"Power" na wejściu w drugi wiraż wypchnął reprezentanta Polski. Między zawodnikami doszło do kontaktu. Krzysztof Kasprzak próbował ratować się przed upadkiem, ale zahaczył o dmuchaną bandę i upadł. Sędzia Krister Gardell zadecydował, że winnym przerwania gonitwy jest Nicki Pedersen i wykluczył Duńczyka z biegu.
[ad=rectangle]
Duńczyk nie ukrywał niezadowolenia z decyzji Gardella, przez co poinformował na łamach Facebooka, że... skasuje z grupy znajomych żonę szwedzkiego sędziego. - Twój mąż podjął wobec mnie zupełnie błędną decyzję. Tym razem mam dość, bo sędzia odebrał mi zwycięstwo w Grand Prix, a dodatkowo prawie straciłem brązowy medal. Na szczęście byłem wystarczająco silny, by skoncentrować się po tym wszystkim, co mnie spotkało. Ale to nie wszystko... Po turnieju podeszły do mnie twoje dwie córki i przepraszały mnie, że ich ojciec podjął złą decyzję. Po tym myślałem, dlaczego dzieci przepraszają za swojego ojca, to wstyd. Co się do cholery dzieje w speedwayu, dlaczego nie można być po prostu uczciwym... - skomentował "Power".
Ostatecznie Pedersen w tegorocznym cyklu Grand Prix zajął 3. miejsce. Kwestia brązowego medalu rozstrzygnęła się dopiero w biegu dodatkowym, w którym Duńczyk pokonał Taia Woffindena. - Powalczę o mistrzostwo w przyszłym roku. Przez ostatnie dwa tygodnie pracowałem bardzo ciężko, by poukładać pewne kwestie. To był dla mnie trudny sezon. Potrzebowałem wiele energii, by wygrywać wyścigi. Byłem bardzo bliski triumfu w Toruniu, więc teraz jestem bardzo smutny - powiedział Pedersen na łamach speedwaygp.com.
źródło: Facebook/speedwaygp.com