Choć za projektem "Sportowy Golaj", zakładającym powrót żużla do stolicy Wielkopolski, zagłosowało 14 tysięcy mieszkańców, nie wszyscy są z tego powodu zadowoleni. Stowarzyszenia My-Poznaniacy i Prawo do Miasta wystosowały list do prezydenta Poznania, w którym apelują, by ten wstrzymał reaktywację żużla na Golęcinie. - Można się zastanawiać, dlaczego tego typu słowa sprzeciwu pojawiają się dopiero teraz. Czytam różnego typu opinie, jakoby mogła być to sprawa polityczna. Nie chcę w to jednak wnikać. Pragnę jedynie zaznaczyć, że nikomu związanemu z PSŻ Poznań nie zależy na jakimkolwiek konflikcie. W czasie konsultacji wsłuchiwaliśmy się w głos Poznaniaków, a jakiś czas temu napisaliśmy list otwarty do samych mieszkańców. Od początku zaznaczaliśmy, że naszym priorytetem jest żużel, ale patrząc szerzej, zależy nam na rozwoju całego Golęcina - podkreślił Arkadiusz Ładziński w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Co istotne, za protestem wspomnianych stowarzyszeń nie stoi większość mieszkańców Poznania. - Oczywiście mogą pojawiać się jakieś głosy niechęci w stosunku do żużla, ale zdecydowana większość osób odnosi się do tego pomysłu pozytywnie. O tym, że mamy poparcie świadczą chociażby wyniki sondy. Na lokalnym poznańskim portalu przeszło 80 procent czytelników stanęło po naszej stronie. Można powiedzieć, że stowarzyszenia, które zaczęły protestować, tak naprawdę zrobiły żużlowi w Poznaniu dodatkową reklamę - stwierdził.
Główny zarzut stawiany przez stowarzyszenia dotyczy hałasu związanego z organizacją zawodów żużlowych. Arkadiusz Ładziński podkreśla jednak, że umiejscowienie golęcińskiego stadionu sprawia, że takowy problem w rzeczywistości nie istnieje. - Najbliższe zabudowania mieszkalne są w okolicy 600 metrów. Podobny dystans dzieli też stadion od plaży. Obiekt jest poza tym zasłonięty naturalną dźwiękoszczelną ścianą, jaką są drzewa. Nie wiem czy jest w Polsce drugi stadion żużlowcy, który jest tak dobrze umiejscowiony - ocenił prezes PSŻ Poznań. - Zawody żużlowe nie byłyby też uciążliwe ze względu na fakt, że odbywają się nie częściej niż co dwa tygodnie. Biorąc pod uwagę czas trwania biegów, motocykle słychać tylko przez paręnaście minut . Dźwięk, po wprowadzeniu nowych tłumików, nie jest poza tym tak głośny, jak niektórym mogłoby się wydawać. Owszem, przy maksymalnych obrotach jest to 115 decybeli, ale im dalej od motocykla, ten dźwięk staje się coraz niższy - dodał.
Arkadiusz Ładziński nie zgadza się także ze stwierdzeniem, że żużel zagraża środowisku i może przynieść negatywne skutki dla mieszkańców Poznania. - Tradycja żużla na Golęcinie ma równe sześćdziesiąt lat, a pierwsze wyścigi motorowe w Poznaniu odbywały się sto lat temu. Nie ma poza tym drugiego województwa jak Wielkopolska, gdzie byłoby tak dużo klubów żużlowych. To przykre, że niektóre stowarzyszenia apelują, by z pięknej tradycji, jaką jest ten sport motorowy, po prostu zrezygnować. Nieprawdą jest poza tym to, że żużel jest sportem, który w jakimkolwiek stopniu przyczynia się do degradacji terenów zielonych. Być może nasi przeciwnicy nie zdają sobie z tego sprawę, ale ochrona środowiska jest oczkiem w głowie FIM-u, a także Polskiego Związku Motorowego - zaznaczył.
Jak zapewnia Ładziński, pomimo głosów sprzeciwu, reaktywacja żużla na Golęcinie nie jest w żaden sposób zagrożona. Optymistyczny scenariusz zakłada, że po wyremontowaniu stadionu i jego okolic, drużyna PSŻ Poznań zostanie zgłoszona do rozgrywek ligowych w 2016 roku. - Jesteśmy wdzięczni za słowa poparcia, jakie otrzymujemy zewsząd ze strony kibiców. Daje to nam dodatkową motywację do działania. Ze swojej strony zrobimy wszystko, by żużel wrócił jak najszybciej do Golęcina. Jest bowiem zabawą, na której skorzystać mogą nie tylko kibice tej dyscypliny, ale i pozostali mieszkańcy Poznania - podsumował Ładziński.