Sześć punktów i jedenaste miejsce to z pewnością nie było to, czego oczekiwał od siebie zawodnik Renault Zdunek Wybrzeża Gdańsk podczas finału MIMP w Gorzowie. - Na pewno nie był to wymarzony występ. Chciałem powalczyć o korzystną lokatę, ale zbyt nerwowo podszedłem do tych zawodów. Popełniłem dużo błędów i nie byłem spasowany z torem i motocyklem. Brakowało też szczęścia. Trzeba trenować i dalej bawić się w żużel. Jest trudno - przyznawał po zawodach Krystian Pieszczek.
[ad=rectangle]
W zawodach triumfował Szymon Woźniak przed Piotrem Pawlickim i Bartoszem Zmarzlikiem. Walka o medale toczyła się do samego końca. Jak zauważył popularny "Krycha", młodzi żużlowcy mieli nieco problemów z odszyfrowaniem nawierzchni gorzowskiego owalu. - Ten tor wszystkich nas zaskoczył. Był całkiem inny niż zwykle. Nawet gospodarzom nie pasował. Na początku było widać, że wszyscy mieliśmy problemy, ale potem było już w porządku. Było troszeczkę upadków, ale tor był łatwy do ścigania. Zawody ogólnie wypadły fajnie, a kolegom z podium można tylko pogratulować - podsumował jeszcze 18-letni zawodnik, który 23 września obchodzić będzie urodziny.
Utalentowany gdańszczanin nie ukrywał, że jego słaba jazda związana jest z trudną sytuacją Wybrzeża. Po fatalnym dla tej drużyny sezonie, juniorowi najzwyczajniej dokuczają braki w sprzęcie. - Tak naprawdę jeżdżę na tym, co mam, bo brakuje funduszy na inwestycje sprzętowe. Jest mi trudno dorównać kolegom z tej stawki. Trzeba jeździć, łapać sponsorów i pokazać się z jak najlepszej strony - mówił po zawodach.
Niewiele brakowało, a Krystian mógłby w sobotnich zawodach w ogóle nie wystąpić. Po raz kolejny znać o sobie dały problemy gdańskiego zespołu, który nie wpłacił do PZM sześciu tysięcy złotych. Klub został zawieszony wraz z wszystkimi zawodnikami. Sprawę dopięto jednak w sobotę. Kiedy Pieszczek otrzymał informację, że może jechać? - Dowiedziałem się o godzinie 10. Nie wiem, czy było to zrobione specjalnie, na złość mi, żebym nie wystartował w tych zawodach? Jest mi przykro, że klub robi mi na przekór, a nic przecież nie zrobiłem - przyznał młody żużlowiec.
Problemy klubowe mocno odbiły się na dyspozycji tego zawodnika, który swego czasu był obiecującym odkryciem. Teraz najważniejszym dla niego jest zakończyć rok w zdrowiu i dobrze rozpocząć nowe rozdanie. - Ten sezon nie jest dla mnie udany. To krok w tył i mocny kop w tyłek. Z braku jazdy, którą mi uniemożliwiano, cofnąłem się. Mam nadzieję, że uda mi się dokończyć ten sezon cało i zdrowo i w przyszłym roku zacznę jeździć profesjonalnie - powiedział.
Czy wobec wydarzeń, jakie mają ostatnio miejsce w Gdańsku "Krycha" rozważa pozostanie w Wybrzeżu, czy może też wybierze inny kierunek, by móc się rozwijać, jeżdżąc nadal w ENEA Ekstralidze? - Na pewno będę chciał wyrazić chęć startów w Gdańsku i pomóc drużynie, choć łatwe to nie będzie. Wszystko będzie zależeć od działaczy i tego, czy będą chcieli mnie widzieć w zespole czy nie - zakończył Krystian Pieszczek.
Trochę sodówka młodemu uderzyła, wszyscy Go krzywdzą i dlatego mu nie wychodzi.. Ja bym go za te lewe zwolnienia, udawane defekty dawno pogonił z klubu.
Idź Gwiazdorze z Czytaj całość