Marek Cieślak o swoim odejściu: Nie czuję się wypalony

W sobotni wieczór Marek Cieślak poinformował o zakończeniu swojej współpracy z kadrą narodową. Były selekcjoner w kilku zdaniach postanowił wyjaśnić swoją decyzję.

Jeszcze w sobotę wieczorem poinformowaliśmy o tym, że trener Marek Cieślak rezygnuje z prowadzenia kadry narodowej. Główną przyczyną rezygnacji jest oczywiście wywalczenie "tylko" srebrnego medalu w bydgoskim finale Drużynowego Pucharu Świata. Sam zainteresowany nie czuje się jeszcze wypalony jako szkoleniowiec, ale chce przekazać pałeczkę znacznie młodszej osobie.

[ad=rectangle]
- Obstawiam dalej przy swoim zdaniu i teraz za prowadzenie kadry powinny wziąć się zdecydowanie młodsze osoby - oznajmił z całą powagą Marek Cieślak.- Oczywiście sam nie rezygnuję z trenowania reprezentacji, bo umowę mam do końca października i po prostu później nie będę już dalej z nikim rozmawiał na temat przedłużenia obowiązującego kontraktu - dodał Cieślak.

- Nie czuję się wypalony. Uważam, że z reprezentacją narodową mógłbym pracować nawet jeszcze przez pięć następnych sezonów. Ale po prostu nie będę tego ciągnął. Jestem jednak zadowolony z zawodników, bo stworzyli zgrany zespół. Podziękowałem im nie tylko za sobotnie zawody, ale również za udział we wcześniejszych finałach DPŚ - podkreślił Cieślak.

Wszystko mogło wyglądać inaczej, gdyby w ostatnim biegu Janusz Kołodziej nie przegrał na ostatnich metrach z Nielsem Kristianem Iversenem. Po zakończonych zawodach zrozpaczony nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, tylko od razu schował się w swoim busie, ale oczywiście w takiej sytuacji zawodnikowi trudno się po prostu dziwić. Co powiedział Cieślak swojemu podopiecznemu?

- Musiałem go mocno uściskać, bowiem w takiej sytuacji nie można zrobić niczego innego. Janusz Kołodziej bardzo ciężko przeżywa swoją porażkę. Mógł przecież zostać bohaterem całej żużlowej Polski, a stało się zupełnie inaczej. W sobotę każdy zawodnik dał z siebie wszystko włącznie z Januszem Kołodziejem - zakończył Cieślak.

Źródło artykułu: