Brak lidera równa się spadek. Marzenia GKM-u i rozsądek Półtorak
Kiedy człowiek nie zdecyduje się wejść do wody, to najpewniej nigdy w niej nie będzie. To taka życiowa prawda. Nie przytaczam jej przypadkiem, bo to idealnie pasuje do sytuacji GKM-u Grudziądz, który zastanawia się nad występami w Enea Ekstralidze. Bardzo mi się podoba ich entuzjazm, bo słyszę, że są naprawdę zainteresowani. W sporcie serce zawsze podpowiada, żeby być klasę wyżej.
[ad=rectangle]
Rozum to jednak najczęściej bardzo duża ostrożność. Kiedy drużyna podnosi takie wyzwanie i idzie do żużlowej elity bez wyraźnych liderów, to na ogół skazywana jest na porażkę. Sport żużlowy jest specyficzny. Nie mam wątpliwości, że bez liderów w Ekstralidze nie idzie ujechać.
W przypadku GKM-u w mediach pojawiają się informacje o budżecie na poziomie pięciu milionów złotych. Pozyskanie lidera z najwyższej półki w takiej sytuacji będzie trudne. Ja po cichu liczę jednak, że nastąpi ochłodzenie. Nie jest to pewnie jeszcze stan idealny, ale po ogromnej traumie w Częstochowie i Gdańsku powinno być lepiej. Nie jestem już uczestnikiem gorących negocjacji kontraktowych, ale wierzę, że ci, którzy najbardziej parli na kasę, w końcu zrozumieli, że to droga donikąd.
Nie wykluczam sytuacji, że ostrożne podejście działaczy sprawi, że któraś z gwiazd wyląduje w Grudziądzu. Kiedy zawodnicy odbiją się od drzwi kilku klubów, to mogą sporo zrozumieć. Na tym może wygrać Grudziądz. Stabilny budżet to ważna sprawa. Jedna czy druga gwiazda może z czasem uznać, że lepiej pójść do kogoś, kto jest wiarygodny niż podpisać wirtualny kontrakt. Stawki muszą jednak spaść o 20 czy nawet 30 proc. Wtedy GKM ma szansę zafunkcjonować w Ekstralidze.
Przychyliłbym nieba grudziądzanom, bo cenię ludzi ambitnych, którzy wytyczają sobie cele i do nich dążą. Jako człowiek biznesu wiem jednak, że samym entuzjazmem się nie pojedzie. Jeden albo dwóch liderów to warunek. Jeśli rynek będzie trudny dla grudziądzan, to czeka ich trudny sezon. MPPK w Gorzowie pokazały, jaka jest przepaść pomiędzy zawodnikami Ekstraligi i pierwszej ligi. GKM bez wzmocnień spadnie.
Kiedy ja wchodziłem do Ekstraligi, rzeczywistość była wariacka. Miałem wybór - przepłacać albo spadać. GKM teraz też musi w pewnym sensie wybrać. Twierdzę, że jednego lidera mieć muszą, ale niech nie robią tego na siłę. Powinni czekać cierpliwie do samego końca i liczyć, że niektórzy zrozumieją, że lepsze jest pewna kasa niż wirtualna. Ktoś naprawdę sam może zgłosić się do Grudziądza. Pieniądz w sporcie jest coraz trudniejszy, co najlepiej pokazuje decyzja Grupy Azoty. Ten klub traci teraz grunt pod nogami. Tam trener twierdzi, że zarząd nie rozmawia z nim i zawodnikami. Ja to rozumiem, bo jak zamienić nawet słowo, skoro nie jest znany budżet?
Błagam w tym wszystkim dziennikarzy o zdrowy rozsądek. Szczególnie jednego z nich, który na co dzień wypisuje bajki i podpuszcza kluby. Bądźcie panowie mądrzy i podawajcie sprawdzone informacje. Ten dał tyle, tamten tyle. Jak czytam teksty jednego z panów, to mam wrażenie, że komuś coś się przyśniło i dlatego pisze takie głupoty.
Niektórzy mówią, że karty na rynku może rozdać PGE Marma Rzeszów. Uważam, że pani Marta Półtorak jest już bardzo doświadczona i doskonale wie, że w pierwszej kolejności należy dobierać ludzi pod względem mentalnym. Co z tego, że miała lidera Pedersena jak spadła do pierwszej ligi. W Rzeszowie już wiedzą, że sama kasa nie jedzie. Trzeba mieć zgrany zespół. Lider, który nie jedzie z całą ekipą to żaden lider. Nie wierzę, że po tylu latach przejść pani Marta będzie przepłacać zawodników, a o tym się bardzo wiele pisze. Gdyby tak się stało, to byłby bardzo zły sygnał. Cała piramida znowu by się przewróciła. Jestem jednak przekonany, że to tylko plotki i pani Marta przepłacać nie będzie. Człowiek biznesu potrafi liczyć pieniądze.
Władysław Komarnicki
Kiedy Pan Władek wchodził do ligi to stawki b Czytaj całość