Podopieczni Marka Cieślaka mogą być w dobrych humorach po pierwszym spotkaniu o brązowy medal DMP, choć początek meczu nie wróżył korzystnego wyniku dla Jaskółek. Po 4. wyścigu tarnowianie przegrywali 5:19, lecz w dalszej fazie zawodów spisywali się już o wiele lepiej. - Zielonogórzanie od pierwszego wyścigu wyśmienicie spasowali się z torem. My przespaliśmy pierwsze cztery biegi, ale całe szczęście w odpowiednim momencie się obudziliśmy i niwelowaliśmy straty, przez co z 14 punktów zrobiły się cztery oczka. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, choć mogło być jeszcze lepiej - skomentował Krzysztof Buczkowski.
[ad=rectangle]
Zespół z Tarnowa stoi w korzystnej sytuacji przed rewanżem, który zostanie rozegrany w niedzielę na domowym obiekcie Grupy Azoty Unii. - Nie ma mowy o satysfakcji z wyniku. W meczach o brązowy medal jest 30 biegów, mamy połowę za sobą. Na razie przegrywamy, teraz czeka nas spotkanie w Tarnowie, gdzie jesteśmy mocni. Mamy już pełną drużynę, Greg, Martin i ja będziemy w coraz lepszej dyspozycji. Wciąż toczy się gra o brązowy medal, musimy dobrze pojechać u siebie i o ten krążek powalczyć - dodał "Buczek".
Jaskółki dość niespodziewanie nie awansowały do finału ENEA Ekstraligi. W półfinałowej serii tarnowianie dwukrotnie musieli uznać wyższość Fogo Unii Leszno. - Wiadomo, że było nam ciężko. Prowadziliśmy w tabeli praktycznie od pierwszego spotkania w Zielonej Górze do 14. kolejki i nie udało nam się awansować do finału. Pojawiło się zbyt wiele kontuzji w jednym czasie, ale życie toczy się dalej i trzeba walczyć o to, co nam pozostało. Brązowy medal na pewno jest w naszym zasięgu - zakończył Krzysztof Buczkowski.