Stal Gorzów w meczu finałowym ENEA Ekstraligi pokonała Fogo Unię Leszno i po trzydziestu jeden latach została Drużynowym Mistrzem Polski. Najsłabszym zawodnikiem zwycięskiej ekipy był Piotr Świderski, który zdobył zaledwie punkt.
[ad=rectangle]
Po zawodach wielu zawodników długo chodziło w kevlarach po parkingu. Wywiady z dziennikarzami i zdjęcia ze szczęśliwymi fanami trwały dłużej, niż ma to miejsce zazwyczaj. Niektórzy, jak Świderski, nie znaleźli drogi do szatni nawet półtorej godziny po ostatnim biegu. - Radość jest tak ogromna, że długa droga do szatni jest sprawą drugorzędną - mówił roześmiany. - Medal smakuje naprawdę dobrze, szczególnie, że nie było go tyle lat. Sądzę, że Gorzów będzie nieźle świętował - dodał.
Sam Świderski, mimo kiepskich rezultatów w ostatnich meczach sezonu, w przekroju całego roku miał ogromny wkład w wynik gorzowskiej drużyny. Nikt więc nie umniejsza roli wychowanka wrocławskiej Sparty w zdobyciu ósmego złotego medalu dla Gorzowa. - Ja oczywiście też mam zamiar uczcić zdobycie złota. Jestem przecież częścią tej drużyny, częścią tego miasta i też mam swój udział w tym medalu. Nie jest to oczywiście mój pierwszy tytuł, bo miałem okazję być i Drużynowym Mistrzem Polski, a nawet Szwecji i Anglii, także drużynowo na pewno nie jest u mnie źle. Indywidualnie tylko trochę kuleję - śmiał się Świderski.
Nie da się ukryć, że w innych krajach żużel nie ma tak silnej pozycji, jak w Polsce. Nie oznacza to jednak, że świętowanie tytułów w pozostałych ligach wygląda inaczej, niż w ENEA Ekstralidze. - I w Szwecji i w Anglii było grubo (śmiech). Nie wiem jak Bartek (Zmarzlik - przyp. red.) miał w tym roku w Vetlandzie, ale u mnie działo się. Naprawdę się działo - mówił rozbawiony żużlowiec.
Zakończony właśnie sezon był bardzo trudny dla ekipy z Gorzowa. W trakcie rozgrywek zdarzały się kontuzje i słabsze okresy, jednak koniec końców, nawet mimo utraty jednego ze swoich podstawowych zawodników, to na szyjach Stalowców zawisły złote krążki. - Złoto zdobywa się w bólu i w pocie i rzeczywiście w naszym przypadku tak było. Najważniejszy w tym wszystkim jest efekt. Wtedy człowiek wie, że warto było zacisnąć zęby. Na razie nie myślę o tym co będzie działo się w przyszłym sezonie. Mamy zwycięstwo i jesteśmy mistrzami Polski. Idziemy świętować! - zakończył triumfalnie Piotr Świderski.