Stanisław Chomski: Trzeba było bardziej radykalnie zaingerować w nawierzchnię

Po raz drugi nie udało się rozegrać spotkania 10. kolejki ENEA Ekstraligi pomiędzy Stalą Gorzów a Unibaksem Toruń. Goście nie byli zadowoleni z tego faktu, ale widzieli, że nic nie da się zrobić.

Na krótko przed planowaną godziną rozpoczęcia spotkania nad Stadionem im. Edwarda Jancarza przeszła ulewa. Zdecydowano o tym, by poczekać do godziny 18. Opady ustały i postanowiono rozpocząć prace, które trwały przez kolejną godzinę. Ostatecznie jednak mecz i tak nie doszedł do skutku. [ad=rectangle]

Ściąganiu wody i dosypywaniu nawierzchni przypatrywał się trener Unibaksu Toruń, który twierdzi, że podczas prac torowych popełniono błąd. - Przyglądałem się pracom, które dobrze zaczęto, ale źle skończono. Była warstwa mazi trzeba było tą równiarką trochę dłużej pojeździć, aby ściągnąć większą ilość tego błota. Potem dosypać świeżą nawierzchnię, ale nie wiem, ile by to trwało. Sędzia chyba uznał, że trwa to zbyt długo - powiedział po ogłoszeniu decyzji Stanisław Chomski.

Goście w swoich szeregach nie mieli Chrisa Holdera, ale nie zamierzali z tego powodu odkładać po raz kolejny rozegrania spotkania ze Stalą Gorzów. - Przyjechaliśmy tu po to, żeby ten mecz odjechać. Gdyby nam nie zależało na odjechaniu go to wcześniej byśmy przystali nawet na tę pierwotną propozycję, kiedy gospodarze chcieli odwołać spotkanie ze względu na prognozy pogody. Byliśmy bez Holdera tak, jak i teraz. Gdybyśmy nie chcieli jechać to byśmy od razu protestowali, że nie da się tego toru zrobić - tłumaczył szkoleniowiec.

Obecny trener "Aniołów" wiele lat spędził w Gorzowie, dlatego owal przy Śląskiej zna, jak własną kieszeń. Z tego też powodu jeszcze raz podkreślił, że można było inaczej postąpić z torem. - Znam tę nawierzchnię, choć nieco się ona zmieniła. Jest glina i każda ilość wody powoduje, że tor robi się błotnisty. Może trzeba było bardziej radykalnie zaingerować w nawierzchnię - stwierdził Chomski.

Były szkoleniowiec Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk, mimo podjętej wspólnie decyzji, miał jednak pretensje do gospodarzy. - Nie podobało mi się wskazywanie przez trenera gospodarzy, że to nasza wina. To tylko podżeganie kibiców. Kapitanowie przeszli się po torze i żaden z nich nie zdecydował się, by jechać w takich warunkach. Drugi łuk był nie do przejechania z powodu błota - przyznał.

Gorzowianin uciął też wszelkie spekulacje, jakoby były naciski, czy to ze strony zawodników, czy innych osób. - Decydował sędzia z komisarzem. My nie mieliśmy tu nic do gadania - zakończył Stanisław Chomski.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że obie ekipy miałyby odjechać mecz w czwartek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (298)
avatar
ABC- prawdziwy
14.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Popatrzcie jak nagle Torunskie hejty mają krótką pamięć. Czytaj całość
avatar
sympatyk żu-żla
14.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trudno się mówi nie zawsze się da wygrać z aurą. Dolało dobrze zrobiło się błoto, próbowano przywrócić tor do użytku nie udało się,nikt do nikogo nie może mieć pretensji, decyzja powinna paść Czytaj całość
avatar
Antoni Wasilewski
14.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Straszna "piceria" ze strony Unibaksu Toruń widziałem na NC dlaczego zawodnicy decydują kiedy i czy pojadą tor nie był grząski takieślizgi w wykonaniu Miedzińskiego możn Czytaj całość
Shrek Fiona
14.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak by zarząd Torunia chciał koniecznie odjechać te spotkanie to nie było by szantażu ze strony Gorzowa że na złość z Lesznem pojadą juniorami co sie wiąże z oddaniem meczu i trzech punktów. Wi Czytaj całość
avatar
-Toronto-
14.07.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wyluzujta ;)