Krzysztof Cegielski: Straciliśmy symbol ice racingu w Polsce

Krzysztof Cegielski jako junior wiele razy rywalizował z Grzegorzem Knappem. Zapamięta go jako niezwykle walecznego i pracowitego żużlowca. "Cegła" podkreśla, że odszedł symbol polskiego ice racingu.

W tym artykule dowiesz się o:

Krzysztof Cegielski wielokrotnie - szczególnie w zawodach młodzieżowych - miał okazję ścigać się z Grzegorzem Knappem. - Jesteśmy z tego samego rocznika, więc w wieku juniora wiele razy rywalizowaliśmy na torze czy to w zawodach o Brązowy lub Srebrny Kask, MDMP czy Turniejach Zaplecza Kadry Juniorów. Grześka zawsze kojarzyłem i pamiętałem jako tego, który wykazywał się ogromną chęcią zwycięstw i walką na torze. Zawsze był bardzo aktywny, mimo tego, że czasami brakowało mu umiejętności, to wolą walki zachodził naprawdę daleko. Zawsze był groźny na torze. Kojarzę go jako zawodnika atakującego z każdej pozycji. Nawet, jak nie było zbyt dużo miejsca, on potrafił znaleźć lukę. Nie był jednak żużlowcem, który jeździł niebezpiecznie. Nie przypominam sobie żadnego wypadku z jego przyczyny - wspomina nasz ekspert.
[ad=rectangle]
Krzysztof Cegielski doskonale zapamiętał pojedynki z Grzegorzem Knappem. Podkreśla także jego zasługi dla rozwoju ice racingu. - Zawsze był groźny i nieokiełznany. Ogromny żal, że nie ma już go z nami. Ciężką pracą Grzesiek zaszedł daleko w sporcie żużlowym. Myślę, że także za sprawą tej swojej pracowitością i zawziętością tak dobrze radził sobie w ice racingu. Naprawdę nie lada sztuką jest pogodzić dyscypliny bardzo odległe od siebie, bo styl jazdy na lodzie i żużlu jest zupełnie inny. Grzesiek umiał nie tylko to godzić, ale potrafił się przerzucić z klasycznego żużla na jazdę na lodzie. Przecież on powoli stawał się czołówką światową w ice racingu - dodaje "Cegła".

Paradoksalnie ice racing wydaje się być groźniejszą dyscypliną sportu niż klasyczny żużel. Śmierć jednak dosięgła Grzegorza Knappa na torze żużlowym. - Też mi się kiedyś wydawało, że ice racing jest bardziej niebezpieczny od żużla. Od jakiegoś czasu dochodzę do wniosku, że w naszym klasycznym sporcie żużlowym tych wypadków jest stanowczo za dużo. Nie można obok tego, co ma miejsce przechodzić obojętnie, bo faktycznie dzieje się coś złego. To nie jest przypadek, że tych niebezpiecznych wypadków jest tak dużo, a mniej groźnych cała masa. Drużyny często bardzo na tym cierpią, bo 2-3 zawodników jednocześnie potrafi być wyeliminowanych z jazdy - zaznacza nasz rozmówca.

W niedziele popołudnie wiadomość o tragicznym wypadku wychowanka GKM-u Grudziądz wstrząsnęła całą żużlową Polską. Krzysztof Cegielski długo nie mógł uwierzyć w to, co się stało. - O śmierci Grzegorza Knappa dowiedziałem się będąc na meczu koszykówki reprezentacji Polski kobiet z udziałem mojej małżonki. To smutna wiadomość dotarła do mnie tuż przed rozpoczęciem meczu Polska - Słowenia. Przeczytałem o tym informację i nie mogłem po prostu w to uwierzyć. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że nie mogło się to stać nigdzie na torze. A jednak... Ciężko było mi sobie wyobrazić, że do takiej tragedii mogło dojść na torze żużlowym. Pierwsza myśl była taka, że może to się stało w jakimś wypadku komunikacyjnym. Kiedy przeczytałem, że miało to miejsce jednak na torze, tym większe wrażenie na mnie to wywarło. Pojawił się żal i złość na cały ten żużel, na wszystkich, którzy decydują o tym, w jakich warunkach zawodnicy się ścigają. Do tego śmierć zabrała chłopaka, którego dobrze znałem i podziwiałem w ostatnich latach bardzo mocno - dodaje Cegielski.

Krzysztof Cegielski nie kryje podziwu dla swojego rówieśnika, który ścigał się nie tylko na żużlu, ale był również ambasadorem i prekursorem ice racingu. - Grześka Knappa stawiałem w rozmowach z kolegami jako przykład pracowitości i zawziętości. Podziwiałem go, że zimą chciało mu się jeździć na lodzie, często przy ogromnym mrozie i walczyć z tymi najlepszymi Rosjanami, na sprzęcie, który na początku na pewno odbiegał od najwyższych standardów. Grzegorz Knapp był symbolem ice racingu w Polsce. To nie jest tak, że straciliśmy jedną z wielu osób i będą następni, jak to w życiu bywa. Straciliśmy kogoś, kto był przede wszystkim świetnym gościem, ale największą stratę poniósł polski ice racing. Grzegorz Knapp był bowiem osobą, dzięki której żużel na lodzie w naszym kraju pięknie się rozwijał - kończy Cegielski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (8)
avatar
dendryk
26.06.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Gdy Grzesiek zaczął uprawiać zimową odmianę żużla to pomyślałem , co On robi , to pewna śmierć . Nigdy bym nie pomyślał że tak się myliłem ! Grzesiu , Będziesz w mojej pamięci na zawsze , Spocz Czytaj całość
avatar
lunch
26.06.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Najpiękniejsza akcja Grzesia ostatnich lat, gdy serce zabiło mi mocniej, to wyścig z Rosjanami w Sanoku w ubiegłorocznym finale DMŚ. Profesjonalnie objechał gości, którzy są jakby z klasy wyższ Czytaj całość
koziołek maurycy
26.06.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Panie Krzyśku. Do działania, aby wyeliminować różne patologie FIM-u i naszych granatowo marynarkowych pseudo działaczy.
Dosyć tragedii.
A Ty Grzesiu naucz aniołki ice speedway-a 
avatar
Szychoś
26.06.2014
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
"Cegła" przytoczył to co ja mówiłem już od momentu tej strasznej tragedii , czyli że Ice Speedway w Polsce stracił na wartości , gdy Grzesia teoretycznie już z nami nie ma. Praktycznie to on wp Czytaj całość
avatar
Chudy23
26.06.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Grzegorz nigdy nie był talentem, ale tyle lat pracował, aby coś osiągnąć i były tego efekty. W zimie jak już się oglądało ice racing to fajnie było mieć zawodnika, który o coś walczy, teraz będ Czytaj całość