[bullet=hop.jpg]
Bartosz Bietracki
Bardzo dobre wrażenie pozostawił po sobie junior Polonii. Sześć punktów w trzech biegach to naprawdę dobry wynik, zwłaszcza że Bietracki kilka dni wcześniej nabawił się jakiegoś wirusa i w niedzielę startował na silnych antybiotykach. Być może bydgoszczanie niedługo doczekają się nowego następcy kończącego wiek juniora Szymona Woźniaka.
[ad=rectangle]
Emocjonujące zawody
Nawet kwietniowy turniej Grand Prix w Bydgoszczy nie przyniósł tylu emocji, co niedzielne zawody. Mijanek, walki na dystansie oraz dramaturgii nie brakowało do ostatnich biegów. Wystarczy przygotować lekko przyczepny, ale równy na całej szerokości tor, aby stworzyć naprawdę świetne widowisko. Być może to przyciągnie nowych widzów na żużlowe stadiony, bo nikt nie chce oglądać jazdy gęsiego.
Odrodzenie Dawida Lamparta
Na in plus zasługuje także forma seniora lubelskiej ekipy. Po wielu życiowych perturbacjach wreszcie pokazuje, że też ma talent do dobrego ścigania. A na dodatek w Bydgoszczy startował ostatnio bardzo rzadko, więc jego wysoka zdobycz punktowa musi go cieszyć podwójnie. Jedynie czego może żałować, to straty najlepszego motocykla.
[bullet=bec.jpg]
Frekwencja
Niestety, po raz kolejny bydgoscy kibice mocno zawiedli. Problem frekwencji w tym mieście to nie tylko kłopot Polonii, ale również innych (poza koszykarkami Artego) lokalnych klubów. Aby zrozumieć ten wątek należy wejść głębiej w samą otoczkę miasta, które w ostatnich latach zmaga się ze sporym bezrobociem, likwidacją zakładów pracy oraz zmianą charakteru Bydgoszczy z dużego ośrodka przemysłowego na wybitnie usługowy. Po ciężkim tygodniu pracy ludzie w weekend wolą odpocząć w domu lub pobliskim Myślęncinku niż iść z całą rodziną na mecz. A sukcesów w sportach drużynowych przecież nie brakuje.
Stadion
Również wygląd samego obiektu ma wpływ na liczbę widzów. A ten robi bardzo przygnębiające wrażenie, zwłaszcza w porze letniej. Jeśli działacze chcą liczyć na zwiększenie frekwencji, to muszą przynajmniej zadbać o czystość na trybunach. A podczas meczu z KMŻ Lublin straszyły wysokie chwasty, zaniedbane plastikowe siedzenie i spory brud. Oby do lipcowego finału i barażu DPŚ chociaż te problemy zostały rozwiązane.
Lubelscy juniorzy
- Mamy najgorszych juniorów w całej lidze - przyznał po meczu trener Wardzała. Trudno nie zgodzić się ze słowami szkoleniowca KMŻ. Gdyby lubelscy młodzieżowcy w każdym spotkaniu zdobywali kilka oczek więcej, to "Koziołki" z pewnością mogłoby śmiało powoli myśleć o występach w fazie play-off. A tak ciągle muszą jeszcze mocno walczyć o znalezienie się w czołowej czwórce rozgrywek.