W trakcie kończącego się powoli sezonu wielu spisywało na straty Linusa Sundstroema. W najważniejszym momencie rozgrywek Szwed zamknął jednak usta wszystkim krytykom, zdobywając bardzo ważne punkty w półfinale, a następnie w finale ENEA Ekstraligi. W meczach na gorzowskim torze jego dorobek w obu przypadkach wyniósł 10 punktów.
[ad=rectangle]
Radość 23-latka z osiągniętych rezultatów była nie do opisania. - To było naprawdę świetne. Było widać, że od kilku spotkań moja forma szła w górę. Z pewnością było to moje najlepsze spotkanie w ciągu tych dwóch lat spędzonych tutaj. To wspaniałe oglądać, jak cały klub i wszyscy kibice się cieszą. Nic, tylko upajać się tą chwilą - powiedział zawodnik po powrocie z fetowania złotego medalu na torze.
Żółto-niebiescy długo nie schodzili do parku maszyn, świętując razem z kibicami, robiąc kilka rund honorowych, czy to piechotą, czy na pokładzie działa samobieżnego. Same zawody dla Stali Gorzów ułożyły się bardzo dobrze, bo już w pierwszych wyścigach odrobili straty z pierwszego meczu finałowego. Inauguracyjny dla Szweda bieg nie wypadł najlepiej, ale później jeździł jak natchniony, przeprowadzając śmiałe i udane ataki na rywali. - Nie dopasowałem sprzętu w pierwszym swoim starcie, ale potem było już perfekcyjnie. Całe spotkanie przejechałem na jednym motocyklu - wyznał Sundstroem.
Finał odbył się w bardzo zdrowej atmosferze, którą chwalili prezesi honorowi obu klubów. Nie było narzekania na tor, mimo że upadki się zdarzały. Nawierzchnia gorzowskiego owalu pozwalała na ataki, choć momentami zaskakiwała żużlowców. Przekonali się o tym jeźdźcy Fogo Unii Leszno na początku zawodów. - Tor był trochę zdradliwy. Jechaliśmy lepiej od Unii, która próbowała się spasować - skomentował świeżo upieczony złoty medalista Drużynowych Mistrzostw Polski.
Zawodnik zespołu z Gorzowa zdaje sobie sprawę, jak wielką sprawą dla drużyny i miasta jest tytuł. Do jego zdobycia walnie się przyczynił wspaniałą postawą w ostatnich meczach. Przychylność zdobywał sobie przede wszystkim walecznością na torze. - Klub czekał na ten medal od 31 lat. To coś wspaniałego jeździć tutaj i zaliczyć świetny występ w finale. Czuję, że odegrałem ogromną rolę w zdobyciu tego złota. Naprawdę miłe uczucie - przyznał.
Czy dzięki takiej jeździe reprezentant kraju Trzech Koron otworzył sobie drogę do przyszłorocznego składu? - Teraz świętujemy, a później będziemy rozmawiać o przyszłym sezonie. Chcę zostać, a jeśli klub zechce mnie, to dojdziemy do porozumienia - zakończył Linus Sundstroem.