Mam w tym roku świetny team - rozmowa z Jasonem Doylem, zawodnikiem Orła Łódź

Jason Doyle startujący w 2014 roku w barwach Orła Łódź notuje bardzo dobry sezon. Australijczyk liczy w przyszłości na kolejne sukcesy z reprezentacją oraz starty w Ekstralidze.

Konrad Mazur: W sobotę startowałeś w finale Drużynowego Pucharu Świata w Bydgoszczy. Twoja drużyna zdobyła brązowy medal, przegrywając o dwa punkty z Danią i o jeden z Polską. Ty byłeś najlepiej punktującym zawodnikiem Australii. Jak ocenisz tamte zawody?

Jason Doyle: To było bardzo fajne doświadczenie. Szkoda, że nie udało nam się wygrać. Jazda przeciwko Danii i Polsce to wspaniałe osiągnięcie. Startować przeciwko takim dobrym zawodnikom to zaszczyt. Zdobyłem najwięcej punktów dla mojej drużyny, a to już duże osiągnięcie dla mnie.

To już twój drugi brązowy medal DPŚ. Rok temu w Pradze także zajęliście trzecie miejsce. Bez wątpienia, te krążki są twoimi największymi żużlowymi osiągnięciami.

- Tak, zdobyłem też z chłopakami trzecie miejsce w Pradze w zeszłym roku. Mam jednak nadzieję, że pójdziemy dalej o krok lub dwa w następnym roku i wywalczymy medal innego koloru niż brązowy.

[ad=rectangle]

W Nice Polskiej Lidze Żużlowej jesteś jednym najskuteczniejszych zawodników. Swoją wyborną formę potwierdziłeś także w rozgrywkach o DPŚ. Z pewnością wiele osób jest ciekaw jaka jest tajemnica twojego sukcesu?

- Po prostu uważam, że mam w tym roku świetny team. Mam wokół siebie trójkę osób, którym mogę ufać. Oni dbają o moje sprawy w Polsce. Nie bez znaczenia jest także to, że pomaga mi łódzki klub.

Już w 2013 roku, kiedy to startowałeś w barwach Kolejarza Rawicz pokazywałeś, że stać cię na dobre wyniki w Polsce. Szkoda jedynie, że jeździłeś tak rzadko.

- Starty w Polsce są niezwykle istotne, przecież to najmocniejsza liga świata. To spore osiągnięcie zdobywać dużo punktów w pierwszej lidze, ale mam plan, aby zrobić krok naprzód i w kolejnych latach wystartować w Ekstralidze.

W niedzielę Orzeł Łódź jechał wyjazdowy mecz z KMŻ Lublin. Ty byłeś najlepszym żużlowcem tego spotkania, w którym wywalczyłeś czternaście punktów. Co ciekawe to był twój debiut na lubelskim owalu.

- W pierwszym wyścigu kiedy Robert Miśkowiak atakował mnie po zewnętrznej pokazał kilka ścieżek, po których można było skutecznie jechać. Dałem się niestety złapać, ale potem poprawiłem kilka rzeczy i wiedziałem co robić, aby było lepiej.

Starcie KMŻ Lublin i Orła Łódź było bardzo ważne dla obu ekip. Lublinianie chcieli się odbić z dna tabeli, z kolei twój zespół dzięki zwycięstwu zachowałby szanse na czołową czwórkę.

- To był mecz o "być albo nie być" w play-off. Jakbyśmy nie wygrali tego meczu, to raczej nie mielibyśmy już szans na play-offy. To dla nas bardzo duży sukces wygrać na wyjeździe, a w szczególności w Lublinie, gdzie jechałem pierwszy raz w życiu.

Wygrywając ważny pojedynek w Lublinie mocno zwiększyliście swoje szanse na znalezienie się w fazie play-off. W kolejnych dwóch kolejkach jedziecie z Lokomotivem Daugavpils na własnym torze oraz na wyjeździe z GKM Grudziądz, który jest jednym z faworytów do awansu. Jak widzisz najbliższe mecze?

- Myślę, że mamy duże szanse, szczególnie w meczu na własnym torze. Potem jedziemy na mecz do Grudziądza, wiemy, że będzie tam bardzo ciężko o korzystny wynik, ale zrobimy wszystko co tylko możliwe.

Startujesz w klubie gdzie prezesem jest Witold Skrzydlewski, który w polskim żużlu należy do jednych z najbardziej specyficznych i wyróżniających się osób. Co o nim sądzisz?

- Prezes jest świetny, podobnie jak cały klub. Nie spotykają mnie tutaj żadne problemy. Nie mogę powiedzieć złego słowa ani na klub, ani na prezesa. Mam na bieżąco płacone, tak więc jestem bardzo zadowolony.

Jason Doyle pozytywnie ocenia starty w łódzkim klubie
Jason Doyle pozytywnie ocenia starty w łódzkim klubie

Po sezonie na pewno będziesz miał sporo ofert, w szczególności z klubów jeżdżących w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czy już w przyszłym roku zobaczymy cię w Enea Ekstralidze?

- Zobaczymy co będzie w przyszłości. Nie chcę jeszcze za bardzo wybiegać w przyszłość. Jak na razie wszystko układa się pomyślnie, a na rozważania nad kolejnym sezonem jeszcze przyjdzie czas.

Na pewno już wiesz, że w 2015 roku jedna z rund Grand Prix odbędzie się w twojej ojczyźnie. To musi być jedno z twoich marzeń, aby wystartować w Melbourne przed własną publicznością. Patrząc na twoje tegoroczne wyniki nie jest wcale nierealne, że tam nie wystąpisz.

- Faktycznie, w sobotę podczas DPŚ dowiedzieliśmy się, że jedna z rund GP odbędzie się w Melbourne. To byłoby niesamowite móc wystartować przed całą moją rodziną i przyjaciółmi. Bardzo się cieszę, że w końcu zostanie rozegrana runda w Australii.

Źródło artykułu: