem długo na motocyklu i widać było, że to nie jest ta forma sprzed kontuzji.

Straciłeś pozycję lidera, ale chyba tragedii z tego nie robisz. Ścisk w klasyfikacji generalnej jest niesamowity...

- Teraz to ja będę gonił kolegów. Byłem liderem przez dwa turnieje. Zrobiło się o tym głośno, a teraz role się odwróciły. Mam jeszcze osiem rund, żeby dogonić czołówkę.

W niedzielę derby Ziemi Lubuskiej. Jakiego meczu spodziewasz się w Zielonej Górze?

- Ciężkiego. Zielona Góra jest bardzo mocna. Jarek Hampel, Andreas Jonsson, Piotrek Protasiewicz i Patryk Dudek są w gazie i będzie z nimi bardzo ciężko.

Nie wiadomo, jak Jarek Hampel będzie się czuł w niedzielę po takim "crash'u" jaki zaliczył w Pradze...

- Na pewno będzie z nim wszystko ok. Ja w sobotę w Pradze czułem się dużo gorzej, a jechałem i walczyłem. Wierzę, że z Jarkiem w niedzielę będzie wszystko w porządku. Czeka nas ciekawe widowisko.

Derby rzeczywiście wyzwalają większą adrenalinę?
- Na pewno jest trochę większa, ale trzeba do meczu ze SPAR Falubazem Zielona Góra podejść jak do normalnego spotkania. Nie ma co za dużo myśleć, że to derby. Jedziemy kolejny mecz i tyle.

Krzysztof Kasprzak jest zadowolony z występu w Pradze. Pojechał na tyle, ile mógł po dłuższym rozbracie z motocyklem
Krzysztof Kasprzak jest zadowolony z występu w Pradze. Pojechał na tyle, ile mógł po dłuższym rozbracie z motocyklem

Co może decydować o zwycięstwie? Spasowanie z torem będzie kluczowe?

-Tylko. Dzisiaj żużel polega tylko na tym, by pierwszym trafić z zębatką i dyszą. Ten, kto pierwszy rozszyfruje właściwe ustawienia, ten wygrywa. O to chodzi we współczesnym speedwayu.

Trochę brutalnie to brzmi w kontekście znaczenie umiejętności żużlowca...

- Podam przykład z Grand Prix z Bydgoszczy. Pojechałem tam na motocyklu, na którym w ogóle nie trenowałem i wygrałem zawody. Co tu więcej komentować? Ten, kto trafi pierwszy, zwycięża.

W Pradze jechałeś na tym samym silniku, co w Bydgoszczy?

- Tak, ale tym razem już nie pasował. Silnik przyszedł z serwisu i już tak nie jedzie. Szukamy dalej.

W niedzielę odjedziesz zawody w Zielonej Górze, a co dalej? Następne mecze, czy ciąg dalszy rehabilitacji?

- Na pewno pojadę derby, a nad Szwecją jeszcze się zastanawiam, bo boli mnie mięsień dwugłowy uda.

A co z kolanem?

- Wiązadła są zerwane i tam już zostanie. Będę starał się wzmocnić jak najbardziej mięśnie. Przez ostatnie dwa tygodnie włożyłem bardzo dużo pracy, żeby zrobić w Grand Prix w Pradze te 7 punktów. Mimo że byłem chory i bolało, walczyłem dla Polski.

Dalej będziesz rehabilitował to kolano?

- Tak. Cały czas będę korzystał z pomocy kliniki Rehasport. Przy okazji dziękuję panu Włodzimierzowi Szkudlarkowi, bo dzięki jego pomocy trafiłem do tak świetnej kliniki.  Dziękuję również wszystkim lekarzom za to, że doprowadzili mnie do takiego stanu, że mogłem pojechać w Pradze i powalczyć.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: