Łukasz Czechowski: Jak oceniasz sezon 2008 w swoim wykonaniu?
Grzegorz Zengota: To był najlepszy sezon w moim wykonaniu i mam nadzieję, że przede mną będą tylko lepsze. Zdobyłem cztery medale, zadebiutowałem w mistrzostwach świata juniorów. Wszystko było w jak najlepszym porządku.
Czy któryś z medali ma dla ciebie szczególną wartość?
- Zdobycie każdego z nich kosztowało mnie wiele wysiłku i pracy, więc każdy jest dla mnie tak samo ważny.
ZKŻ Kronopol nie miał udanej pierwszej części sezonu, przegraliście kilka meczów na własnym torze. Wierzyłeś wtedy, że macie szanse na medal?
- Sam początek był niezły, ale potem coś się zepsuło, przegraliśmy kilka spotkań i na pewno nasz zespół nie funkcjonował tak, jak powinien. Liczy się jednak końcowy rezultat, a w najważniejszej części sezonu każdy jechał na maksa i zrobiliśmy naprawdę fajny wynik. Po rundzie zasadniczej nikt nas na trzecim stopniu podium nie widział, ale play off pokazały, że zasłużyliśmy na medal.
Złośliwi kibice wasz brązowy medal tłumaczą tylko tym, że Włókniarz Częstochowa w decydujących meczach jechał osłabiony. Co im odpowiesz?
- My cały sezon jeździliśmy z kontuzjami. Nawet w Częstochowie nie było z nami Rafała Dobruckiego, często urazy miał Niels Kristian Iversen, podobnie było z Fredrikiem Lindgrenem. Nie jest więc tak, że kontuzje mieli wyłącznie częstochowianie, my również mieliśmy z tym problemy.
Zadebiutowałeś w Elitserien i od razu przedłużyłeś kontrakt na sezon 2009. Jaka masz nadzieje i oczekiwania związane z tą ligą?
- Liczę na regularną jazdę i kontakt z czołówką światową, bo to jest mi najbardziej potrzebne. Mam nadzieję, że będę jeździł w każdym meczu i nie zawiodę siebie i szwedzkich działaczy.
Bierzesz pod uwagę starty w lidze angielskiej?
- Biorę, ale chyba jeszcze nie w sezonie 2009. Będzie to mój ostatni rok w gronie juniorów i chcę go wykorzystać maksymalnie, a w lidze angielskiej meczów jest sporo, można łatwo złapać kontuzję i trochę się tego boję. Dlatego w przyszłym roku chyba jeszcze nie, ale jak przejdę w wiek seniora, to Anglia będzie doskonałą okazją, żeby załatać miejsce po imprezach juniorskich.
Jakie masz cele na ostatni rok w gronie młodzieżowców?
- Chce pokazywać się z jak najlepszej strony w każdych zawodach, w jakich wystartuje. Przede wszystkim jednak chce wypracować sobie miejsce w podstawowym składzie zielonogórskiej drużyny, co na pewno nie będzie łatwe. Muszę ciężko pracować, żeby nie wypaść ze składu, bo stracę miejsce na sezon 2010, a to byłaby dla mnie wielka porażka.
Jak wygląda twój kontrakt z ZKŻ Zielona Góra?
- Kontrakt mam bardzo długi, bo aż do 23 roku życia. Oczywiście jest możliwość rozwiązania go, gdyby coś było nie tak, ale liczę, że zostanę w Zielonej Górze również po jego wypełnieniu.
Myślisz już o przygotowaniach do nowego sezonu?
- Już zacząłem przygotowania. Może jeszcze nie pracuję nad kondycją, ale kompletuję sprzęt, rozmawiam ze sponsorami, zbieram ekipę na przyszły rok. Trudno byłoby mi siedzieć w domu i nic nie robić.
ZKŻ utrzymał skład z tego sezonu. Uważasz, że to dobre rozwiązanie?
- Mam nadzieję, że dzięki temu nie będzie już takich wpadek ze strony Nielsa i Fredrika, że wszyscy od pierwszego meczu zaczniemy z wysokiego pułapu i będziemy tak jechać do końca. Fajnie byłoby zrobić jeszcze lepszy wynik, niż w tym roku. Na pewno nas na to stać, bo mamy niezłą i zgraną ekipę.
Z kim najlepiej współpracuje ci się zarówno na torze, jaki poza nim?
- Kumplujemy się całą drużyną, ale najwięcej rad, najbardziej pomocny, największy kontakt mam z Grzesiem Walaskiem, z którym często spotykam się także poza stadionem.
Grzegorz Walasek będzie teraz szczególnie zapracowany z powodu awansu do cyklu GP.
- Myślę, że będzie to dla niego ciekawa przygoda. Miał już kiedyś kontakt z GP, nieźle mu się wiodło, ale przeszkadzały mu kontuzje. Teraz jest jednak doświadczonym zawodnikiem i mam nadzieję, że stać go na to, żeby utrzymać się w stawce na kolejny sezon.
Stałeś się ulubieńcem zielonogórskiej publiczności, która często skanduje twoje imię. Kibice pojechali także za tobą do Pardubic.
- Bardzo dziękuję kibicom za to, że doceniają moją jazdę, że mnie wspierają. Jestem jeszcze juniorem i nie zawsze udaje się wszystko tak, jakbym chciał, ale wydaje mi się, że publiczność potrafi to zrozumieć.
Jesteś rozpoznawany na ulicy? Trudno przejść bez rozdania autografów?
- Zdarza się czasem, ale do popularności Michela Jacksona jeszcze mi brakuje.
Zgodę na starty w lidze dostały kobiety. Jak to oceniasz? Grzegorz Walasek w telewizji powiedział, że chyba będzie musiał skończyć karierę, jak przyjdzie mu startować z dziewczynami.
- Myślę, że od razu nie wymięknę (śmiech). Chociaż jakbym przegrał z kobietą, to musiałbym się bardzo zastanowić, jednak nie sądzę, że stanie się to w najbliższym czasie.