Kenneth Bjerre: To nie wina kontuzji

Fogo Unia mogła liczyć w starciu z GA Unią Tarnów jedynie na młodzieżowców i Nickiego Pedersena. Znacznie poniżej oczekiwań wypadł natomiast Kenneth Bjerre.

Słaba postawa Duńczyka jest tym większym zaskoczeniem, że tydzień temu w Gdańsku zdobył aż jedenaście punktów. Kenneth Bjerre, podobnie jak kilku innych zawodników, nie mógł jednak odnaleźć się w niedzielę na leszczyńskim torze.
[ad=rectangle]
- Ta porażka bardzo nas boli, ale myślę, że nie można było odmówić nam zaangażowania. W żużlu o wyniku decyduje spasowanie się z torem, a trzeba przyznać, że mieliśmy z tym niemałe problemy. Jeśli chodzi o mnie, to mój motocykl nie miał w ogóle szybkości. Teraz, na gorąco, nie jestem w stanie ocenić, co tak naprawdę się stało -
ocenił Duńczyk w rozmowie z naszym portalem.

- Ta porażka bardzo nas boli, ale myślę, że nie można było odmówić nam zaangażowania - podkreślił
- Ta porażka bardzo nas boli, ale myślę, że nie można było odmówić nam zaangażowania - podkreślił

Jak zapewnia Bjerre, wpływ na jego słabszą postawę nie miała przebyta kontuzja. Duńczyk zmagał się bowiem paręnaście dni temu z urazem obojczyka. - Mam za sobą nieudany turniej Grand Prix w Pradze i nie najlepszy występ w Lesznie. Zdaję sobie sprawę, że wszyscy w klubie pokładają we mnie duże oczekiwania, dlatego pozostaje mi przeprosić kibiców. Nie będę jednak zasłaniać się problemami zdrowotnymi. Mój wynik to tylko i wyłącznie wina motocykli - wyznał.

Zdaniem Kennetha Bjerre, leszczynianie muszą pozostać optymistami. Drużyna nie straciła bowiem szans na walkę o play-offy. - O wszystkim zadecydują nasze kolejne spotkania. Musimy zacząć wygrywać przede wszystkim u siebie. Wydaje mi się, że kolejna porażka w Lesznie nie wchodzi po prostu w grę - zakończył.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: