W czwartek w Bydgoszczy rozegrany został baraż Drużynowego Pucharu Świata. Drugie miejsce w tych zawodach zajęła reprezentacja Szwecji, która obok ekipy Australii stawiana była na głównych faworytów tych zawodów. Menedżer Stefan Andersson w przeciwieństwie do swoich rywali z Antypodów skorzystał z bardzo ambitnego składu, któremu zabrakło jednak doświadczenia. Najmłodszym reprezentantem kraju Trzech Koron był dwudziestojednoletni Oliver Berntzon, jeden z najbardziej utalentowanych juniorów w swoim kraju.
[ad=rectangle]
Szwed pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. Berntzon zdobył w Bydgoszczy osiem punktów, czyli o "oczko" mniej niż najbardziej doświadczony spośród Szwedów Andreas Jonsson. Był on też autorem jednego z zaledwie dwóch indywidualnych zwycięstw, jakie Skandynawowie mogli zapisać na swoim koncie. Wtedy właśnie młody zawodnik pokonał byłego mistrza świata, Chrisa Holdera. W pozostałych wyścigach również spisywał się udanie i do samej mety ścigał swoich rywali. Berntzon nie był jednak do końca zadowolony ze swojej indywidualnej zdobyczy punktowej. - Nie wiem co mógłbym dobrego powiedzieć na temat tego występu. Myślę, że było w miarę okej, ale ciągle z tyłu głowy mam tę myśl, że na dystansie potraciłem trochę punktów i ostatecznie byłem w stanie dorzucić trochę więcej do wspólnego dorobku mojej reprezentacji. Ale co zrobię? To jest właśnie ściganie się na żużlu - stwierdził Szwed.
Mimo że na stadionie w Bydgoszczy nie pojawiło się wielu fanów, garstka tych, którzy zdecydowali się przyjść na ul. Sportową oglądała bardzo emocjonujące zawody. Dla Berntzona był to pierwszy występ na tym torze w karierze, choć podczas turnieju widać było, że dobrze się na nim czuje. - O sposobie przygotowania toru i w ogóle o samym owalu w Bydgoszczy nie można powiedzieć złego słowa. Jesteśmy przecież po bardzo emocjonujących zawodach, a dla mnie było to pierwsze ściganie w tym mieście. Bydgoski tor jest nieco twardy, ale przede wszystkim jest stworzony do niesamowitej walki i pięknych wyścigów. Tak jak jednak powiedziałem, byłem tutaj pierwszy raz i mam nadzieję, że jeśli będę miał kolejną okazję ścigać się w Bydgoszczy, to zakończę wieczór z lepszym dorobkiem punktowym - powiedział.
Atutem Szwedów w bydgoskim barażu miała być osoba wspomnianego już Andreasa Jonssona, który nad Brdą spędził kilka sezonów, podczas których z powodzeniem bronił barw miejscowej Polonii. Szwedzi doskonale wiedzieli, że "Adrenalina" zna miejscowy owal jak własną dłoń i postarali się wykorzystać doświadczenie swojego kapitana. - Andreas Jonsson był dziś prawdziwym kapitanem. Wszyscy dobrze wiemy, że spędził w tym klubie wiele lat i doskonale zna tutejszy owal. Jego wiedza i doświadczenie z tych wszystkich sezonów startów w Polonii Bydgoszcz na pewno nam się przydały, a sam AJ starał się nam skrupulatnie przekazywać wszelkie uwagi jakie miał na temat obecnego stanu nawierzchni. Sądzę, że te wszystkie wskazówki pomogły nam dobrze przełożyć się na moment startowy. Współpraca w drużynie układała się naprawdę świetnie - ocenił po zawodach szwedzki młodzieżowiec.
Oliver Berntzon wystąpił w tym roku w pięciu z siedmiu meczów drugoligowego Kolejarza Opole. Szwed jest statystycznie najskuteczniejszym zawodnikiem swojej ekipy, oraz jednym z czołowych w najniższej lidze w Polsce. Udany występ w Bydgoszczy może zaowocować zainteresowaniem ze strony nieco silniejszych klubów. - Nie myślę na razie o tym, ale zobaczymy jak to będzie. W swoim polskim klubie nie jeździłem od kilku tygodni, ale tak naprawdę o nowym lepszym kontrakcie będę myślał zimą, kiedy będzie na to czas. Teraz chcę się skupić na obecnych rozgrywkach - uciął krótko Szwed.