Pechowy dla Piotra Protasiewicza okazał się wyścig szósty. Pod koniec trzeciego okrążenia "PePe" skutecznie zaatakował Fredrika Lindgrena i chciał pójść za ciosem i wyprzedzić Krystiana Pieszczka. Niestety, postawiło mu motor na szczycie łuku i upadł na plecy. Przez długi czas nie podnosił się z toru. W końcu został zawieziony karetką do gdańskiego szpitala.
[ad=rectangle]
Jak przekazał nam trener SPAR Falubazu Zielona Góra Rafał Dobrucki, Protasiewicz zaraz po upadku stracił przytomność. Odzyskał ją jednak już w karetce. Obecnie przechodzi szczegółowe badania w gdańskim szpitalu. Pierwsze, wstępne doniesienia są optymistyczne. - Piotr jest na rutynowych badaniach. Prawdopodobnie zostanie w szpitalu, ale to się jeszcze tak naprawdę okaże. Na ten moment trudno mówić o szczegółach. Trudno powiedzieć jednoznacznie, jak to się rozwinie, ale raczej nie ma mowy o żadnych poważnych złamaniach. Dopóki nie ma jednak wyników badań, to nie możemy powiedzieć nic na sto procent. Jest jeszcze za wcześnie - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Frątczak, kierownik zielonogórskiej drużyny.
Kibic od M.Rose