Piotr Paluch: Mistrzostwo ma Unia

- Wychodzę z założenia, że mistrzostwo ma Unia Leszno. Jeśli chcemy zdobyć złoty medal, musimy odpowiedzieć wygraną w rewanżu - podkreśla Piotr Paluch. Byki pokonały Stal 46:44.

Zarówno Piotr Paluch, jak i włodarze gorzowskiego klubu podkreślali, że faworytem dwumeczu w finale ENEA Ekstraligi jest Fogo Unia Leszno. Po pierwszym meczu obu drużyn zdecydowanie większe szanse na złoto daje się gorzowianom. Wydaje się bowiem, że Stalowcy nie będą musieli większych problemów z odrobieniem 2-punktowej straty na własnym torze.
[ad=rectangle]
Optymistyczne nastroje tonuje jednak Piotr Paluch. - Wychodzę z założenia, że nie można triumfować po porażce. Powinniśmy zachować spokój i pamiętać, że będziemy musieli odrabiać straty w rewanżu. Można powiedzieć, że dwa punkty, to prawie nic. W sporcie różne rzeczy się już jednak działy. Wychodzę z założenia, że mistrzostwo ma Unia Leszno. Jeśli chcemy zdobyć złoty medal, musimy odpowiedzieć wygraną w rewanżu. Takie są fakty po pierwszym spotkaniu - wyjaśnił trener Stali Gorzów.

Piotr Paluch nie szczędził po meczu pochwał dla swojego młodego zawodnika - Bartosza Zmarzlika, który zdobył na torze w Lesznie aż osiemnaście punktów. Jak przyznaje, miał dzięki niemu ułatwione zadanie. - Bartkowi należą się wielkie podziękowania, bo prezentował się tego dnia jak struś pędziwiatr - stwierdził trener. - Prawdę mówiąc, jestem zadowolony z postawy całego zespołu. Krzysztof Kasprzak do czasu upadku spisywał się naprawdę dobrze, a z dobrej strony pokazał się nawet Adrian Cyfer. Niewiele przecież brakowało, a na mecie swojego wyścigu wyprzedziłby Nickiego Pedersena - zaznaczył Paluch.

- Wychodzę z założenia, że nie można triumfować po porażce. Musimy zachować spokój - uważa Paluch
- Wychodzę z założenia, że nie można triumfować po porażce. Musimy zachować spokój - uważa Paluch

Trenera gorzowian pytano także o to, dlaczego jego zespół tak dobrze odnalazł się na leszczyńskim torze. Gospodarze przebudzili się o dziwo dopiero po dziewiątym wyścigu. - Wiele zależało od dobrych startów, gdyż nawierzchnia nie pozwalała na wiele mijanek. Moi zawodnicy w początkowej fazie zawodów nie popełniali zbyt wielu błędów, przez co udało nam się wypracować sześciopunktową przewagę. Tor w czasie zawodów niewiele się zmieniał, ale trzeba było reagować korygując lekko ustawienia. Przegraliśmy trzy biegi pod rząd 1:5, ale podobnie jak w półfinale w Zielonej Górze potrafiliśmy odpowiedzieć w końcówce zawodów, wygrywając dwukrotnie 4:2 - podsumował.

Źródło artykułu: