Przerwa w startach Chrisa Holdera trwała od 20 czerwca. Wówczas Australijczyk w meczu ligi duńskiej doznał urazu nadgarstka. Przed Drużynowym Pucharem Świata "Chrispy" zapowiadał, że nie wystąpi w półfinale, ale będzie gotowy do startu w barażu bądź finale. - Czuję się dobrze. Początkowo leczenie przebiegało wolno, ale w ostatnich dwóch tygodniach wszystko wróciło do normy. Z nadgarstkiem wszystko jest ok, nie czuję też bólu szyi. Chciałem ścigać się w sobotnim półfinale w King's Lynn, ale przez pięć tygodni nie siedziałem na motocyklu i postanowiłem zrezygnować ze startu. Mieliśmy na papierze silną drużynę, która mogła wygrać - powiedział Holder w rozmowie z oficjalnym serwisem DPŚ.
[ad=rectangle]
Były mistrz świata w barażu pojedzie w miejsce Camerona Woodwarda, który w półfinale zdobył tylko punkt. - W półfinale nie chciałem zająć czyjegoś miejsca, przejechać jedno okrążenie na treningu i zrezygnować ze startu. Nie ścigałem się przez pięć tygodni. Wiem, że to nie jest długi okres, ale w porównaniu do innych zawodników, którzy ciągle startują w zawodach to dużo. Opuściłem wiele spotkań i muszę teraz nadrabiać, a trening jest dla mnie najlepszą rzeczą - przyznał Holder.
Reprezentacja Australii w półfinale w King's Lynn zajęła trzecie miejsce. Żużlowcy z Antypodów mieli jednak dużego pecha. Z problemami sprzętowymi zmagał się Woodward, a w osiemnastym biegu błąd popełnił Darcy Ward, który po zobaczeniu czerwonego światła zamknął gaz. Sędzia zawodów przerwał wyścig, a Australijczyk został wykluczony. Holder nie wyobraża sobie braku awansu do finału Drużynowego Pucharu Świata. - Osiemnasty bieg z udziałem Warda był wisienką na torcie naszego pecha. Start w barażu to nie jest koniec świata. Chcieliśmy wygrać w półfinale, ale Brytyjczycy byli od nas lepsi. Kiedy my mieliśmy zły wyścig, to oni wygrywali. Oni wykorzystali nasz pech. Baraż będzie trudny, ale na torze w Bydgoszczy Ward był blisko wygrania Grand Prix - ocenił Holder.