Grand Prix Polski w Toruniu lubi niespodzianki

W sobotę odbędzie się piąte w historii Grand Prix Polski na toruńskiej Motoarenie. W poprzednich edycjach często dochodziło do niespodziewanych rozstrzygnięć.

W tym artykule dowiesz się o:

O ile dwie pierwsza edycje nie dostarczyła niespodziewanych rozstrzygnięć, o tyle trzy kolejne obfitowały w zaskakujące wyniki. W debiutanckim turnieju Grand Prix w Toruniu triumf odniósł Tomasz Gollob, a na podium stanęli wówczas Rune Holta i Jarosław Hampel. W 2010 roku to właśnie ta trójka stanowiła o sile cyklu, a "Chudy" i "Mały" sięgnęli po złoty i srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Świata.
[ad=rectangle]
Rok później w Toruniu triumfował Andreas Jonsson, który w tamtym sezonie zdobył tytuł wicemistrza świata. Oprócz Szweda miejsca na podium zajęli Jarosław Hampel i Darcy Ward. Trzecia lokata Australijczyka była dużą niespodzianką, gdyż był to dla niego pierwszy w historii start w elicie. W kolejnych dwóch sezonach dochodziło do jeszcze większych niespodzianek.

W 2012 roku na najwyższym stopniu podium stanął Antonio Lindbaeck. Dla reprezentanta Szwecji był to jeden z największych sukcesów w karierze. Wcześniej zwyciężył on tylko w Grand Prix Włoch, które dwa miesiące wcześniej rozegrano w Terenzano. Oprócz "Toninho" na podium stanęli Tomasz Gollob i Greg Hancock.

Z kolei przed rokiem sensacyjne zwycięstwo odniósł Adrian Miedziński, który w tych zawodach startował z dziką kartą. "Miedziak" w finale pokonał Grega Hancocka oraz Jarosława Hampela. Dla Miedzińskiego był to największy sukces w historii startów w elicie. Warto jednak dodać, że wychowanek Apatora Toruń nie był nigdy stałym uczestnikiem zmagań o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata.

Źródło artykułu: