Utrzymujemy cały świat żużlowy - rozmowa z Tadeuszem Zdunkiem, prezesem Stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże

Tadeusz Zdunek uważa, że kontrakty z zawodnikami były źle podpisane. Zaproponował on jazdę na wyjazdach za 60 proc. stawki. Chce prowadzić klub twardą ręką, ale wszystkie obietnice mają być spełnione.

Michał Gałęzewski: Nie dość że udało się wygrać pańskiej drużynie, to jeszcze wynik był dla pana idealny - zwycięstwo 45:44...

Tadeusz Zdunek: (śmiech) Fakt, można tutaj zażartować, że to oszczędność pieniędzy. Nie jest jednak tak, że aż tak dużo zalegamy zawodnikom. Długi są głównie wobec tych, którzy jeździli u nas w ubiegłym sezonie. Od przynajmniej miesiąca staramy się płacić na bieżąco. Zaległości maleją, a nie rosną.
[ad=rectangle]
Z pewnością budujące jest to, że mimo iż niektórzy zawodnicy nie byli powoływani na mecze wyjazdowe, w spotkaniu z Betardem Spartą zrobili swoje...

- Jest zawarty pewien układ z nimi. Wiemy, że mamy nikłe szanse na zwycięstwa poza Gdańskiem, więc rozmawialiśmy o zmianie stawek punktowych za mecze wyjazdowe - nasi zawodnicy jadą w nich za 60 procent chyba, że udałoby im się wygrać - wtedy mieliby 100 procent stawki. Jak się na ten układ nie godzą, to wtedy po prostu nie jadą. To według mnie uczciwe. Płacimy masę pieniędzy za przegrane mecze. Klub ma pieniądze, ale nie na to by je rozdawać na lewo i prawo.

[b]

Z drugiej strony ktoś z tymi zawodnikami podpisał kontrakty na obecnych zasadach. Zmienianie reguł w trakcie sezonu jest fair wobec nich?[/b]

- Kontrakty nie są niskie, nawet jak na warunki ekstraligowe. Zawodnicy po rozmowach ze swoimi kolegami z innych drużyn zaczynają rozumieć, że podpisali wysokie umowy. Na skutek tego, pieniędzy zaczyna powolutku brakować.

Od odejścia Roberta Terleckiego minęło już trochę czasu. Udało się panu uporządkować sytuację w klubie, czy z szafy co jakiś czas ciągle wyskakują trupy?

- Za szybko, żeby o tym wszystkim mówić. Cały czas porządkujemy, liczymy i spisujemy nasze wydatki oraz przychody. Są dwa podstawowe zadania - utrzymać się w ENEA Ekstralidze i szansę na to przedłużyliśmy wygrywając z Betardem Spartą i zacząć wychodzić z zadłużenia. Na pewno uda nam się ten drugi cel. Pierwszy zależy od postawy zawodników. Muszą oni zrozumieć to, że ich słaba jazda - szczególnie w meczu z Fogo Unią - kosztowała klub bardzo dużo pieniędzy. Byliśmy w najsilniejszym składzie i w przypadku wygranej, na mecze przychodziłoby więcej kibiców. Po każdym meczu mielibyśmy 50-60 tysięcy złotych z biletów więcej. Pomnożyć to razy 4, wychodzi 240 tysięcy złotych do podziału. Tych pieniędzy brakuje.

Tadeusz Zdunek mocno zredukował koszty działalności klubu
Tadeusz Zdunek mocno zredukował koszty działalności klubu

Jak pan ocenia pracę poprzedniego prezesa?

- Ja bym chciał się na razie powstrzymać od komentarzy. Musimy jechać do końca i nie są ważne moje odczucia. W końcu muszą się skończyć spory w trójmiejskim środowisku żużlowym. Chcemy współpracować z każdym. Rozmawiałem tuż po meczu z Betardem Spartą z jednym z gdańskich sponsorów, który przez długi czas dawał pieniądze na klub, a obraził się. Chce wrócić z powrotem. Zaczyna się wszystko stabilizować i to jest najważniejsze. Wcześniej głównym problemem były wysokie koszty działalności klubu. Zredukowaliśmy je z 65 do 25 tysięcy złotych miesięcznie. W skali roku to pół miliona złotych oszczędności. Jest to związane z tym, że odeszły cztery osoby. Teraz wszystko kosztuje dużo mniej. Piotr Szymko, który jest tańszym trenerem od Stanisława Chomskiego podchodzi do sprawy bardzo emocjonalnie. Ma duże wsparcie Grześka Dzikowskiego.

W ostatnim czasie w każdym spotkaniu brakowało w Wybrzeżu któregoś Skandynawa. Udało wam się już wypracować kompromis?

- Zaczyna być coraz większe zrozumienie między nami. Widzą w mojej osobie partnera, który mówi twardo, ale dotrzymuje obietnice. Jak powiem, że po zawodach mamy określoną sumę pieniędzy do podziału, to oznacza że będzie ona sprawiedliwie podzielona. Na przykład Lindgren jest praktycznie na zero z klubem, a Jonasson po burzliwych rozmowach przed meczem się pogodził. Staramy się na bieżąco regulować zaległości.

Na czym polega sprawiedliwe dzielenie pieniędzy?

- Nie obiecujemy gruszek na wierzbie. Staramy się mówić konkretnie i przedstawiać jakie mamy środki. Przykładowo po niedzielnym meczu pokazałem Madsenowi dowód, że zarobiliśmy 55 tysięcy złotych z biletów. Wie, że nie ma co dyskutować, bo takie środki są w klubie. Rozmowy są prowadzone uczciwie.
[nextpage]
W jakim składzie pojedziecie na kolejnych meczach wyjazdowych? Jonasson po trzech meczach pauzy pokazał, że należy mu się miejsce w składzie...

- Tak, ale mógł pokazać szybciej, że mu zależy. Nie będę się godził na absurdalne warunki. Każdy zawodnik jest dla mnie równie ważny - zarówno cichy i nie marudzący Mroczka, czy Gafurow, jak i walczący o swoje jak lew Jonasson, Lindgren, czy Pieszczek. Na mnie żadne naciski nie działają. Myślę, że na wyjazdach może jeździć też Gafurow. To, że Cyprian Szymko pojechał w Zielonej Górze to był przypadek - nie on miał startować, tylko zawodnik, który miał być naszą bombą na te zawody. Niestety pół godziny przed meczem dostaliśmy SMS-a, że nie pojedzie.

Gdańszczanie liczą na to, że na mecze będzie przychodziło więcej osób. Zniechęcenie kibiców porażką z Fogo Unią bardzo dużo kosztowało klub
Gdańszczanie liczą na to, że na mecze będzie przychodziło więcej osób. Zniechęcenie kibiców porażką z Fogo Unią bardzo dużo kosztowało klub

Po wygranej z Betardem Spartą, Wybrzeże będzie inaczej postrzegane przez kibiców?

- Największą szkodę robią nam wewnętrzne spory oraz komentarze osób związanych wcześniej z gdańskim żużlem. Są one zupełnie niepotrzebne, a rozgłaszane są na całą Polskę. Wszystkie kluby w ENEA Ekstralidze i w Nice PLŻ mają problemy finansowe i wynika to ze zbyt wysokich kontraktów z zawodnikami. Powolutku zaczyna się to porządkować. Kontrakty już w tym roku są niższe od tych w ubiegłym. Myślę, że w przyszłym sezonie będą jeszcze niższe, bo w przeciwnym razie nie będzie miał kto jechać.[b]

Dla finansów klubu lepsze byłoby pozostanie w ENEA Ekstralidze, czy jazda w Nice PLŻ?[/b]

- To jest matematyka i wskazuje ona, że dopłaty z ENEA Ekstraligi dają zbudować dobry zespół. Niestety budowa drużyny walczącej o awans w Nice PLŻ jest bardzo droga. Przykładem jest nasz zeszłoroczny awans. Po ostatnim meczu wzburzał się prezes Falubazu Marek Jankowski, a my w zeszłym roku płaciliśmy za spotkania z osłabionymi drużynami z Lublina i z Daugavpils. Zdobywaliśmy ponad 60 punktów i rozpruliśmy kasę.
[event_poll=25230]
Żużlowcy w Polsce jeżdżą za bardzo wysokie stawki, a w Szwecji, czy w Anglii niejednokrotnie godzą się na kilka razy niższe kontrakty...

- Tak i mimo że u nas dostają więcej pieniędzy, to w Polsce się buntują. My utrzymujemy cały świat żużlowy. Z drugiej strony są ogromne wymagania ze strony FIM - przykładem jest rozbudowany park maszyn w Gdańsku, który powstał po to, by mógł być tutaj rozegrany półfinał DPŚ w 2000 roku. Na pierwszych zawodach było kilku ludzi, a na drugich było już zupełnie pusto. Wydano wielkie pieniądze, bo wymagał tego FIM. Na zachodzie tory to zwykłe kartofliska. My mamy cały czas kompleksy. Ostatnia afera upubliczniona przez Wprost pokazała, że Polacy uważają się za najgorszych i robią wszystko, by pokazać się przed innymi z jak najlepszej strony. Mamy za niskie poczucie własnej dumy.

Jakie są najbliższe plany klubu?

- Najważniejsze jest ustabilizować sytuację. Zaczynamy normalnie jechać, zawody mają przebiegać prawidłowo. 13 lipca organizujemy turniej parowy i na początku tygodnia podamy obsadę. Nagrody będą dosyć atrakcyjne. Zabezpieczenie od strony sponsorów jest, więc turniej będzie zyskiem dla klubu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: