Przed 13. biegiem drużyna pod wodzą Marka Cieślaka traciła do Fogo Unii Leszno zaledwie dwa punkty. Dwa podwójne zwycięstwa Byków i remis w ostatnim wyścigu dnia sprawiły jednak, że leszczynianie wywalczyli dziesięciopunktową zaliczkę przed rewanżem. - Widać, że zawodnicy Fogo Unii są coraz lepiej spasowani na swoim torze Wiedzieliśmy, że to będzie ciężki mecz i rzeczywiście taki był. Na pewno staraliśmy się. Myślę, że dziesięciopunktowa strata przed rewanżem to niezły wynik. U siebie na pewno będziemy walczyć, by to odrobić - skomentował Kacper Gomólski.
[ad=rectangle]
"Ginger" zdobył w niedzielę sześć punktów. Wynik ten mógłby być lepszy, gdyby wychowanek klubu z Gniezna nie zanotował dość nietypowego defektu w swoim pierwszym starcie. - Po raz pierwszy zdarzyło mi się tak, że podczas nakręcania gazu, dookoła palca zawinął mi się bezpiecznik i motocykl od razu zgasł. To był taki pierwszy przypadek i mam nadzieję, że ostatni. Starałem się jak mogłem. Tak naprawdę byłem nie tyle skuteczny, co waleczny. Było ciężko, ale udało się wygrać jeden bieg - dodał 21-latek.
Tarnowian na swoim torze bez wątpienia stać na odrobienie strat do Fogo Unii. - Przed meczem nie będziemy musieli myśleć o tym, by odrobić straty. Po prostu będziemy chcieli pojechać jak najlepiej i zobaczymy, jaki będzie ostateczny wynik. Żużel jest nieobliczalny i przez tydzień może się jeszcze wiele wydarzyć - zakończył Kacper Gomólski.