Obecnie drużyna KantorOnline Viperprint Włókniarza Częstochowa ma na swoim koncie tylko cztery punkty. Częstochowianie w tym sezonie odnieśli ledwie dwa zwycięstwa - pokonali zespoły z Wrocławia i Gdańska. To właśnie wygrana nad ekipą znad morza może mieć decydujące znaczenie dla losów Lwów.
[ad=rectangle]
Gdańszczanie obecnie mają tyle samo punktów co klub z Częstochowy, ale w niedzielę obie ekipy zmierzą się pod Jasną Górą. Jeśli podopieczni Romana Tajcherta odniosą zwycięstwo, zbudują bezpieczną przewagę nad rywalem z Trójmiasta. Jednak przedsezonowe plany zakładały coś więcej niż jedynie walkę o utrzymanie. - Plany takie nie były. Jeździmy w klubie, w którym nie ma składu. Może przed sezonem skład był na papierze, ale teraz nie ma nikogo - przyznał Artur Czaja.
Na początku sezonu Czaja był pewnym punktem zespołu, jednak w ostatnich tygodniach przydarzyło mu się kilka słabszych występów. Skąd ta obniżka formy? - Nie chcę mówić czy słabsze występy są spowodowane problemami organizacyjnymi klubu. W finale Srebrnego Kasku zanotowałem jedną wpadkę. Tam silnik mi nie zagrał, ale przed meczem z Wrocławiem dużo trenowałem, sprawdziłem silniki i było dobrze. We Wrocławiu też było dobrze, tylko nie mogłem znaleźć odpowiednich ustawień. Tak jak powiedziałem, znalazłem je dopiero na ostatni wyścig - dodał młodzieżowiec spod Jasnej Góry.
Czaja nie będzie najlepiej wspominać również ostatniego meczu ligowego we Wrocławiu, gdzie zdobył tylko trzy punkty. Częstochowianin nie ukrywał, że nie potrafił znaleźć właściwych ustawień sprzętu, po tym jak wrocławski tor przyjął sporą dawkę deszczu. - Tor był ciężki, ale jechało mi się na nim dobrze, oprócz tego jednego biegu, w którym przypadkowo wyrwało mi motor. Nie widziałem tej dziury. Ten tor był trochę zdradliwy. Niby jechało się normalnie, ale za chwilę poniewierało po całym torze. Nie było widać gdzie są dziury, które robiły się z biegu na bieg, zwłaszcza przy krawężniku. Szerzej można było normalnie jeździć. Szkoda, że przegraliśmy i spasowałem się dopiero na ostatni bieg - podsumował Czaja.