Menedżer Fogo Unii Leszno chciał prac torowych. "Adam Skórnicki jest jeszcze młody i nie powinien się wiele odzywać"

Adam Skórnicki był wyraźnie przygaszony po tym, jak okazało się, że spotkanie jego Fogo Unii Leszno w Tarnowie zostało odwołane z powodu ulewy, która nawiedziła Tarnów tuż przed meczem.

Menedżer Byków największy żal ma o to, że nie podjęto nawet próby, aby doprowadzić tor do porządku, tym bardziej, że wczesna pora rozgrywania zawodów ku temu sprzyjała. - Trzeba było ściągnąć wodę, zobaczyć jak pod nią wygląda sytuacja. Dlatego ciężko się wypowiadać, czy można było jechać. Mieliśmy światła do dyspozycji i jeszcze cały wieczór. Myślę, że można było próbować. Opady przecież ustały, a najwyżej by nie wyszło. Trzeba także policzyć koszty, jeżeli przełożymy ten mecz na środę czy inny dzień. Za chwilę przecież znów może być ciężko z terminami - powiedział zmartwiony "Skóra".
[ad=rectangle]
- Wiadomo, że są to play-offy, każdy wyścig się liczy i nie dziwię się gospodarzom, że nie spieszyło się im się do prac torowych. Wszyscy doskonale wiemy też, że najwięcej w tym kraju wie Marek Cieślak. Adam Skórnicki jest jeszcze młody i nie powinien się za wiele odzywać - dodał tajemniczo. Pogląd Skórnickiego nieśmiało podzielali też jego podopieczni. - Nie dziwię się chłopakom, że są rozżaleni, czy nie do końca szczęśliwi, bo przyjechaliśmy tutaj walczyć, a musimy wracać do domu - oznajmił.

Przyjezdni zwietrzyli poniekąd swoją szanse wiedząc, że w normalnych warunkach o sukces może być niezwykle trudno. Tymczasem pogoda sprawiła psikusa i Jaskółki wytraciły atut swojego obiektu. - To chyba wiadomo, że jak coś się wydarza na torze gospodarza, nie takiego do czego są przyzwyczajeni, to wzrastają szanse rywala. Do tego jeszcze te kontuzje - przyznał.

Bez względu na nowy termin rozegrania półfinałowego rewanżu, powrót do składu kontuzjowanych Duńczyków Kennetha Bjerre i Mikkela Michelsena jest owiany tajemnicą, a Skórnicki strzeże jej jak czegoś najcenniejszego na świecie. - To kiedy wrócą wiedzą najlepiej oni sami i ja. Ale nie zdradzę tego. Powiem tylko tyle, że chcemy pojechać ten mecz jak najszybciej - zapowiedział.

Końcówka sezonu skłania do refleksji, więc postanowiliśmy zapytać wciąż czynnego zawodnika, czy ma zamiar wrócić jeszcze do ścigania, a może już na tyle przesiąkł nową rolą, że zostanie przy niej i powiesi po tym roku buty żużlowe na kołku. - Na pewno jeszcze zobaczą mnie wszyscy na torze. Ale ile razy to się okaże. Na wiążące postanowienia przyjdzie czas po finale play-off (śmiech). Ale nie chciałbym za wiele brnąć w przyszłość. Na pewno nie ma żadnych uzależnień od tej decyzji - wyjaśnił.

Źródło artykułu: