Wiele osób przecierało oczy ze zdumienia, widząc jak Bartosz Zmarzlik notuje kolejne zera i męczy się na torze. - Chciałbym przeprosić wszystkich za tak słaby występ. Starałem się, jak mogłem, ale nie wyszło. Miałem duże problemy ze sprzętem. Dwa silniki były po serwisie. Jeden stracił kompresję, a drugi się zatarł, dlatego w ogóle nie pojechałem w jednym z biegów - przyznał 19-latek.
[ad=rectangle]
W 10. wyścigu młodzieżowiec ledwo ruszył i już zakończył swój udział w walce, gdyż zdefektował mu motocykl. Zatarł się silnik, który przygotował ojciec zawodnika. Na tej maszynie junior Stali Gorzów jechał znakomicie. Jak podkreśla żużlowiec, nie ma powodów do zmartwień. - To był pojedynczy przypadek. W Grand Prix jechałem na silniku, którego użyłem też podczas MIMP. Załatwiłem go w sobotę i w niedzielę stanął całkowicie. Jednak już po wszystkim. Jest nowy mecz, nowy dzień i nowe nadzieje - powiedział Zmarzlik.
Optymizmem z pewnością napawa wtorkowy występ reprezentanta żółto-niebieskich. W szwedzkiej Elitserien utalentowany młodzian zdobył 10 punktów z bonusem i walnie przyczynił się do wprowadzenia Elit Vetlandy do finału. - Myślę, że jest już po problemie. W Szwecji miałem świeże silniki i straciłem tylko punkt. Jak będzie w niedzielę, to zobaczymy - mówił.
W niedzielę Stal będzie walczyć w rewanżowym pojedynku półfinału ENEA Ekstraligi ze SPAR Falubazem Zielona Góra. Gorzowianie na własnym torze mają do odrobienia osiem punktów straty. Jeden z liderów drużyny ze Stadionu im. Edwarda Jancarza nie martwi się sprzętem. - Teraz silnik jest już po serwisie i czeka gotowy. Będziemy go próbować podczas treningów - zdradził.
Lubuskie derby jak zawsze elektryzują kibiców, którzy prawdopodobnie w komplecie zapełnią stadion przy Śląskiej. Walka o finał będzie zacięta. - Bądźcie pewni, że damy z siebie wszystko - zakończył Bartosz Zmarzlik.