Władysław Komarnicki: Współczuję Falubazowi, ale nie są bez szans

Bardzo ciekawie zapowiada się faza play-off w Enea Ekstralidze. Jest szansa na to, że w jednej z par półfinałowych dojdzie do kolejnych derbów Ziemi Lubuskiej pomiędzy Stalą i SPAR Falubazem.

- Falubaz przeżywa obecnie trudną sytuację. Zdarzyły się tam nieszczęśliwe przypadki. Rozumiem to doskonale i im współczuję, bo sami to przerabialiśmy. W sezonie, kiedy mieliśmy szansę na złoto, pojawiły się kontuzje Pedersena, Golloba, Holty czy uraz Zmarzlika. Byliśmy wtedy faworytem do zgarnięcia tytułu. Zielonogórzanie mają kłopot z Dudkiem, kontuzję Jabłońskiego i jest im na pewno ciężko. W takiej sytuacji życzę zawsze takim zespołom wszystkiego najlepszego - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Władysław Komarnicki.
[ad=rectangle]
W ocenie byłego prezesa Stali, jeśli w półfinale dojdzie do rywalizacji żółto-niebieskich ze SPAR Falubazem, to gorzowianie będą faworytem, ale mistrzowie Polski wcale nie będą stać na straconej pozycji. - Jestem ostatnią osobą, która powie, że Stal na sto procent wygra. Jest problem ze Świderskim, który zanotował obniżkę. Do swojej optymalnej formy nie wraca też Tomek Gapiński. Apeluję o spokój. Trzeba studzić opinie, że na sto procent jesteśmy w finale - wyjaśnił Komarnicki.

Nasz rozmówca nie ma wątpliwości, że na ten moment zdecydowanie najlepszą drużyną w Enea Ekstralidze jest Grupa Azoty Unia Tarnów. Zespół trenera Marka Cieślaka kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa i do fazy play-off przystąpi z pierwszej pozycji. - To główny faworyt. Ten sport jest jednak mocno nieprzewidywalny. Zaryzykuję nawet tezę, że w przypadku powrotu do formy Świderskiego i Gapińskiego, rozmowa byłaby zupełnie inna - stwierdził Komarnicki.

W czwórce zabraknie również raczej Unibaksu Toruń. Szanse tej drużyny na play-off są już tylko matematyczne. - To dla mnie ogromne zaskoczenie. Nie przypominam sobie drużyny, która doświadczyła tak wielu nieszczęśliwych wypadków w trakcie rozgrywek jak torunianie. Jeśli na nich spojrzymy, to każdy z nich miał w tym roku kontuzję, po której trudno było się zebrać. Gdyby nie te urazy, dziś wszyscy by się ich bali, bo byliby faworytem do złota - zakończył Komarnicki.

Źródło artykułu: