Krzysztof Kasprzak: Srebro dla mnie jest porażką. Chciałem być mistrzem świata

Krzysztof Kasprzak drugie miejsce w finale DPŚ w Bydgoszczy przyjął jako porażkę. "KK" szczerze przyznał, że każdy z reprezentantów Polski zawalił po jednym wyścigu.

Krzysztof Kasprzak zapowiadał przed finałem DPŚ, że bardzo chce wygrać i dorzucić kolejny złoty medal do swojej już jakże bogatej kolekcji. - Dlatego też srebrny medal traktuję jako zawód. Srebra się nie wygrywa. Przegrywa się po prostu złoto. Chciałem być mistrzem świata. Niestety, nie udało się - przyznał po zawodach w Bydgoszczy "KK".
[ad=rectangle]
Kasprzak za przegranie złotego medalu solidarnie obdzielił każdego z członków naszej kadry. - Tak jak powiedział kapitan, Jarosław Hampel, każdy z nas zawalił po jednym wyścigu. Nic dodać nic ująć. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem. Dużo nie zabrakło do tytułu mistrzowskiego. Każdy z nas gdzieś tam po drodze pogubił punkty i w konsekwencji zabrakło do złotego medalu - dodał reprezentant Polski.

Biało-czerwoni fantastycznie rozpoczęli zawody i prowadzili po pierwszej serii z kompletem punktów. Po dziewięciu wyścigach przewaga Polaków nad Duńczykami wynosiła już 6 punktów. - Tym razem to Duńczycy mieli więcej szczęścia i wykorzystali jokera. My to samo zrobiliśmy w zeszłym roku w Pradze. Nie ma co płakać nad zasadami. Wszyscy mają je takie same. Raz my z tego korzystamy, innym razem rywale. Poza tym, zespół, który prowadzi boi się wręcz zmieniać ustawienia, bo jest przecież dobrze. Drużyny goniące muszą szukać i czasami trafiają lepiej niż ten lider. Duńczycy i Australijczycy po słabej pierwszej serii musieli się przełożyć. Później my goniliśmy rywali i trafiliśmy. Końcówka była dobra, ale niestety mieliśmy trochę pecha, bo upadek zanotował Piotr Protasiewicz. Szkoda, ale co zrobić - zakończył nasz rozmówca.

Źródło artykułu: