Przewidywany pogrom w Gdańsku - Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk vs. Grupa Azoty Unia Tarnów (relacja)

pucharowej!) Taki Gdansk czy Czestochowa nie dosc ze same maja klopoty to jeszcze w nie wpedzaja zespoly ktore jakos sobie radza! Bo jak potyczki z tymi pseudo zespolami nazwac za atrakcyjne dla kibica. A za punkty trzeba placic! Nie dosc ze np taki Gdansk zniecheca kibicow do odwiedzania stadionow w innych miastach to jeszcze robi to u siebie! Kto wogole doposcil do startu w elidze te ekipy! Za chwile bedzie placz ze co raz mniej kibicow na stadionach! A do wszystkich ktorzy tu psiocza na zawodnikow ze nie chca jechac. Ciekawe czy jeden z drugim pracowalby przez rok u jakiegos prywaciarza nie widzac nawet cienia szans na zarobione wynagrodzenie! Tych ludzi ktorzy narazaja swoje zycie na torze to jest zawod! O tym zapominacie kompletnie! To nie sa instytucje charytatywne! Malo tego oni maja tez pewne zobowiazania dla ludzi ktorych zami zatrudniaja czy wynajmuja! Jeszcze raz powtarzam dla Gdanska tragedia byl awans. Nie stac tego zespolu na jazde w elidze wiec nie rozumiem po co sie tam pchal do tego kontraktujac zawodnikow na wirtualna kase!

podboju ekstraligi. Dzisiaj... Mimo wszystko było wesoło. Przyszli naprawdę najwierniejsi z wiernych (ale chyba jednak bliżej prawdy jest trojmiasto.pl, że było ok 600 osób), bez żadnych nadziei, pogodzeni z losem, zaśmiewając smutki. Na trybunach było więc raczej wesoło, sam mecz - wiadomo. Euforię na koniec wzbudził Artur, wygrywając ostatni bieg z Łagutą i Kołodziejem. Cieszył się po tym jak dziecko. Zresztą kibice również. Na sam koniec zostało może ze 100-120 osób, do których przyszli zawodnicy z trenerem. W sumie było fajnie, było "Dziękujemy" i "Artur Mroczka" i "Renat Gafurow" i ogólnie nastroje naprawdę pozytywne, mimo - nie da się ukryć - sportowej klapy i finansowej klęski. Duch wśród kibiców jeszcze się tli, aczkolwiek to jednak dość żałośnie wygląda, gdy grupa kilkudziesięciu osób z naszego 'młyna' krzyczy "Nigdy nie zginie, Wybrzeże nigdy nie zginie". Gdyby to krzyczało kilka tysięcy ludzi, przedstawiciele sponsorów, władz miasta... A to kilkudziesięciu szaleńców uważa, że wystarczy pomachać szalikiem i "Wybrzeże nie zginie". Ano zginie, jeśli w dalszym ciągu zawodnicy będą za frytki jeździli. To jest specyficzne uczucie kibicować klubowi, który jest wiecznie bity w tyłek (przynajmniej w e-lidze, w I lidze już się nas pewnie boją :P). Specyficzne, bo jakoś oswajasz się z porażkami, i one tak nie bolą. Za to uczysz się cieszyć tym, że Szymko jedzie 3,5 okrążenia przed Kennethem Bjerre, a Mroczka wygrywa ostatni wyścig w pozbawionym znaczenia meczu na koniec sezonu. Cieszysz się epizodami, jakimiś skrawkami sukcesu. Za to z drugiej strony, jeśli już zdarzą się zwycięstwa, jak to z Toruniem czy Wrockiem, wówczas smakują niepowtarzalnie. Sukces rozleniwia. Porażka wiąże chyba jednak mimo wszystko mocniej i trwalej. Coś w tym jest, że w biedzie ludzie są sobie jakoś bliżsi... Poszliśmy na mecz, żeby uhonorować postawę Mroczki i Gafurowa, starania Szymki i wysiłki gdańskiej młodzieży w całym sezonie, no i podziękować, przede wszystkim za Toruń, bo to był mecz absolutnie niezapomniany. Wiadomo, Mroczkę i Gafurowa wszyscy teraz lubią i hołubią, bo oni nie patrzą na pieniądze, tylko jadą. Są naszymi bohaterami (choć Renata w tym sezonie kompletnie bez błysku jechał, niestety. Artur też miewał fatalne mecze, ale też kilka razy zabłysnął, jak sprzęt dostał nowy), ale to jest jednak chora sytuacja, że bohaterami są ludzie, którzy drugi sezon jadą za darmo (albo za grosze). Z tego względu daleki jestem więc od obsobaczania Madsena, Lindgrena, THJ czy Krystiana, że oni zastrajkowali. Bo to, za co kibice kochają Mroczkę czy szanują Renatę, jest absolutnie chore. Że jadą bez zapłaty. Piękne, szlachetne, ale w sumie poniekąd głupie, a już na pewno chore. Za pracę należy się płaca - to podstawowa zasada życia społecznego. Wszyscy, którzy z Wybrzeża się naśmiewają, wyszydzają, niech spojrzą na własne kluby. Kto jest waszym sponsorem? Wielkie koncerny? Znane marki? Potężne firmy? Nie. Tu jakieś frezarki, tam jakieś obrabiarki, gdzie indziej jakież bramy garażowe, okna, składy złomu, węgla i papy, kantory itp. W skali światowej, a nawet krajowej - firemki, co najwyżej średnie firmy. A, do tego oczywiście kasa miejska, w ramach tzw promocji. Problem w tym, że promocja przez żużel jest kiepska. Żużel, to studnia bez dna. Nawet największe pieniądze i dobra forma nie gwarantują wyniku, bo zdarzy się jedna-dwie kontuzje pod sam koniec sezonu, drużyna nie ma kim jechać (vide Toruń rok temu, wcześniej Gorzów i casus Zmarzlika), i w sumie cały sezon na straty. Promocji międzynarodowej właściwie nie ma. Każdy z waszych zespołów, który dzisiaj jest taki potężny, jutro może stanąć nad finansową przepaścią, bo ten czy inny sponsor się wycofa. Zresztą pieniądze płacone zawodnikom są horrendalne, cały system jeżdżenia w różnych ligach i coraz liczniejszych zawodach chory i wymagający natychmiastowego uporządkowania. Nie stać nas na taki żużel. I ludzie żużla sami sobie zgotowali ten los. Lata przepłacania gwiazd (pamiętacie, ile w Czewie dostawał Pedersen, a w Gdańsku Rickardsson?), lata chamskich kombinacji z torem i jeszcze bardziej chamskich i bezczelnych kombinacji regulaminowych, byle tylko oszwabić przeciwnika kruczkiem prawnym w czasie meczu, albo jeszcze przed sezonem zniszczyć mu drużynę, obniżając/podwyższając KSM, albo wprowadzając durnowaty limit zawodników z GP (casus Zielonki). Nie cieszcie się więc, bo jutro to o Waszych klubach mówić będą, że mecze z nimi to "śmiech na sali". W Gdańsku nie tak dawno były naprawdę niezłe pieniadze. Podobnie w Czewie. Z Kolei Zielonka nie tak dawno jeszcze ledwo wiązała koniec z końcem. Kaprys Karkosika się skończył - zobaczymy co będzie w Toruniu, i czy budżet o połowę mniejszy (a i tak wysoki przecież), pozwoli utrzymać rozpuszczone wysokimi kontraktami gwiazdy. Zresztą nie wiadomo, czy nowy toruński właściciel/sponsor będzie sponsorem odpowiedzialnym i obliczalnym, czy może okaże się jakimś hochsztaplerem, abo nagły kryzys nie zmusi go do redukcji wydatków. Gorzów wreszcie będzie musiał zacząć spłacać kredyty za Iversenów i innych Zagarów... Zobazycie - zaraz wszyscy obudzimy się z ręka nocniku.