Jurica Pavlic nie może wrócić na właściwe tory. "Czasami aż odechciewa się żużla"
Huśtawkę nastrojów przeszedł w ciągu dwóch dni Jurica Pavlic. Chorwat w niedzielę podczas meczu w Tarnowie kompletnie nie istniał, by dzień później w Debreczynie zakwalifikować się do finałów SEC.
W zeszłym roku kiedy europejski czempionat debiutował pod banderą firmy One Sport Pavlic skończył zmagania na dwunastej pozycji. Teraz chciałby się poprawić, ale konkretnych celów sobie nie stawia. - Nie mam sprecyzowanych planów. Trzeba jechać najlepiej jak się potrafi. Ten rok jest nie najlepszy. Zdarzają się dobre i grosze rezultaty - powiedział krótko.
W przeddzień turnieju na Węgrzech Pavlic, podobnie jak i jego koledzy z Betardu Sparty Wrocław, totalnie zawiódł w Małopolsce. Jego zespół został rozgromiony 64:26, a goście nie triumfowali w żadnym wyścigu. - W Tarnowie dosypano chyba nową nawierzchnię i te zeszyty, które funkcjonowały ostatnio, czy parę lat temu można było wyrzucić do kosza. W ogóle zero, kompletnie nic się nie spisywało. Zmienialiśmy ustawienia, ale nawet sam Maciek Janowski nie wiedział co zrobić. A to on po dwóch latach w Tarnowie powinien być dla nas wykładnikiem - oznajmił.25-latek wciąż nie może spłacić zaufania, jakim obdarzyli go działacze ze stolicy Dolnego Śląska oraz trener Piotr Baron. Jurica rozkłada bezradnie ręce - Nastawienie mam ciągle takie samo. Wychodzi z tego przeplatanka. To jest strasznie męczące i zniechęcające. Nie jeden raz aż odechciewa się jeździć na żużlu. Nie poddajemy się jednak. Będziemy mocno pracować, żeby wyjść na prostą. Jeszcze trochę problemów jest poza żużlowych, ale nie prywatnych. Wszystko składa się na to, że jest jak jest - zakończył.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Oglądaj TAURON SEC tylko w TVP Sport