Wojciech Ogonowski: KSM Krosno zakończyło już rundę zasadniczą Polskiej 2. Ligi Żużlowej, w której najprawdopodobniej zajmie trzecią pozycję. Jak zarząd klubu ocenia ten wynik?
Wojciech Zych: Wynik jest zadowalający, bo planem był awans do fazy play-off. Jedyny niedosyt związany jest z tym, że nie udało nam się wygrać wszystkich meczów na swoim torze. Straciliśmy punkty z Wandą Kraków, choć to spotkanie na pewno było do wygrania. Wyszło jednak jak wyszło, mieliśmy słabszy dzień, co było widać zwłaszcza po Marcine Rempale, ale to taki jedyny minus tej części sezonu. Z całej reszty jesteśmy zadowoleni, drużyna naprawdę spisywała się dobrze.
[ad=rectangle]
Z jakim nastawieniem zespół podejdzie do play-offów?
- Na pewno z trzeźwym. Będziemy walczyć o jak najlepszy wynik - tak to ujmijmy. Możemy to przegrać już w pierwszej rundzie, ale równie dobrze możemy awansować do finału, bo w półfinale spotkają się zespoły o podobnej sile. Jeśli udałoby nam się przejść do finału ligi, to czemu i tam mielibyśmy nie powalczyć? To fajna zabawa, kupa radości i przyjemności, dlatego postaramy się to osiągnąć.
Zatem co się wydarzy, jeśli KSM wygrałby ligę? To pytanie na pewno nurtuje kibiców...
- Powiem tak - naszym sukcesem jest to, że w tym klubie nigdy nie było takiego napięcia, że za wszelką cenę musimy coś zrobić. Zdajemy sobie sprawę, że awans na zaplecze Ekstraligi kosztuje i to nie mało. Oczywiście trzeba dać sobie szansę, jechać i walczyć o jak najlepszy wynik. A jeśli zajęlibyśmy pierwszą pozycję na koniec sezonu, to... bardzo byśmy się ucieszyli. Po ośmiu latach działalności tego zarządu, w końcu udałoby się coś fajnego osiągnąć. Nie potrafię jednak odpowiedzieć na pytanie, co byłoby dalej. To temat, nad którym trzeba byłoby się mocno zastanowić. Na razie jednak podchodzimy do tego na luzie i chcemy walczyć. Każdy chce zwyciężyć, my również.
W półfinale waszym rywalem będzie Speedway Wanda Instal Kraków. Jak ocenia pan szanse KSM w rywalizacji z tą drużyną?
- Na pewno jest to bardzo mocny przeciwnik. Trzeba to jasno i wyraźnie powiedzieć. Nie jest to jednak zespół, którego nie da się pokonać. Ich atutem jest to, że mają kilku zawodników, którzy znają dobrze nasz tor, wiedzą jak łatwo można się tutaj połapać z przełożeniami i mogą pomóc kolegom. Było to zresztą widać w ostatnim meczu, kiedy przyjechali do Krosna. Będziemy robić wszystko, żeby jak najlepiej przygotować się do dwumeczu z nimi i wygrać. Uważam, że mamy szansę to zrobić. Szanujemy Wandę, wiemy że łatwo nie będzie, ale uczynimy co w naszej mocy, żeby krośnieńscy kibice po meczu rewanżowym mieli powody do zadowolenia.
Rywale się wzmacniają, albo chcą wzmocnić składy. Jak to wygląda w przypadku KSM Krosno?
- Jeśli chodzi o seniorów, to nie planujemy żadnych zmian. Ten skład przez cały sezon dobrze funkcjonował i nawet jeśli dochodziło do lekkich roszad, to powoływany wówczas Tobias Busch też nie zawodził. Inaczej jest w przypadku formacji młodzieżowej. Dotąd mogliśmy kilka razy korzystać z Krystiana Rempały, który potrafił zapunktować na solidnym poziomie, ale niestety ze względów regulaminowych nie będzie mógł już dla nas jeździć i zostają nam Przemysław Portas i Mateusz Wieczorek. Tego pierwszego wprowadziliśmy do składu na trzy ostatnie mecze, żeby poczuł trochę tę rywalizację ligową i poznał też lepiej krośnieński tor. Myślę, że jego jazdę można na razie uznać za przyzwoitą. Inaczej jest w przypadku Mateusza, jest w nim chyba jakaś blokada i ciężko powiedzieć, co jest przyczyną słabszej postawy. Przejeździł na naszym torze już wiele okrążeń i powinien lepiej punktować. Nie mówię o robieniu dwucyfrówek, ale na wyniki w granicach 5-6 punktów na pewno byłoby go stać. Wierzmy, że się przełamie, bo jednak zakontraktować dobrego młodzieżowca może być teraz ciężko. Nie wykluczamy tego, bo może jednak uda się kogoś "złapać", ale też nie będziemy szukać juniora na siłę, bo zawodnik zaraz po licencji czy nieobyty w ligowych bojach nie gwarantuje żadnego wyniku.
Jak w tej chwili przedstawia się sytuacja finansowa klubu?
- KSM to mały klub, o małym budżecie, dlatego jest go naprawdę ciężko prowadzić, zwłaszcza jeśli chce się osiągnąć dobry wynik. Na dziś mogę jednak uspokoić kibiców, bo jesteśmy w pełni wypłacalni. Nie mamy żadnych długów, a w całości opłacony jest już też ostatni mecz rundy zasadniczej w Opolu.
Na decydującą część sezonu budżet też jest przygotowany?
- Tak. Mamy zapewnione finanse na mecz półfinałowy oraz na ewentualny dwumecz w finale. Problem może się pojawić, gdyby przyszło nam jeszcze jeździć w barażach. Wiadomo, że u nas głównym sponsorem są kibice. Chwała im za to, że przychodzą licznie na mecze, bo to dzięki nim możemy dopiąć budżet. Jakaś delikatna zadyszka w naszym przypadku może się pojawić tylko w przypadku tych baraży albo gdyby pogoda zaczęła nagle płatać figle i trzeba byłoby przekładać spotkania. Wiadomo, że to są koszty, choć gdyby tak się stało to myślę, że byłaby to co najwyżej jakaś lekka zadyszka i bylibyśmy w stanie to w miarę szybko uregulować.
Wspomniał pan o frekwencji - z tej możecie być chyba zadowoleni?
- Zdecydowanie tak. Kibice w tym roku odwiedzają nas bardzo licznie i uważam, że mając na uwadze wielkość Krosna, to mecze ligowe cieszą się dużym zainteresowaniem. Stadion odwiedza też sporo dzieci i młodzieży, co też nas bardzo cieszy. Przychodzą na zawody z rodzicami, dziadkami, jest fajna atmosfera, wszyscy się dobrze bawią i za to chcielibyśmy im podziękować. Zawsze z nami byli i są. Mamy teraz dobry zespół, wyniki też są zadowalające, a atmosfera i doping fanów to ważne elementy tej całej układanki. Jestem dla nich pełen uznania. Byłem w tym roku na stadionach w Rawiczu i Opolu i widząc jaka tam jest frekwencja, to bijemy ich na głowę. U nas głód żużla, tego takiego fajnego, ligowego, jest naprawdę duży.
W sierpniu ruszyły prace nad nowym parkiem maszyn. Kiedy ta inwestycja powinna zostać zakończona?
- Mamy zapewniania, że jeszcze w tym roku. To taka jesienna inwestycja, a wiadomo, że wtedy różnie bywa z pogodą, ale jesteśmy optymistami. Na tę chwilę cały czas trwają prace ziemne, a stary parking został już całkowicie zburzony. W tej chwili przygotowywany jest grunt pod fundamenty. Myślę, że jak firma zajmująca się tym wyjdzie z fundamentów i zacznie stawiać mury, to będzie się to szybciej posuwać do przodu. Roboty ziemne są najtrudniejsze, bo trzeba wszystko dobrze zrobić, żeby później nie było problemów. Uważam, że idzie to dobrym tempem i myślę, że jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego, to od początku przyszłego sezonu KSM Krosno będzie już korzystać z nowego parku maszyn. Przyjeżdża do nas wielu zawodników, polskich czy zagranicznych i nikt nie ukrywał, że ten stary parking był delikatnie mówiąc kiepski. Teraz będziemy mieli się czym pochwalić, dlatego trzeba podziękować włodarzom Krosna, że widzą sens pomagania nam. Zawsze podkreślamy, że możemy liczyć na pomoc miasta i tak też jest z parkiem maszyn.
Ten prowizoryczny park maszyn będzie jeszcze udoskonalany? Na poprzednim meczu brakowało zadaszenia, a gdyby zaczęło padać, to byłby spory kłopot...
- Mieliśmy wtedy problem z namiotami, ale wszystko jest już opanowane i będziemy je ustawiać przed najbliższymi zawodami. Może nie wszyscy będą mogli pod nimi stacjonować, ale na pewno pozwolą schować się całej drużynie w przypadku deszczu. Wszystkie mankamenty wyszły podczas meczu z Wandą, bo było to tak z marszu robione. Widząc jednak co było nie tak, poprawimy się teraz organizacyjnie, żeby to miało ręce i nogi.
W tym roku dobiega końca druga już kadencja obecnego zarządu. Można się spodziewać zmian w strukturach klubu?
- Tego nie wiem. Powiem szczerze, że czasami jesteśmy już trochę zmęczeni, ale z drugiej strony każdy z nas jest zwariowany na punkcie żużla i dlatego działa społecznie. Staramy się robić to najlepiej jak tylko potrafimy. Trudno mi na tę chwilę powiedzieć jak to będzie wyglądać, czy ktoś z nas odejdzie, albo czy wszyscy odejdziemy. Może się zdarzy tak, że przyjdzie osoba, która będzie chciała inwestować swoje pieniądze w klub i zechce całkiem zmienić zarząd? Czas pokaże. Wydaje mi się jednak, że przez te kilka lat, trochę zrobiliśmy dla tego klubu. Nie mówię już o wyniku sportowym, ale chodzi mi o to, że jest on ustabilizowany, funkcjonuje w normalnych warunkach i ma dobrą opinię wśród zawodników. Również jeśli chodzi o stadion, to udało nam się go trochę polepszyć.
Czy to oznacza, że nie myślicie jeszcze o przyszłym sezonie?
- Nie do końca. Może robimy to trochę zbyt wcześnie, skoro nasza kadencja dobiega końca, ale rozmawiamy i myślimy o tym, jak drużyna mogłaby wyglądać w przyszłym roku. Mamy pewien pomysł, jak ją zbudować.
Jak ten pomysł wygląda?
- Tego na razie nie mogę powiedzieć (śmiech). Zarys jest, przyglądamy się zawodnikom, którzy mogliby pasować do KSM. Na pewno dużym wyzwaniem będzie formacja juniorska. W tym sezonie była to nasza pięta achillesowa i ratowaliśmy sytuację Krystianem Rempałą. Zobaczymy też, kto będzie chciał u nas zostać. Na pewno ciężko będzie zatrzymać Clausa Vissinga, bo ma bardzo dobry sezon i nie powinien narzekać na brak ofert. Wydaje mi się jednak, że jemu jest u nas dobrze, jest dobrze traktowany, ma zawsze wypłacone pieniądze zaraz po meczu i może będzie to czynnik, który podpowie mu żeby nie zmieniać otoczenia. Zwłaszcza, że wiemy jak obecnie wygląda sytuacja z finansami w wielu klubach.