Na kilkanaście minut przed zawodami w Bydgoszczy w gronie działaczy obstawiliśmy wynik Drużynowego Pucharu Świata. Choć serce podpowiadało Polska, to rozum mówił zupełnie co innego. Jeszcze w piątek uważałem, że kolejność w zawodach będzie Dania, Polska, Australia. We wspomnianym "typerze" obstawiłem Dania, Australia, Polska. Głównie po obserwacji, jak zachowują się zawodnicy poszczególnych ekip. Gdyby przeanalizować przebieg sobotnich zawodów w Bydgoszczy, to można wysnuć wniosek, że układ sił był właśnie taki - Dania, Australia i Polska. Kangurów pokonaliśmy siłą przewagi wypracowanej w pierwszej serii startów, w której kompletnie nie trafili z przełożeniami, a nasi reprezentanci byli doskonale spasowani z torem. Wszystkie typowania brały jednak w łeb przed ostatnim biegiem, w którym mogło zdarzyć się praktycznie wszystko. Na nasze nieszczęście pech przytrafił się Polakom, którzy na ostatnich metrach stracili upragnione złoto. Przygnębienie, jakie wówczas zapanowało na stadionie trudno opisać słowami. Mnie jednak poza faktem, że przegraliśmy tę rywalizację, smuciło coś znacznie innego...
[ad=rectangle]
Średnia wieku naszej reprezentacji w tych zawodach wyniosła 32,75. Gdyby Tomasz Gollob był w normalnej formie i załapał się do składu, to podwyższyłby tę średnią o kolejne kilka lat. Na długo przed zawodami w Bydgoszczy mówiło się o konieczności odmłodzenia naszej kadry. Kiedy pada to hasło, to z automatu pojawiają się takie nazwiska jak Patryk Dudek, Przemysław Pawlicki, Maciej Janowski, Piotr Pawlicki czy Bartosz Zmarzlik. Tyle, że średnia wieku tych żużlowców wynosi niewiele ponad 20 lat. To pokazuje, że przez 13 lat (a de facto ponad 13 lat, co udowodnię dalej), nie wychowaliśmy godnych następców w reprezentacji Polski! Gdyby z tej listy skreślić braci Pawlickich i Patryka Dudka, którzy bardziej niż efektem ciągłości szkolenia w polskim żużlu są efektem zachowania tradycji rodzinnych, to raptem mamy dwóch zawodników, którzy mogą za parę lat rywalizować z najlepszymi!
Czas oprzytomnieć. Chwalimy się na prawo i lewo, że mamy w Polsce najlepszą ligę świata. To fakt, bo startują w niej najlepsi zawodnicy naszego globu. Za jakiś czas może ona jednak pozostać jedynie najlepiej opłacaną ligą świata, bo dominować w niej będą zawodnicy zagraniczni, a nasi będą jedynie przystawką w tym gronie. Jeżeli przez ponad 13 lat nie potrafiliśmy wychować następców mistrzów, to pokazuje, w jak opłakanym stanie jest w Polsce temat pod tytułem "szkolenie młodzieży".
Tak naprawdę jest to ponad 13 lat, bo gdyby wykreślić z tej listy zawodników, których kariery prowadzone są przez ich ojców, to posucha wśród nazwisk byłaby jeszcze większa. I czas panie przewodniczący Szymański przestać wylewać żale na swojej medialnej tubie w cyklu "Szpila przewodniczącego", jak to media potrafią tylko krytykować, bo jak się okazuje, jest to krytyka w większości przypadków uzasadniona. To już nie jest ostatni dzwonek, który mówi, że jest jakieś zagrożenie. Ten statek po prostu tonie i jeżeli natychmiast nie dokonamy jego poważnego remontu, to po prostu pójdzie na dno. Nie pójdzie? Proszę przeanalizować wyniki ostatnich rund Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Ponad 15 lat temu w tych rozgrywkach prawie każda drużyna wystawiała czwórkę juniorów na tyle silnych, że później w komplecie startowali oni w meczach ligowych. Dzisiaj za normę należy przyjąć fakt, że w poszczególnych biegach startuje... jeden zawodnik! Przecież w przeszłości takie rzeczy były możliwe jedynie w zawodach lig regionalnych, w których pierwsze kroki stawiali nieopierzeni jeszcze żużlowcy! Teraz dzieje się to w rozgrywkach, które mają pokazać kwiat polskiego speedway`a!
Dzisiaj naprawdę nie jest czas na szukanie winnych porażki (bo tak chyba wszyscy odbierają wynik w Bydgoszczy). Na pewno winnym nie jest trener Marek Cieślak. Nie zawsze zgadzałem się z jego taktyką podczas turniejów z udziałem polskiej reprezentacji. Uważam jednak, że za Bydgoszcz należy mu się ocena celująca. Świetnie dobrany skład na biegi nominowane i tylko pech w postaci upadku Protasiewicza odebrał nam złoto. Jednak nawet gdybyśmy te zawody wygrali, to przewaga nad rywalami, byłaby minimalna. Żużlowy świat nas dogania i jeżeli nic nie zrobimy ze szkoleniem młodzieży, które powiedzmy sobie wprost - leży (poza ośrodkami, które można zliczyć na palcach jednej ręki), to za parę lat stać nas już będzie co najwyżej na opłacanie najlepszych zawodników startujących w polskiej lidze, bo na sukcesy kadry nie będzie co liczyć.
Damian Gapiński
Nie twierdzę Czytaj całość