Żużlowy bilans Marmy Polskie Folie

Jak wiadomo, po sezonie 2008 firma Marma Polskie Folie zrezygnowała ze sponsorowania rzeszowskich żużlowców. Po czterech latach prezes Marta Półtorak powiedziała - pass. Jak to zwykle w sporcie, i nie tylko zresztą bywa, miała grono swoich zagorzałych zwolenników oraz przeciwników. Z rzeszowskim speedwayem była od roku 2004. Jak wyglądał ten okres?

Po namowach Tadeusza Szylara Marta Półtorak postanowiła wejść do sportu żużlowego w roku 2004 choć wtedy niewiele o żużlu wiedziała. Jak wielokrotnie w rozmowach wspominała, nie zdawała sobie sprawy jak bardzo zainteresuje ją ten sport. Jej firma zajęła więc miejsce Jasolu.

W sezonie 2004 rzeszowski zespół po raz pierwszy wystartował pod nazwą Marma Polskie Folie Rzeszów. Skład bazował na wychowankach i można powiedzieć, że spisał się całkiem dobrze. Po szóstym miejscu w sezonie 2003 drużyna zanotowała progres o dwie lokaty. O sile zespołu stanowili wtedy tacy zawodnicy, jak Maciej Kuciapa, Karol Baran i Charlie Gjedde.

Rok później w drużynie nie nastąpiły wielkie zmiany: w zespole pojawili się Dariusz Śledź, Dawid Stachyra czy Mikael Max. Drużyna spisywała się bardzo dobrze i kibice po cichu zaczęli mówić, że może wreszcie uda się skutecznie zapukać do bram Ekstraligi. "Strzałem w dziesiątkę" było zakontraktowanie Szweda Maxa, który spisywał się po prostu rewelacyjnie. Jednak los nie oszczędził wtedy rzeszowian i przed najważniejszymi meczami sezonu Max nabawił się bardzo poważnej kontuzji. Działacze w ekspresowym tempie zatrudnili jego rodaka Niklasa Klingberga, który może nie był aż tak skuteczny, ale nie zawiódł. Drużyna po rundzie zasadniczej zajęła trzecie miejsce. Jednak play – offy były już popisem rzeszowian. Awans do grona ekstraligowców przypieczętowali na własnym torze po zwycięstwie nad zespołem z Ostrowa.

Ekstraligowa rzeczywistość

Przed sezonem 2006 kibice zastanawiali się, kogo Marta Półtorak ściągnie do zespołu, by skutecznie walczyć wśród najlepszych. Wprawdzie powiedziała, że wszyscy zawodnicy, którzy wywalczyli awans do Ekstraligi dostaną szanse, ale polowanie szło jej całkiem nieźle. Zaczęło się od Nicki Pedrsena, później był "Rysiu" Holta, a na koniec udało się jeszcze namówić Tomka Chrzanowskiego. Kibice patrząc na skład mieli nadzieję, że rzeszowianie mogą sporo namieszać w elitarnym gronie. Rzeczywistość okazała się jednak dosyć brutalna. Wprawdzie Holta i Pedersen swoje robili, ale reszta nie specjalnie mogła się odnaleźć w Ekstralidze. Jak wiadomo, gdy nie idzie psuje się też atmosfera. Tak też było w Rzeszowie. Długa ławka rezerwowych też na pewno miała na to wpływ. Pojawiały się dyskusje kto ma jechać, a kto nie. Czarę goryczy przelała kłótnia Holty z prezes Półtorak i w konsekwencji rezygnacja zawodnika ze startów w Rzeszowie. Poszło jak zwykle o pieniądze. Drużyna dokończyła sezon bez "Ryśka”, utrzymała się bezpiecznie w Ekstralidze, ale wszyscy wiedzieli, że oczekiwania były dużo większe.

W zimowej przerwie pojawiło się troszkę zgrzytów, które nie pozostały bez echa w światku żużlowym. Zawodnicy: Rune Holta i Karol Baran twierdzili, że klub ma długi w stosunku do nich i w związku z tym pojawiło się zagrożenie, że rzeszowianie mogą nie dostać licencji. Ostatecznie zwyciężyła w tej walce Marta Półtorak, ale na pewno całe zamieszanie nie było nikomu potrzebne.

Jak przed sezonem 2006 wszyscy byli pełni optymizmu, tak przed kolejnym każdy był już ostrożniejszy. Marta Półtorak po raz kolejny postawiła na Pedersena. W drużynie pojawili się Dobrucki, Nicholls i nikomu nieznany Australijczyk Davey Watt. Chociaż tym razem może nie było takich fajerwerków jak przed rokiem, to jednak udało się trafić z transferami. Nicholls i Dobrucki nie zawiedli, a rewelacją okazał się Watt, który zjednał sobie sympatię rzeszowskiej publiczności. Drużyna jeździła bardzo dobrze i tylko pech spowodował, że nie zdobyła brązowego medalu. Kontuzje wyeliminowały bowiem z walki Pedersena i Watta.

Ku upadkowi…

Przed sezonem 2008 Marta Półtorak postawiła na koncepcję zespołu bez lidera, wyrównanego. Nie przedłużyła umowy z Mistrzem Świata Pedersenem, a postawiła na Nichollsa, Zagara, Watta i Povazhnego. Za sukcesy transferowe można było na pewno uznać pozyskanie Kennetha Bjerre i Martina Vaculika. W ostatniej chwili dołączył jeszcze do zespołu Dawid Stachyra. Kibice nie byli zachwyceni, ale nie spodziewali się raczej, że będzie aż tak źle. Zespół jeździł fatalnie i nie potrafił nawiązać walki z większością rywali. Rozczarowywał Nicholls, dużo słabiej jeździł Watt, a kompletnym niewypałem okazał się Bjerre, który ostatecznie został odsunięty od składu i w ostatnich kilku meczach nie jeździł już w ogóle. Dalsze wydarzenia kibice już znają, bo przecież baraże (przegrane) z Gdańskiem pamiętamy wszyscy…

Drużyna spadła, a Marma Polskie Folie odeszła. Marta Półtorak zrezygnowała z funkcji prezesa. Co będzie dalej z rzeszowskim żużlem? Na razie trudno powiedzieć, ale skoro był przed Marmą, to trzeba wierzyć, że będzie i po Marmie…

Komentarze (0)