Krzysztof Kasprzak i Matej Zagar dali sobie na zgodę

Piotr Paluch bagatelizuje starcie, do jakiego doszło w niedzielę pomiędzy Matejem Zagarem a Krzysztofem Kasprzakiem. - Wszystko zostało wyjaśnione na naszej odprawie - zapewnił trener Stali.

W parku maszyn leszczyńskiego stadionu zakotłowało się po rozegraniu trzeciego wyścigu. Zdenerwowany Matej Zagar podszedł wówczas do Krzysztofa Kasprzaka, groźnie gestykulując i oskarżając go o błąd w czasie wyścigu. - Ja także żałuję tamtej sytuacji, bo znajdowaliśmy się na podwójnym prowadzeniu, a poprzez nieporozumienie naszych zawodników zrobiło się 3:3 - stwierdził Piotr Paluch, który nie krytykuje jednoznacznie Kasprzaka. - Matej, jadący za Krzyśkiem, skrócił troszkę swój tor, a Kasprzak poszedł za ostro po "małej", wywożąc Mateja pod bandę. Żadnych złych intencji jednak tu nie było - dodał.
[ad=rectangle]
Piotr Paluch nie uważa, by sprzeczka obu żużlowców świadczyła o złej atmosferze w parku maszyn gorzowskiego zespołu. - Zapewniam, że tworzymy jedną i zgraną drużynę. Finał Ekstraligi wyzwala jednak dodatkowe emocje i żużlowcy czasem dają się im ponieść. Matej i Krzysztof szybko ochłonęli, a w czasie odprawy wszystko zostało ostatecznie wyjaśnione. Potem się do siebie uśmiechali - zapewnił trener Stali Gorzów.

Matej Zagar, zapytany po zawodach, czy potwierdza słowa swojego trenera, odparł: - Do sytuacji z Krzyśkiem nie ma sensu już wracać. - Słoweniec był jednym z nielicznych zawodników Stali, którzy pozostali po zawodach w minorowym nastroju. Przyczyną był prawdopodobnie nie najlepszy dorobek punktowy. W sześciu biegach Zagar aż trzykrotnie dojeżdżał do mety na ostatniej pozycji. - W rewanżu w Gorzowie na pewno spisze się lepiej - nie traci optymizmu trener Paluch.

Źródło artykułu: