Robert Noga - Moje Boje: Jaskółczy lot po mistrzostwo

Miało być jak u Hichcocka. Trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie. Na razie polską ekstraligą trzęsą tarnowskie Jaskółki. Niedoszacowana przed sezonem przez fachowców ekipa rozdaje karty.

W tym artykule dowiesz się o:

Kalendarz ordynuje nam wakacyjna przerwę od ligi, ale pogoda sprawiła kalendarzowi małe kuku i za sprawą kuriozalnej, ostatniej czerwcowej kolejki podczas której odbyło się tylko jedno spotkanie, lipiec nie pozostanie zupełnie bez ligowego żużla. Niezależnie jednak od wszystkiego jedno jest pewne jak Amen w pacierzu. Przynajmniej przez najbliższy miesiąc na fotelu lidera tabeli wymościli sobie wygodne miejsce tarnowianie. To może nie sensacja, ale niespodzianka chyba tak. Żużlowe życie pisze różne scenariusze, nie zawsze zgodne z typami i przewidywaniami. A te przed sezonem umiejscowiały ekipę firmową Azotów gdzieś co najwyżej w drugim rzędzie ligowych mocarzy. Bo pozycja wzmocnionego kolejnym sponsorem Falubazu Zielona Góra, czy dysponującego, jak sądzono kosmicznym składem toruńskiego Unibaksu, wydawała się być niezagrożona. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że ekipa z Torunia przystępowała do rozgrywek z solidnym, karnym debetem 8 minusowych punktów na koncie.
[ad=rectangle]
Wyżej u wielu stały akcje wzmocnionej Nickim Pedersenem Unii z Leszna, mocny miał być Włókniarz pomimo finansowych, nazwijmy to oględnie, dylematów, a przede wszystkim gorzowska Stal. Tymczasem wszystko na razie rozgrywa się w cieniu tarnowian. I nie trzeba specjalnie główkować dlaczego tak się dzieje. Po pierwsze bardzo wyrównany skład. Jeżeli jego teoretycznie najsłabsze seniorskie ogniwo czyli Krzysztof Buczkowski okazuje się najlepszym zawodnikiem dwumeczu z Unią Leszno, to takie najsłabsze ogniwo chciałby mieć w składzie trener każdego rywala Jaskółek. Ciekawostką jest fakt, że popularny "Buczek" wybawił trenera Marka Cieślaka z kłopotu po odejściu Macieja Janowskiego. Sam po prostu zgłosił się do tarnowskiego klubu, z obustronną jak się okazuje korzyścią. Cieślak po pierwszych, nie zawsze udanych, meczach w wykonaniu Buczkowskiego uspokajał i mówił, aby dać mu czas, bo będzie coraz lepszy. I nie po raz pierwszy miał racje.

Sam Marek Cieślak to jest też duży atut. Można go lubić lub nie, ale trzeba przyznać, że to jeden z nielicznych fachowców w Polsce, który łączy w sobie najważniejsze cechy człowieka prowadzącego żużlowy zespół. Ma doświadczenie nie tylko szkoleniowe, ale także zawodnicze. Ma olbrzymi autorytet u swoich podopiecznych. Ma zmysł taktyczny. No i potrafi przygotować tak nawierzchnię swojego toru, że nawet dla liderów ekipy przyjezdnej stanowi on olbrzymią zagadkę. Stąd same wysokie wygrane Jaskółek w Tarnowie w tym sezonie. Super posunięciem był też powrót Grega Hancocka. Co ciekawe Amerykanin nie jest wcale liderem zespołu, ale jak to on nie schodzi poniżej swojego wysokiego poziomu.

Interesujący jest fakt i to kolejny przykład cieślakowego "nosa", że w składzie nie jest nawet prowadzącym parę. Który inny trener wystawiłby aktualnego lidera mistrzostw świata i zawodnika takiego pokroju pod numerem 4 i 12? Bardzo pozytywnie prezentują się w tym roku Janusz Kołodziej i Martin Vaculik, którzy powrócili do dyspozycji z mistrzowskiego sezonu 2012. Artem Łaguta nie jest może tak skuteczny jak w pierwszej połowie świetnego dla niego ubiegłego roku, ale i tak wnosi do drużyny sporo. No i juniorzy, którzy zrobili spore postępy. Kacper Gomólski  to już ścisła czołówka w tej kategorii wiekowej, a Ernest Koza czy Mateusz Borowicz nie są biernymi uczestnikami ligowych meczów i potrafią utrzeć nosa rywalom. W sumie mamy więc zespół kompletny i gdyby liga kończyła się jak dawnymi czasy po sezonie zasadniczym można by bez większego ryzyka stawiać na tarnowian w zakładach bukchmacherskich, z tym, że kurs byłby pewnie niski. Ale mamy play off, a to trochę inna bajka. W Zielonej Górze nie zamierzają oddawać mistrzowskiego berła, apetyty w Gorzowie są ogromne, Unibax może być czarnym koniem play off jeśli do niego awansuje, Unia Leszno nie odpuści do końca. Tego możemy być pewni.

Robert Noga

Źródło artykułu: