Jacek Gajewski negatywnie o przełożeniu Złotego Kasku. "Może trzeba przekładać też Grand Prix"

Jacek Gajewski nie rozumie decyzji GKSŻ, która na prośbę Fogo Unii Leszno przełożyła finał Złotego Kasku. - Na tej samej zasadzie można by przykładać zawody Grand Prix - stwierdził nasz ekspert.

W tym artykule dowiesz się o:

Prezes Fogo Unii, Piotr Rusiecki zaapelował na łamach naszego portalu o rozsądek do Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Jak tłumaczył, finał Złotego Kasku nie powinien się odbywać dzień przed pierwszym meczem ENEA Ekstraligi ze Stalą Gorzów. Jego prośba została rozpatrzona pozytywnie przez żużlową centralę. - Zastanawiam się, kto w ogóle wpadł na pomysł, żeby wyznaczać jako termin takich zawodów dzień poprzedzający pierwszy mecz finałowy i spotkanie o brązowy medal w Ekstralidze. Niezbyt to rozsądne - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Gajewski.

[ad=rectangle]

Nasz ekspert nie rozumie stanowiska GKSŻ. W jego ocenie, takie podejście do zawodów o Złoty Kask jeszcze bardziej obniży ich rangę. - Tak nie odbudujemy prestiżu i rangi Złotego Kasku ani finału IMP. A głośno mówi się o tym, że wszystkie imprezy w kraju poza ligą są na peryferiach żużla. Kiedyś w tym turnieju biła się cała czołówka. A teraz często wygląda to tak, że bierzemy tam ludzi z łapanki. Sytuacja jest dla mnie niezbyt zręczna. Jestem ciekaw, czy gdyby dotyczyło to jakiegoś innego klubu, to stanowisko byłoby takie same. Zastanawia mnie też, czy działania zostałyby podjęte, gdyby klub nie wyszedł z taką prośbą do żużlowej centrali - wyjaśnił Gajewski.

Dzięki decyzji GKSŻ zawodnicy z Leszna będą mogli lepiej przygotować się do pierwszego spotkania finałowego w ENEA Ekstralidze. - Tak samo można powiedzieć, że cykl Grand Prix jest utrudnieniem dla tego, co dzieje się na gruncie ligowym. Wiele imprez rangi mistrzowskiej odbywa się dzień przed ligą w Polsce. Nie ma znaczenia, czy to jest mecz rundy zasadniczej czy faza play-off. Może te imprezy też trzeba by przekładać albo układać kalendarz w ten sposób, żeby dzień przed spotkaniem w lidze nic się nie działo. Wtedy wszystko byłoby podporządkowane pod jedno. Moim zdaniem nie do końca tak jednak powinno być. Kalendarz jest mocno napięty. Sam uważam, że tego wszystkiego jest za dużo. To odbija się później na zainteresowaniu. Jest też kłopot z zawodnikami. Oni nie chcą wszędzie jechać, co widzieliśmy ostatnio przy okazji imprezy w Longo. Trzeba było bardzo głęboko sięgać, żeby uzupełnić stawkę. Sytuacja nie jest dobra i zastanawiam się, czy przekładanie danej imprezy na prośbę jednego z klubów stanie się trwałym obyczajem, kiedy będzie ona kolidować z treningiem przed ligą - zakończył Gajewski.

Źródło artykułu: