PGE Marma Rzeszów pokonała Orzeł Łódź 55:35 i odrobiła straty z pierwszego spotkania. Tym razem mecz wyraźnie nie wyszedł Krystianowi Rempale. - W biegu juniorskim fajnie wyjechał ze startu i wydawało się, że dojedzie pierwszy. Ten tor był jednak bardzo trudny. Wszedł w krawężnik, trafił w dziurę i momentalnie go wyrwało i przestraszył się. Ale dojechał trzeci i bieg nie był przegrany. Przed Krystianem dużo pracy, ale wszystko idzie w dobrym kierunku - mówi Jacek Rempała.
[ad=rectangle]
Wielu zawodników narzekało na przygotowanie toru na niedzielne spotkanie. Ich zdanie podzielał najstarszy z klanu Rempałów. - Z zewnątrz tego nie było widać, ale ten tor był bardzo przyczepny. Rozsypywał się i robiły się tak zwane rynny. Zawodnicy jadący na pierwszych pozycjach mieli problemy. Dzięki większemu doświadczeniu, Peter Ljung i Scott Nicholls sobie z tym poradzili. Ci zawodnicy, którzy jeżdżą w Anglii i Szwecji, z torem nie mieli problemów - twierdzi ojciec juniora Żurawi.
W kolejnym sezonie poprzeczka dla rzeszowskich żużlowców zostanie podniesiona. Jacek Rempała jest pewien, że Krystian pozostanie zawodnikiem klubu znad Wisłoka. - Jest Ekstraliga, sezon szybko minął. Rok przerwy i Rzeszów wraca. W przyszłym roku szykują się mocne derby z Tarnowem. Stało się tak, jak miało być. Przed nami zima, czas trudnej pracy. Krystian w tym sezonie zaliczył trochę występów. W przyszłym roku będzie jeździł w Ekstralidze. Wszystko wskazuje na to, że ta współpraca będzie kontynuowana. W następnym sezonie będzie mocna drużyna, choć wszystko zależy od tego, kto przyjdzie - przyznaje.
Jacek Rempała w tym sezonie jeździł w barwach KSM-u Krosno. Jakie ma plany na przyszły sezon? - Nie wiem. Zobaczymy co wydarzy się do końca grudnia. Potem zdecyduję co dalej - kończy Jacek Rempała.