Krzysztof Kasprzak wywalczył ze Stalą Gorzów tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Jakie to uczucie? - Bardzo fajne uczucie - przyznał. - Ostatni raz przeżywałem to siedem lat temu, właśnie z Lesznem, więc taka ciekawa zbieżność finału - dodał.
[ad=rectangle]
Ten sezon dla gorzowskiego zespołu i samego Kasprzaka był trudny i kosztował go wiele zdrowia. - Ten sukces smakował bardzo dobrze, bo dużo wypadków i złych rzeczy działo się w tym sezonie, ale wyciągnęliśmy to. Tak jak mówi mój menedżer: "Statek dopłynął do końca, kapitan melduje wykonanie zadania" - powiedział "KK".
W niedzielnym pojedynku Fogo Unia Leszno nie odpuszczała gorzowianom. - Nie było łatwo. Żaden mecz nie jest łatwy, bo jest to finał ekstraligi, najlepszej ligi świata. Leszno porobiło parę błędów, my też robiliśmy błędy - komentował kapitan żółto-niebieskich.
Krzysztof Kasprzak przyznaje, że ciągle nie jest do końca sprawny. - Moja ręka nie działa, mój bark nie działa. W środę nie sądziłem, że pojadę w tym finale, ale udało się dzięki panu Jurkowi Buczakowi - tłumaczył. - Mam wyrwany kciuk i zerwane więzadła w kciuku. Jest to bardziej bolesne niż złamanie. Jest problem, bo jak mi wyrywa to nie mogę utrzymać kierownicy, ale wymęczyłem te 11 punktów, więc jestem zadowolony - dodał.
W finale z bardzo dobrej strony pokazał się Linus Sundstroem, który jechał w parze z Kasprzakiem. - To dobry zawodnik. Wiedziałem, że to jest technik po Motali, bo tam jest ciężki tor. Parę błędów zrobił i bym uderzył w niego. Ale była duża presja, to jest młody zawodnik i udźwignął to - ocenił kolegę "KK".
Kapitan Drużynowych Mistrzów Polski przyznaje jednak, że nie warto wyróżniać tylko jednego zawodnika. - Wielkie podziękowania dla wszystkich zawodników, każdy się starał jak mógł. Bartek, Matej, Piotrek, Linus, Gapa, który też startował w tym sezonie, Iversen, Cyferek. Cyferek jedzie dobry sezon. Powiedziałem mu, że jest dobry i uwierzył w to i wygrał bieg z trzykrotnym mistrzem świata - przyznał.
W najbliższą sobotę Krzysztof Kasprzak będzie walczył o podium w cyklu Grand Prix. - Od wtorku trenuję ostro, głównie motocross. Muszę być dobrze przygotowany, bo będą ciężkie wyścigi w sobotę - odparł. - Ciągle jadę na wpół zdrowy po tych wypadkach, ale dobrze, że jadę - dodał.
Z jakim założeniem "Kasper" jedzie do Torunia? - Liczę na dużo punktów i utrzymanie pozycji, jaką mam obecnie - zapowiedział. - Jest to ważne Grand Prix w mojej karierze, bo jestem blisko medalu. Każdy wynik będzie dobry, gdy stanę na podium - dodał.
Grand Prix w Toruniu nie będzie jednak ostatnią imprezą Krzysztofa Kasprzaka w tym sezonie. - Mam jechać mecz Polska - Reszta Świata, ale zobaczę jak się będę czuł. Później mam jeszcze jechać z Bartkiem finał Mistrzostw Polski Par tutaj w Gorzowie. Na koniec jeszcze liga mistrzów w Zielonej Górze, startuję dla Danii. Te cztery mecze i koniec. Muszę troszkę odpocząć tej zimy - zakończył.