[bullet=hop.jpg] HOP:
Niepokonany Michael Jepsen Jensen
Michael Jepsen Jensen w spotkaniu przeciwko gdańszczanom był poza zasięgiem rywali. Duńczyk nawet po przegranym starcie na dystansie przedzierał się na czoło stawki, mijając niekiedy rywali, jak tyczki. Tak znakomicie dysponowanego 22-latka dawno nie oglądano przy Olsztyńskiej. - To był oczywiście bardzo dobry mecz w moim wykonaniu. Prędkość moich motocykli była fantastyczna, a moi mechanicy wykonali dobrą robotę. Cieszę się ze zwycięstwa drużyny, a także ze zdobytego kompletu punktów - podkreślał Duńczyk.
[ad=rectangle]
Artur Mroczka przyćmił gwiazdy Włókniarza
Najjaśniejszą postacią w ekipie prowadzonej przez Piotr Szymkę był Artur Mroczka. Młody zawodnik uzbierał w swoim dorobku trzynaście oczek, notując trzy biegowe zwycięstwa z rzędu. Mroczka imponował szczególnie znakomitymi wyjściami spod taśmy. Wychowanek GTŻ-u Grudziądz nie po raz pierwszy w tym sezonie udowodnił, że stać go na skuteczną walkę z najlepszymi. - Przyjeżdżając na ten mecz chciałem go wygrać. Był to dla nas ostatni ważny mecz w tym sezonie i chcieliśmy walczyć o Ekstraligę. Zrobiłem remonty silników specjalnie na ten mecz, a koledzy nie przyjechali. Jestem z siebie zadowolony, ale drużyna nie dała rady - podsumował niedzielne spotkanie najlepszy zawodnik w talii trenera Piotra Szymki.
Włókniarz złapał oddech
Po niedzielnym pojedynku Lwy podtrzymały nadzieje na utrzymanie w Ekstralidze bez konieczności jazdy w barażach. Częstochowianie mają obecnie siedem punktów i do bezpiecznej szóstej pozycji tracą dwa oczka. Pod Jasną Górą żywią nadzieję, że podopieczni Romana Tajcherta i Jarosława Dymka nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w walce o utrzymanie. To cenne zwycięstwo również mając na względzie sytuację panująca w klubie. - Zakładaliśmy zwycięstwo, przygotowywaliśmy się do meczu. Dziękuję chłopakom za przyjazd, bo każdy wie jaka jest sytuacja w klubie. Też mamy duże zaległości, ale postarali się i przyjechali - podkreślał trener Roman Tajchert.
[bullet=bec.jpg] BĘC:
Okrojony skład Wybrzeża
Po raz kolejny w tym sezonie ekipa z Trójmiasta musiała sobie radzić w osłabieniu. Na dosłownie półtorej godziny przed rozpoczęciem spotkania w Częstochowie okazało się, że w barwach Wybrzeża zabraknie Leona Madsena i Thomasa Jonassona. Tym samym stało się jasne, że gdańszczanie będą skazani na pożarcie i jedyną niewiadomą pozostawały rozmiary zwycięstwa Włókniarza. Do końca ważyły się również losy występu Krystiana Pieszczka. - Po prostu ręce opadają. Dopiero na godzinę przed meczem dowiedziałem się, że pojadę, bo mieliśmy wystawić kompletnie oszczędnościowy skład - zdradził wychowanek gdańskiego klubu.
Obcokrajowcy Wybrzeża zawiedli w kluczowym momencie
Zachowanie Skandynawów, którzy nie stawili się w Częstochowie praktycznie nie pozostawia już złudzeń Wybrzeżu. Gdańszczanie przegrali w Częstochowie mecz o "sześć punktów", co okazało się "gwoździem do trumny" klubu z Trójmiasta. Madsena i Jonassona zabrakło w składzie Renault Zdunek Wybrzeża, choć prezes klubu, Tadeusz Zdunek podkreślał, że doszedł do porozumienia z wszystkimi zawodnikami. Artur Mroczka zdradził również, że w przypadku wygranej w Częstochowie na konta zawodników miała zostać przelana znaczna część zobowiązań. - Obcokrajowcy zawalili nam sezon. Pokazali, jakie mają podejście do klubu. Mnie zależało na tym, by się dobrze zaprezentować i podszedłem ambitnie do meczu. Powinniśmy szanować polskich zawodników - grzmiał na pomeczowej konferencji prasowej.