Fogo Unia rozbiła w niedzielę gdańskie Wybrzeże, a najlepszym zawodnikiem gospodarzy był właśnie Grzegorz Zengota. - Nie ma co ukrywać, że takiego występu po prostu potrzebowałem. W końcu udało mi się przekroczyć granicę dwunastu punktów, a na tym przed wizytą Wybrzeża zależało mi najbardziej - przyznał "Zengi" w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Wychowanek zielonogórskiego Falubazu zaznacza jednak, że beniaminek ENEA Ekstraligi nie był wymagającym rywalem. - To nie był mecz, po którym można by ocenić swoją formę. Wybrzeże odstaje troszeczkę od pozostałych drużyn w Ekstralidze, a ponadto przyjechało do Leszna bez Fredrika Lindgrena i Leona Madsena. Pomimo wszystkie nie nazwałbym tego meczu treningiem. Pojechaliśmy z pełnym zaangażowaniem, mając szacunek do rywala - powiedział.
Zengota nie ukrywa, że cieszy się, iż zakończył mecz bez groźnego upadku. W trzynastej gonitwie toczył bowiem zaciętą walkę z Renatem Gafurowem. - Mogę mówić o szczęściu, że udało mi się uciec spod jego koła i utrzymać na motocyklu. Gdyby stało się inaczej, obaj uczestniczylibyśmy w nieciekawie wyglądającym upadku. To coś, czego najmniej nam było potrzeba - zakończył "Zengi".
Grzegorz Zengota: Takiego meczu potrzebowałem
Zdobywając dwanaście punktów i dwa bonusy Grzegorz Zengota udowodnił, że może być mocnym punktem leszczyńskiego zespołu. Zawodnik chciałby jednak potwierdzić swą formę na tle mocniejszego rywala.
Źródło artykułu: