Półtora okrążenia (13): Ekstraliga bez Częstochowy i Gdańska? Zaraz może nie być Rzeszowa!

 / Na zdjęciu: Marta Półtorak
/ Na zdjęciu: Marta Półtorak

- W Ekstralidze nie będzie klubów z Częstochowy i Gdańska z powodów, o których wszyscy wiemy. Zaraz może też nie być Rzeszowa - pisze w swoim felietonie "Półtora okrążenia" Marta Półtorak.

Ekstraliga bez Częstochowy i Gdańska? Zaraz może nie być Rzeszowa!

Wiele mówi się ostatnio o transferach. W Rzeszowie odbywają się rozmowy z zawodnikami, którzy u nas jeździli w minionym sezonie. Pozostajemy w kontakcie. Każdy, kto będzie chciał jechać, dostanie szansę. Dla nas cały czas bardziej istotna jest inna rzecz, która miała ostatnio miejsce w klubie, Ekstralidze i Trybunale PZM.
[ad=rectangle]
Chodzi o niekończącą się historię Rafała Okoniewskiego. Trybunał podtrzymał wcześniejszą decyzję w tej sprawie. Wiadomo, w jakiej odbyło się to atmosferze. Jako strona nie zostaliśmy o tym najpierw poinformowani. Cała ta sytuacja dla nas jako firmy jest bardzo ważna. Budowaliśmy swoją pozycję od wielu lat i zależy nam na tym, żeby brać udział w sporcie, który jest wolny od tego typu rozstrzygnięć. Wszystkie orzeczenia respektujemy, bo wydaje je instytucja do tego uprawniona. Mamy jednak znowu bardzo dużo przemyśleń.

Z jednej strony wszyscy wokół mówią o ograniczaniu wygórowanych oczekiwań finansowych żużlowców. Jak to się ma tego, co się dzieje? Zanim jednak o tym, wróćmy do historii.

Kiedy byliśmy w Ekstralidze, organ zarządzający wydał dokument, na mocy którego upoważnił do nas do obniżenia wynagrodzenia zawodnika o 20 proc. Potraktowaliśmy taki komunikat poważnie, bo nie było powodu, żeby zachowywać się w tej sytuacji inaczej. Wykonaliśmy zresztą stosowne kroki, bo żużlowiec zdecydowanie obniżył swój poziom sportowy. Później się okazało (ale tylko w przypadku Rafała Okoniewskiego), że jednak nie 20, a 10 proc. Przyjęliśmy to z pokorą. Niestety, okazało się coś jeszcze.

Wszyscy pamiętają pewnie słynny mecz naszej drużyny w Lesznie, kiedy zawodnicy podpisali oświadczenia, potwierdzające fakt, że nie wyjeżdżają na tor w obawie o swoje życie. Podpis złożył także Rafał Okoniewski. Po tym wszystkim, do Trybunału napisał oświadczenie o zupełnie innej treści. Rzekomo miał wtedy tak postąpić na moje polecenie. Rozumiem zatem, że pan Okoniewski potwierdził wtedy nieprawdę? Siedmiu zawodników mówiło jednak wtedy wspólnym głosem, że nie jedzie, bo się o siebie obawia. Rafał był w tym gronie, a miesiąc później całkowicie zmienił zdanie. Musiał zatem w pewnym momencie kłamać. Poświadczył nieprawdę, a to źle wizerunkowo wpływa na klub i wiarygodność mojej osoby. Trybunał PZM uznał jednak, że mówienie nieprawdy jest znikomą szkodliwością. Można zatem to robić.

Do każdego żużlowca w Rzeszowie podchodzimy z dość dużym zaufaniem. Wiedzieliśmy jednak, że zawodnik raz skłamał i poprosiliśmy o rozliczenie jego kontraktu. Zgodnie z przepisami, suma stała kontraktowa powinna być wydana na przygotowanie do meczów. Rafał Okoniewski przedstawił rozliczenie, ale nie na całą kwotę. Na liście wydatków znajdował się między innymi jego pobyt w Zakopanem, prywatne wydatki na paliwo, remonty prywatnego samochodu, ubezpieczenie i faktury na ponad 100 tysięcy złotych na remont sprzętu. Rozmawialiśmy jednak z firmą, która ten remont prowadziła. Jej właściciel twierdzi, że prowadzi firmę transportową i niczym takim się nigdy nie zajmował. Ale są kolejne podejrzenia. Coś ewidentnie z tym wszystkim jest nie tak jak powinno.

Rafał Okoniewski zakupił silnik we wrześniu, a my rozgrywki skończyliśmy w... sierpniu. Zadaję pytanie: do jakich zawodów się przygotowywał? Na pewno nie robił tego w celu reprezentowania naszego klubu. Być może silnik przydał mu się na tegoroczne rozgrywki w Grudziądzu. Bardzo fajnie, ale ktoś mógł nas zapytać, czy chcemy wspierać również klub z tego miasta czy zawodnika, który u nas nie jeździ.

Przyszło uzasadnienie Trybunału i jest w nim także sporo o rozwiązaniu kontraktu. To podtrzymanie stanowiska. Rozumiem, przyjęłam to do wiadomości, jednak jak to się ma do niektórych kwestii. Rafał Okoniewski zarobił ponad milion złotych po złym sezonie. Mówimy, że chcemy ograniczyć absurdalne zarobki żużlowców.

Przed rozgrywkami żużlowiec mówi, że pojedzie na wysokim poziomie i chce w związku z tym odpowiedniego kontraktu. Są jednak mechanizmy, które sprawiają, że można ograniczyć jego wynagrodzenie, jeśli nie inwestuje w sprzęt i przez to obniża swój poziom sportowy. W praktyce okazuje się jednak, że z tego nie można skorzystać. Z jednej strony coś mówimy, ale z drugiej pozwalamy, żeby pewnie kwestie kształtować bardzo swobodnie.

Poza tym, doprowadziliśmy do precedensu, że żużlowiec w każdym momencie może rozwiązać umowę. Możemy się w związku z tym umówić i wyrazić zgodę na to, żeby żużlowcy "obskakiwali" w trakcie rozgrywek trzy kluby. Jestem w tym sporcie od dłuższego czasu, reprezentuję sponsora i pozwolę się z tym nie zgodzić.

Refleksja jest brutalna. Być może w tym wszystkim chodzi o to, żeby pozbyć się ludzi, którzy otwarcie artykułują swoje poglądy i mówią, co im się nie podoba.

W tym miejscu przypomnę, jaki był mój pogląd na temat licencji nadzorowanych. Czym to wszystko się skończyło? Nie mamy już dwóch klubów. Teraz ma szansę zniknąć trzeci. Mówię o Rzeszowie. Bardzo się cieszę, że w Grudziądzu padają deklaracje i słowa, że będzie budowa składu na Ekstraligę. Zastanawiam się tylko, czy tam wiedzą coś więcej niż wie cała liga? Oni już wiedzą, że są pretendentem do żużlowej elity?

Jeśli nie uporamy się z pewnymi problemami, które są w polskim żużlu, to już teraz mogę złożyć deklarację, że Marma nie będzie wspierać speedwaya. Potrzebujemy zdrowego spojrzenia. Liczę na duży rozsądek i doświadczenie prezesa Andrzeja Witkowskiego. Kiedy PZM sprawował pieczę nad rozgrywkami bywało lepiej i gorzej, ale szło to w kierunku sportowym. Teraz zastanawiam się prywatnie, co daje Ekstraliga. Sądząc po efektach, które obserwuję, dochodzę do wniosku, że celem jest ograniczenie liczby zespołów. Jeśli takie zadanie zostało rzeczywiście nakreślone, to jesteśmy jak najbardziej na dobrej drodze.

Marta Półtorak 

Źródło artykułu: