Jacek Hafka: W czwartek startował Pan w ćwierćfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski na torze w Pile. Zawody wygrał Pana klubowy kolega, Adrian Miedziński. Pan z siedmioma punktami niestety nie wywalczył awansu.
Paweł Przedpełski
: Z zawodów jestem zadowolony, bo moim zdaniem zaprezentowałem się tam dobrze. Jednak w ostatnim, piątym starcie prowadziłem i to z chłopakami, którzy wygrywali swoje biegi - Maćkiem Janowskim i Tomkiem Gapińskim. Jechałem po pewną trójeczkę, gdy...
[ad=rectangle]
No właśnie, co się stało?
-
W pewnym momencie złapałem nieco bardziej przyczepnej nawierzchni, podniosło mnie, uderzyłem lekko w bandę. Następnie znowu - przyczepna część toru i kolejny raz mnie podniosło. Musiałem ratować się przed upadkiem, dlatego wjechałem na murawę. Na szczęście "ogarnąłem" sytuację i nic poważnego się nie stało. Szkoda braku awansu, zabrakło właściwie jednego punktu.
Uważa Pan zawody pozaligowe za potrzebne? Swego czasu Sławomir Kryjom powiedział, że toruńskim juniorom brakuje w tej chwili większej liczby startów.
- W Unibaksie mamy bardzo mocny skład, juniorzy rzadko jadą więcej niż trzy razy w ciągu meczu Ekstraligi. Jeżdżę w zawodach juniorskich w Polsce, niedługo zaczną się drużynowe i mam nadzieję - także te reprezentacyjne. Tak, imprezy tego typu są nam potrzebne.
W piątek w niemieckim Guestrow wziął Pan udział w indywidualnym turnieju juniorów. Spisał się tam Pan bardzo dobrze, wygrywając wszystkie swoje biegi.
-
Dokładnie. Pojechałem tam naprawdę nieźle. Tor mi odpowiadał, przeciwnicy też sobie dobrze radzili. Miałem się tam z kim pościgać - był m.in Artur Czaja.
Przechodząc nieco bardziej do spraw związanych z Unibaksem Toruń. Humory w drużynie po sukcesie w Częstochowie muszą być chyba dużo lepsze niż dotychczas?
- Zwycięstwa budują, nie tylko te indywidualne, ale właśnie odnoszone w drużynie. Wszyscy jesteśmy pozytywnie nastawieni i, że tak powiem, nabuzowani, by w dalszym ciągu wygrywać. Mobilizujące są zwycięstwa na obcych torach, a Częstochowa nie jest słabym zespołem. Przeciwko nam pojechała w swoim najsilniejszym składzie, więc jest się z czego cieszyć po triumfie.
W Częstochowie zadebiutował nowy menadżer drużyny, Stanisław Chomski. Co Pan sądzi o zatrudnieniu tego szkoleniowca?
- Z naszym nowym trenerem bardzo dobrze się dogaduję. Pan Stanisław "ogarnia" bardzo wiele rzeczy i oczywiście pomaga nam w parkingu. Z pewnością ktoś dbający o mobilizację i lepszą komunikację jest potrzebny w każdej drużynie.
Od meczu w Częstochowie w parze z juniorem nie jedzie, jak do tej pory, Tomasz Gollob, a Emil Sajfutdinow. Czy według Pana ta modyfikacja ma znaczenie?
- Z Emilem wręcz uwielbiam startować. Doskonale się rozumiemy na treningach. Podczas przedsezonowych sparingów też często jeździliśmy razem i chyba nawet nie przegraliśmy żadnego wyścigu. Menadżer w taki sposób ustawił parę na mecz ligowy, ja nie mam na to wpływu. Spotkanie z Częstochową pokazało jednak, że ta zmiana była dobrym posunięciem.
Przed Unibaksem Toruń niezwykle ciężki dwumecz z ekipą Unii Leszno. W zeszłym sezonie był Pan bohaterem konfrontacji toruńsko - leszczyńskich. Najpierw, na torze im. Alfreda Smoczyka wykręcił Pan niesamowite 16 punktów i dwa bonusy, w rewanżu zaś 8 z dwoma bonusami. Chciałby Pan pewnie powtórzyć te wyniki w tym roku?
- Oj, to nie będzie łatwe. Będę jednak dawał z siebie wszystko, by tak się stało. W Lesznie lubię jeździć, więc uważam, że nie powinno tam być źle z mojej strony. Póki co, mamy przed sobą mecz na MotoArenie i wiadomo - nasz tor jest naszym atutem i nieco większym ułatwieniem w tym trudnym pojedynku.